1.16 Król Miecza

63 2 0
                                    

Dzisiejszego dnia ledwo dostałam się do pracy przez ogromną zamieć śnieżną panującą na dworze. Z tego co mówił Frome ma być burza śnieżna stulecia, wraz z Maxem zaczęliśmy ogarniać szpital na taki przypadek, do szpitala weszła Helen. 

- Musiałam przejść 4 przecznice w zamieci bo taryfa utknęła przez ten wielki wypadek - powiedziała lekarka. 

-Gdzie? - zapytał Max.

- Na rogu 35 i 1, nie ma ofiar tylko ludzie, którym się wydawało, że przejadą - odparła lekarka, a Max momentalnie zmienił kierunek swej drogi - Co? - zapytała. 

- To tuż przed posterunkiem - odpowiedział mój brat i już po chwili nasza trójka znajdowała się w stacji radiowej karetek, dotarła do nas doktor Lori. 

- Szukałam was - powiedziała spoglądając na mnie i Maxa.

- Kiedy mijaliśmy karetkę? - zapytał Max spoglądając na mnie, w drodze do szpitala mijała nas pędząca na sygnale karetka właśnie w kierunku posterunku. 

- Trzy kwadranse temu - odpowiedziałam spoglądając na zegarek, Max podniósł krótkofalówkę.

-,, Max Goodwin z New Amsterdam, chcę pomówić z szefem pogotowia" - powiedział.

-,, To ja" - odpowiedział mężczyzna po drugiej stronie przyjmując zgłoszenie mojego brata.

-,, Co jest grane?" - zapytał Max. 

-,, Zator na 35, pługi nie mogą się przedrzeć" - odpowiedział ratownik. 

-,, Dostajecie zgłoszenia?" - zapytał dyrektor. 

-,, Mnóstwo, ale nie przejedziemy" - odpowiedział szef pogotowia. 

-,, Przesyłajcie je do mnie" - powiedział Max.

-,, Zrozumiałem" - odpowiedział ratownik rozłączając się, Max wyszedł ze stacji pogotowia więc my ruszyłyśmy za nim. 

- Skoro pacjenci nie mogą przyjść do szpitala, szpital przyjdzie do nich - powiedział spoglądając na naszą trójkę, a następnie udaliśmy się na oddział ratunkowy gdzie czekał już zwołany personel - Słabo utknąć w szpitalu podczas śnieżycy, co jest gorsze? Potrzebować karetki i usłyszeć, że nie przyjedzie. Mam tu listę zgłoszeń w promieniu 1,5 km od szpitala. Karetki nie dotrą do tych ludzi, my tak. Warunki są złe, ale mamy kurtki, zestawy ratunkowe i iskrę - przybił żółwika z Reynoldsem - Wyślemy 2 osobowe zespoły zaopatrzone w GPS - pielęgniarki zaczęły przywozić sprzęt na noszach - Aby można je było namierzyć ze szpitala. Dla jasności: nikogo nie zmuszam, jesteśmy ich jedyną szansą, chętni? - zapytał, zapanowała chwilowa cisza.

- Świetnie, brakowało mi akcji w terenie - powiedział Casey.

- Idę z tobą - dodała pielęgniarka Flora i razem z Casey'em zaczęła pobierać potrzebne rzeczy.

- Casey i Flora - zaczął Matt spoglądając na listę - Odźwierny, który uszkodził sobie rękę, 22 wschodnia, 18/91 - dodał, a tamta dwójka poszła, a po nich kolejne trzy zespoły, Max kontynuował - Facet upadł w parku, potencjalnie nieprzytomny - dodał. 

- Idę - powiedział Reynolds pobierając sprzęt. 

- Ja z tobą - dodała Lori spoglądając na lekarza i ta dwójka po chwili ruszyła, Max spojrzał na resztę personelu znajdującego się w szpitalu.

- Wciąż pada - zaczął - Zajmijcie się pacjentami i wracajcie żebyśmy mogli posłać was dalej. Ludzie, uważajcie na siebie - uśmiechnął się do wszystkich - Zawsze chciałem to powiedzieć - dodał i zaczął ubierać kurtkę, zwariował już do końca? Podeszłam do niego z Helen. 

Jestem by ich ratować/New AmsterdamWhere stories live. Discover now