Senna mara (Rok V, Rozdział 12)

372 30 32
                                    

Atmosfera w Hogwarcie była niezwykle napięta. Zarówno nauczyciele jak i uczniowie nie potrafili zapomnieć o napadzie na zamek. Cisza nocna dla najstarszych roczników zaczynała się już o godzinie dwudziestej, ponieważ dyrektor obawiał się, że nastąpi kolejny atak.

Sheila miała już na ten temat swoją własną teorię, którą prędko podzieliła się z przyjaciółmi. Otóż brunetka była pewna, iż atak znowu nastąpi. Znała nawet dokładną tego datę: siódmy lutego.

Była pewna, iż atak miał związek z tajemniczym blaskiem, który wydobywał się z Zakazanego Lasu w noc z siódmego na ósmy dzień miesiąca. Reszta podzielała jej zdanie, szczególnie że Sheila bardzo rzadko bywała w błędzie.

Im bliżej było siódmego lutego, tym Sheila chodziła po zamku z mniejszym spokojem. Do tego dnia zostało lekko ponad dwa tygodnie. Większość czasu spędzała w bibliotece, szukając odpowiedzi na nurtujące ją pytania.

Lily, James i Jacob cały swój czas poświęcali treningom Quidditcha, choć styczniowa pogoda im w tym nie sprzyjała. W marcu z początkiem nowego sezonu drużyna Gryfonów miała najtrudniejszy mecz z drużyną Ślizgonów. Jacob skupiał się właśnie na wygranej z drużyną Slytherina, ponieważ to ona wyraźnie prowadziła.

Fred zajęty był spędzaniem czasu z panną Allison Brown, z którą od pewnego czasu się spotykał.

Rose natomiast była zmuszona dzielić swój czas na naukę, pomaganie Sheili oraz patrole, które odbywały się o wiele częściej niż zwykle.

Sheila nie miała za złe przyjaciołom, iż skupiali się na własnych sprawach. Sama starała się rozwiązać zagadkę tajemniczego blasku. Osobą, która najczęściej jej w tym pomagała był oczywiście Albus Potter, jednak ich spotkania były niezwykle utrudnione.

Kolejną zmianą, jaka nastąpiła po ataku na Hogwart był zakaz szwędania się po zamku. Uczniowie mogli chodzić jedynie na posiłki, lekcje oraz do biblioteki, gdzie jednak bez przerwy pilnowani byli przez panią Pince. Sheila domyślała się, iż to dyrektor Drummond kazał zwracać na nią i na jej przyjaciół większą uwagę. W końcu to oni mieli największą skłonność do pakowania się w kłopoty.

W przedostatnią sobotę stycznia Sheila siedziała w Pokoju Wspólnym, wertując księgi o czarnomagicznych zjawiskach. Nic jednak nie przypominało jej blasku z Zakazanego Lasu.

Rose Weasley wracając wieczorem z kolejnego patrolu, spotkała swoją przyjaciółkę w Pokoju Wspólnym. Brunetka z zawziętą miną kartkowała grubą księgę.

— Wciąż nic nie znalazłaś? — zapytała Rose, siadając obok Sheili.

Panna Fenwick spojrzała na rudowłosą z mocno zmarszczonym czołem. Rose wciąż była ubrana w szkolny mundurek. Na jej piersi widniała odznaka Prefekta.

— Niestety — westchnęła, zamykając wolumin. — W żadnej z ksiąg nie ma nawet wzmianki o blasku, nie mówiąc już o napadach inferiusów.

— Pamiętaj, że nie tylko inferiusy zaatakowały zamek. Było tam coś jeszcze — przypomniała Wasleyówna.

— Wiem, Rose, ale nie wiem, co to było. Nauczyciele nie mają zamiaru powiedzieć cokolwiek na ten temat.

— Nie chcą, żebyśmy w tym uczestniczyli — stwierdziła rudowłosa.

— Wiem o tym, ale jest to co najmniej idiotyczne. Musimy wiedzieć, z kim przychodzi nam walczyć!

— Sheilo, ale my nie możemy walczyć. Dyrektor nigdy nie udzieli nam na to zgody.

— Tak, Rose, ale co jeżeli nie będziemy mieli wyboru? — zapytała twardym głosem. — Nie wiemy, ile potrwają te napady. Nie mówiąc już o tym, że nikt nie zna celu tych stworów. Sami nauczyciele sobie nie poradzą. Z nami mieliby większe szanse.

Drużyna Hogwartu. Następne pokolenie. Część IIWhere stories live. Discover now