Skomplikowane relacje (Rok V, Rozdział 5)

385 30 41
                                    

Hogwart był szkołą, po której plotki roznosiły się niczym zaraza. Dochodziły do każdego zakamarka. Tym razem krążyła historia, jakoby James Potter — najstarszy syn słynnego bohatera wojennego — znalazł w końcu wybrankę swego serca. Wielu jednak przestawało w to wierzyć, słysząc, iż tą dziewczyną miała być Veronica Wright.

Coraz częściej można było zobaczyć ich w swoim towarzystwie, co jedynie podjudzało istniejące już plotki.

Sam zainteresowany nie był świadom plotek, jakie krążyły po szkole.

Tego dnia James siedział w Pokoju Wspólnym Gryffindoru wraz z Veronicą, której od pewnego czasu pomagał w nauce obrony przed czarną magią. Potter nie przepadał za koleżanką z domu, odkąd dowiedział się, co w poprzednim roku zrobiła Sheili, jednak nie lubił łamać danego wcześniej słowa. Zgodził się więc pomóc Veronice z nauką.

Lily, Rose, Fred oraz Jacob z drugiego krańca pomieszczenia patrzyli na wyżej wspomnianą parę z nieodgadnionymi minami. Cała czwórka nie miała pojęcia, co wyprawiał James. Ich także dziwiło zachowanie najstarszego Pottera, jednak w największym szoku był Wood.

Jacob nie musiał być dobry z wróżbiarstwa, aby zauważyć, że jego najlepszy przyjaciel stracił głowę dla brunetki o bursztynowych oczach. Blondyn nie wiedział, czy James był na tyle niepewny uczuć Sheili, czy był aż tak głupi, myśląc, że zadawanie się z dziewczyną, która nienawidziła Sheili, będzie dobrym pomysłem. Czuł potrzebę mocnego uderzenia swojego przyjaciela, lecz powstrzymywał się, wiedząc, że James sam musi do wszystkiego dojść.

— ... więc jedynym sposobem na obronę przed Dementorem jest zaklęcie Expecto Patronum — tłumaczył po raz kolejny James.

Brunet podniósł wzrok na blondynkę. Nie wydawała się zainteresowana omawianym przez niego tematem. Zamiast tego wgapiała się w jego twarz maślanym wzrokiem. Z hukiem zamknął księgę, wybudzając dziewczynę z marzeń.

— Oh teraz rozumiem — zaświergotała, uśmiechając się do niego uroczo. — Jesteś takim świetnym nauczycielem, Jamie.

— To cudownie. Czyli możemy już na dzisiaj kończyć — stwierdził pewnie.

— Ale obiecasz mi, że jutro też się razem pouczymy?

— W porządku. Jutro też ci pomogę...

Veronica słysząc słowa Pottera, mocno się w niego wtuliła.

Chłopak sztywno odsunął blondynkę od siebie, uśmiechając się niezręcznie.

Pożegnał się z nią i prędko czmychnął do swoich przyjaciół. Rzucił się na miejsce między dziewczynami, głośno wzdychając.

— Nie sądziłam, że upadłeś aż tak nisko — powiedziała na przywitanie Lily.

— O co ci chodzi, Lils? Ja jej tylko pomagałem w obronie przed czarną magią! — bronił się.

Lily prychnęła krótko, przekręcając oczami.

— Może jeszcze pomożesz jej dojść do swojej sypialni, bo sama nie potrafi?

— Lily! — wykrzyknęła Rose, zszokowana słowami kuzynki.

— O czym ty pieprzysz?

— Może jestem młodsza, ale na pewno widzę i wiem więcej, niż ci się wydaje — odparowała.

Lily Luna Potter patrzyła na starszego brata nienawistnym wzrokiem. Nawet Fred był zdziwiony jej słowami — a raczej nie spodziewał się, że powie to aż tak głośno. Słodko wyglądająca Lily o chochlikowatej buzi miała ognisty temperament.

Drużyna Hogwartu. Następne pokolenie. Część IIWhere stories live. Discover now