Hej, wesele! (Rok V, Rozdział 18)

372 34 22
                                    

W dniu powrotu do domów na przerwę wiosenną Sheila miała nadzieję jak najprędzej znaleźć się w domu profesora Longbottoma i jego rodziny. Dzień wcześniej spakowała do swojego kufra jedynie najpotrzebniejsze rzeczy. Nie wszystko poszło jednak po jej myśli. Już podczas śniadania w dzień wyjazdu domyślała się, iż pożegnanie z przyjaciółmi wcale nie miało przebiec szybko i bezproblemowo.

— Albusie, przestań zachowywać się jak dziecko! — warknęła Sheila, próbując wyrwać rękę z uścisku Pottera. — Scorpiusie, masz w tym momencie oddać mi mój kufer!

Dwójka Ślizgonów spełniła jej rozkazy, dopiero gdy znaleźli się na stacji kolejowej w Hogsmeade. Sheila z wściekłą miną złapała za swój kufer, stając naprzeciwko Albusa i Scorpiusa. W jej bursztynowych oczach bez problemu można było zobaczyć czystą chęć mordu.

— Zmieniłaś wreszcie zdanie, czy mamy siłą wciągnąć cię do pociągu? — zapytał nonszalancko Albus, doskonale wiedząc, iż jeszcze bardziej denerwuje swoim tonem Sheilę.

— Nie i go nie zmienię! — syknęła. — Co waszej dwójce dzisiaj odbiło? Jeszcze ciebie, Albusie rozumiem, ale nie spodziewałam się tego po tobie, Scorpiusie.

— Przestań warczeć, Fenwick — powiedział, przekręcając oczami. — Ja zostałem tylko wynajęty do targania twoich rzeczy. Mówiłem Potterowi, że jesteś zbyt uparta, żeby zmienić zdanie.

Sheila przymknęła oczy, cicho wypuszczając powietrze.

— Albusie, nie mam do ciebie siły — westchnęła z wyrzutem, pocierając sobie skronie.

Zaczynała boleć ją głowa.

Albus patrząc na nią, poczuł lekkie wyrzuty sumienia, jednak te bardzo szybko zniknęły.

Może i wynajmowania Malfoya, aby podstępem wywabił Sheilę z kufrem na zewnątrz i zabrał jej go, nie było zbyt mądrym posunięciem. Nie jego wina, że nikt inny nie chciał zgodzić się na jego plan, a Malfoy akurat się napatoczył.

— Ja po prostu chcę, żebyś była szczęśliwa — powiedział przyciszonym głosem.

Albusa naprawdę męczył stan emocjonalny Sheili. Od kilku dni praktycznie nie wychodziła ze swojego dormitorium. Coraz rzadziej na jej twarzy można było zobaczyć uśmiech. Potter nie był w stanie powiedzieć, kiedy ostatnio widział szczery uśmiech swojej przyjaciółki. Bolało go to tym bardziej, iż czuł się pośrednio winny sytuacji między nią a Jamesem.

— Nie możecie uszczęśliwić mnie na siłę — przypomniała o wiele spokojniej.

— Ale nie możesz być na nas zła, że próbujemy to zrobić...

Sheila kolejny raz westchnęła głęboko, przełykając gulę, jak powstała w jej gardle. Słowa Albusa ją wzruszyły i choć pragnęła pokazać mu, iż jest silna, nie przychodziło jej to łatwo. Uczucia zaczęły ją wyniszczać.

Usłyszeli głośny warkot pociągu. Maszyna miała wyruszyć w kilkugodzinną drogę już za dziesięć minut.

— Idźcie już — poprosiła. — Za pół godziny mam się spotkać z profesorem Longbottomem. Nie chcę, aby musiał na mnie czekać.

Albus bez słowa przytulił do siebie brunetkę. Sheila stała sztywno, czekając, aż wypuści ją z objęć.

— Widzimy się na weselu Victoire i Teddy'ego — przypomniał czarnowłosy, odsuwając się od niej.

Potter nie czekając na Malfoya, wszedł do pociągu.

Sheila spojrzała na Scorpiusa, który do tej pory przyglądał jej się w milczeniu. Jego szare oczy wywiercały w dziewczynie dziurę.

Drużyna Hogwartu. Następne pokolenie. Część IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz