1.21 To jeszcze nie koniec

59 4 0
                                    

Kolejne tygodnie mojej pracy w szpitalu mijały bez zmian: cały czas dużo roboty i bardzo mało odpoczynku. Miałam teraz jeszcze więcej roboty jako zastępca dyrektora szpitala ponieważ Max przyjmował cały czas chemię i był bardzo osłabiony, na szczęście jego rak zaczął się wycofywać. Kolejnego dnia zostałam powiadomiona, że karetka wiezie jakiegoś chłopaka, szybko udałam się na oddział ratunkowy, po chwili karetka przyjechała.

- Luke Brown, 17 lat - zaczęła ratowniczka - Ogólnie zdrowy, osłabiona lewa ręka i nie ostry wzrok, tętno i ciśnienie w normie, do jedynki? - zapytała. 

- Co było pierwsze: pogorszenie wzroku czy siły? - zapytałam chłopaka. 

- Potknąłem się bo przestałem widzieć - odpowiedział. 

- Do jedynki - powiedziałam do ratowników - Zajmiemy się tobą - dodałam zwracając się do pacjenta. Po przebadaniu go uznałam, że może zostać przewieziony na normalną salę, zaczęłam sprawdzać jego osłabioną rękę. 

- Wczoraj rozdawałem ulotki i nie mogłem ich utrzymać - zaczął chłopak - Pomyślałem, że może jestem głodny więc kupiłem hot-doga, prawie się nim udusiłem, nie mogłem przełykać. Dziś po przebudzeniu wszystko było rozmazane, potknąłem się i upadłem - dodał, nagle firanka obok odsunęła się, a ja podskoczyłam przestraszona. Na łóżku obok siedział mój brat z podpiętą kroplówką z chemią, znów narysował na niej twarz. 

- Otulizm - powiedział Max. 

- Odczep się - powiedział do niego mój pacjent. 

- Przepraszam, Max Goodwin, dyrektor medyczny tego szpitala - zaczął Max wstając i podchodząc do mnie - Wpadłem tylko zatankować - spojrzał na kroplówkę - Twoje objawy wskazują na zatrucie toksyną produkowaną przez bakterie w twoim organizmie. Kto by pomyślał, jakie mówienie może być męczące - dodał. 

- Wszystko pasuje, poddam odtrutkę - odpowiedziałam. 

- Mam na niego oko - powiedział Max siadając na swoim łóżku. Odeszłam od chłopków i podeszłam do komputera aby wysłać informację do laboratorium z prośbą o przygotowanie odtrutki dla chłopaka, podszedł do mnie mój brat - Luke chodził z infekcją 2 tygodnie - powiedział. 

- Nie dziwię się - odpowiedziałam. 

- Wystarczyła by wizyta w przychodzi, kilka szwów, antybiotyk i po sprawie - ciągnął Max - Zamiast tego czekał, pochorował się i wylądował na pogotowiu bo opieka jest droga i przeciążona - dodał. 

- Chętnie porozmawiałabym o tym, ale nie mam czasu - odpowiedziałam. 

- Tylko dlatego, że nie ma ubezpieczenia. Pewnie połowa obecnych go nie ma - powiedział mój brat, 

- Nawet więcej, nie ma na to rady - odpowiedziałam i ruszyłam w kierunku wyjścia z oddziału. 

- Właśnie, że jest - odparł Max i podszedł do mnie - Możemy zwołać tu wszystkich naszych administratorów? - zapytał. 

- Po co? - zapytałam. 

- Żeby dopisali ich do ubezpieczenia, czy nie po to jest OBMK? - zapytał - Każdy m prawo do opieki w przystępnej cenie - dodał. 

- To nie takie proste - odpowiedziałam. 

- Racja, ale opłaci się pacjentom i szpitalowi - odpowiedział - Dwie pieczenie na jednym ogniu. Ubezpieczenie jest w zasięgu ręki, wszyscy dziś do niego dostąpią - dodał i wyszedł z sali. Wróciłam na swój oddział, a moim pacjentem i ubezpieczeniem każdej osoby nieubezpieczonej zajął się Max. Po powrocie na oddział ratunkowy dostrzegłam dużo ludzi z administracji załatwiających ubezpieczenia, podeszłam do dyrektora szpitala. 

- I jak? Lepiej czy gorzej? - zapytałam. 

- Luke ma martwicze zapalenie powięzi - odparł Max, nie dobrze - Zastawki serca mogły już ucierpieć - dodał. 

- Zawołam Reynolds i Lori oraz zaklepie salę - odpowiedziałam i wyszłam z oddziału. Jakieś dwie godziny później chłopak znajdował się już na stole operacyjnym, a operację przeprowadzał doktor Reynolds i pani doktor Lori, wraz z Maxem obserwowaliśmy jej przebieg ze specjalnego pokoju. 

- Wstrzykuje odczynnik, wypełniam komorę, widzisz to Max? - zapytał Reynolds, Max się nie odezwał. Spojrzałam na brata, a następnie zauważyłam, że biedak śpi oparty o parapet, szturchnęłam brata, a ten się obudził wyglądał fatalnie - Infekcja dwu płatowej zastawki aortalnej - dodał. 

- Zrozumiano - odpowiedział Max. 

- Dobrze się czujesz? - zapytałam. 

- Wyniki mam śpiewające - odpowiedział. 

- Za to wyglądasz fatalnie, bez obrazy - powiedział Floyd. 

-Bez obrazy - odparł Max. 

- Widziałem jego łydkę - powiedział Reynolds. 

- Chirurg ogólny już jedzie - powiedziałam.

- Powiedźcie mu, że wstrzykiwał heroinę pod skórę - powiedział Floyd, a nasza dwójka spojrzała na siebie zdziwiona. 

- Mówił, że zadrapał się na skipe - odpowiedział Max. 

- Kłamał - odparł Reynolds, a następnie opuścił salę ponieważ skończył już operować. Jakiś czas później Max udał się na rozmowę z chłopakiem, ten się wnerwił i wyszedł ze szpitala na własne żądanie. Mieliśmy również nie miłą rozmowę z Karen, która była wściekła za karty ubezpieczeniowe Max'a. Po całym ciężkim dniu odwiozłam brata do domu, a następnie udałam się do siebie. Dziś był bardzo ciężki dzień, niestety nie sądziłam, że kolejne będą jeszcze cięższe... 

Jestem by ich ratować/New AmsterdamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz