Zazdrość (Rok V, Rozdział 8)

365 29 45
                                    

Od nocnego wyjścia Sheili i Jamesa minął ponad tydzień. Brunetka każdego dnia wracała do sytuacji, którą przerwała dwójka prefektów i coraz częściej dochodziła do wniosku, że absolutnie nie była zadowolona, że się tam pojawili. Czuła się zmieszana przez swoje uczucia, które nie miały nic wspólnego z tym, co wcześniej wydawało jej się, że czuła do Albusa. Z nim czuła się zupełnie inaczej, niż gdy była z Jamesem.

Myśli Sheili coraz częściej odwiedzał James, chociaż tak naprawdę od tamtego czasu nie mieli okazji pobyć sam na sam. Kolejny raz zauważyła, że brunet dużo czasu spędzał z Veronicą Wright. Próbowała sobie jednak powtarzać, iż James jedynie pomagał blondynce. Ufała jego słowom, chociaż pojawiały się wątpliwości. Była jednak świadoma tego, że nie mogła mieć pretensji do Jamesa. To w końcu było jego życie.

Wiara Sheili jednak została bardzo szybko poddana próbie.

— ... pamiętajcie o eseju na rolkę pergaminu o konsekwencjach użycia czaru niewidzialności! — powiedział profesor Arnold Lennox, gdy uczniowie piątej klasy zaczęli chować swoje książki. — Sheilo, mogę cię prosić na chwilę?

Panna Fenwick zmarszczyła brwi, ale pokiwała głową.

— Widzimy się później — powiadomiła Rose i Albusa. Reszta uczniów wyszła z klasy.

Sheila nie wiedziała, o czym chciał z nią rozmawiać profesor. Jedynym, co przychodziło jej do głowy, była jej moc. Od początku edukacji Sheili to profesor Lennox najbardziej zajmował się jej intuicyzmem. To zresztą za jego sprawą brunetka zaczęła przyjaźnić się z Albusem Potterem.

W poprzednim roku nauczyciel transmutacji kazał tej dwójce ze sobą współpracować i chociaż Sheila początkowo nie była zadowolona z takiego obrotu spraw, pogrążona w swojej samotności, dosyć szybko złapała z młodszym Potterem wspólny język. Od tamtej pory byli praktycznie nierozłączni.

Profesor Lennox był wysokim mężczyzną około czterdziestki. Jako jedyny profesor nie zakładał tradycyjnych szat czarodziei, za to miał na sobie zwykłe, mugolskie ubrania. Zdaniem Sheili był to jeden z najlepszych nauczycieli w Hogwarcie, choć przedmiot, którego nauczał przynosił dziewczynie największe trudności. Mężczyzna znał się jednak na swojej pracy i ją lubił, co gołym okiem było widać na lekcjach.

— Chciałem cię zapytać, Sheilo, jak radzisz sobie ze swoim darem? Dawno o nim nie rozmawialiśmy — zaczął rozmowę, uśmiechając się przyjaźnie.

— Całkiem dobrze, profesorze. Kontroluje go, ale...

— Ale? — zdziwił się, marszcząc brwi.

— Ostatnio pojawiła się jakby kolejna zdolność. Nie wiem, jak dokładnie to wytłumaczyć, ale potrafię poprzez dotyk uspokoić uczucia innej osoby. Zdarzało się to kiedyś? — zapytała z nadzieją.

Niewielka ilość informacji o tym, na czym powinien polegać jej dar, nieraz wzbudzał w niej wściekłość. Przez wiele lat była zmuszona uczyć się na własnych błędach, gdyż nikt, nawet dyrektor Drummond, nie zdawał sobie sprawy, jakie konkretnie cechy posiadali intuicyści.

— Nic mi o tym nie wiadomo — przyznał Lennox z zamyśloną miną. — Wiesz doskonale, że nikt dokładnie nie jest w stanie określić, na czym polega ten dar.

— Nie spotkał pan nigdy osoby o podobnych zdolnościach?

Sheile niezwykle ciekawiło, kto jeszcze w historii świata czarodziejów był intuicystą. Nieraz i nie dwa zastanawiała się, czy któryś z jej rodziców także posiadał ów dar. Niestety nawet tego nie wiedziała.

Oprócz tej kwestii często głowiła się nad tym, do którego z rodziców była bardziej podobna z wyglądu, a do którego z charakteru. Czy jej mama lub tata, tak jak ona, mieli na prawym policzku dwa drobne pieprzyki ułożone w równej, pionowej linii poniżej oka. Miała tyle pytań, na których nikt nie znał odpowiedzi. Wiedziała jedynie jak mieli na imię: Madison i Michael Fenwick. Nie znała nawet nazwiska panieńskiego swojej mamy. Tak niewiele wciąż wiedziała.

Drużyna Hogwartu. Następne pokolenie. Część IIWhere stories live. Discover now