Potter vs Potter (Rok V, Rozdział 16)

349 31 24
                                    

— Jeśli podczas jutrzejszego meczu będziemy grali tak dobrze, jak dzisiaj, wygraną ze Ślizgonami mamy w kieszeni — stwierdził pewnie Jacob.

Zawodnicy drużyny Quidditcha z Gryffindoru zmęczeni wyszli z szatni po kilkugodzinnym treningu. Słońce schowało się za gęstymi chmurami. Niebo miało piękny różowo-pomarańczowy kolor.

— Poradzimy sobie, kapitanie — obiecała Yowita Denson, która była ścigającą w drużynie Gryfonów.

Jacob uśmiechnął się zadowolony na jej słowa, podczas gdy idący obok niego James przekręcił oczami. Dla niego było oczywiste, że Jake mimo swojego pozornego spokoju bardzo się denerwował. Wygrana liczyła się dla niego najbardziej, szczególnie że od kilku lat Puchar Quidditcha umykał drużynie Godryka Gryffindora tuż przed nosem.

— Liczę na to — przyznał, spoglądając na swoich zawodników. — Wracajcie do zamku. Musicie się przed jutrem porządnie wyspać.

Yowita, Maxon, Xavier oraz Eva pokiwali głowami, zgadzając się ze słowami Wooda. Każde z nich marzyło o długim, relaksującym śnie. Pożegnali się krótko z nim, Lily i Jamesem, zostawiając ich w tyle.

— Jesteś gotowa, Lily, na starcie z Scorpiusem Malfoyem? — zapytał James, zerkając w stronę młodszej siostry.

Lily Potter uśmiechnęła się szeroko, jeszcze wyżej podnosząc swoją brodę.

— Jak zawsze. To będzie sama przyjemność złapać złotego znicza tuż przed gburowatym nosem Malfoya.

— Ty i James jesteście tacy sami — stwierdził ze śmiechem Jacob.

Wood zastanawiał się czasami, czy Potterowie nie mieli we krwi konkurowania z Malfoyami. Uwielbiali pokazywać Malfoyowi, że niełatwo z nimi wygrać, podczas gdy Scorpius praktycznie nie zwracał na nich swojej uwagi. Robił to, co do niego należało, nie bacząc na innych.

— Nie nasza wina, że Malfoya nie da się lubić — odpowiedział James, zaczesując włosy do tyłu.

— Właściwie to Sheila go lubi — przypomniała Lily, wzruszając ramionami.

James Potter zatrzymał się, prawie upuszczając na ziemię swoją miotłę. Lily i Jacob również stanęli, domyślając się, że w Jamesa kolejny raz uderzyła zazdrość o brunetkę.

— Co?

— Uspokój się — przekręcił oczami Jake. — To nic wielkiego. Nic na to nie poradzisz, że nasza Sheila dogaduje się ze Ślizgonami.

— Nie ze wszystkimi — mruknęła panna Potter, której uśmiech zgasł, wskazując na punkt przed nimi.

James i Jacob odwrócili się we wskazanym kierunku. Na ich twarzach również pojawił się grymas, widząc zbliżającą się w ich stronę postać.

Wysoki, barczysty chłopak stanął przed nimi, wysyłając Jamesowi najbardziej chamski i zadowolony z siebie uśmiech, na jaki było go stać. Czarne jak smoła włosy, które sięgały mu do mocno wystających uszu, wyglądały na przetłuszczone.

— Czego tu szukasz, Flint? — warknął James z odrazą.

James Potter z całego serca nienawidził Flynna Flinta.

— Spokojnie, Potter. Przyszedłem jedynie z ciekawości zapytać, jak to jest być tym gorszym bratem? — zapytał ze spokojem Ślizgon.

— O czym ty pieprzysz?

Lily i Jacob mieli złe przeczucia. Słowa Flynna nie zabrzmiały dobrze.

— Nie zwracaj na niego uwagi, James — wtrąciła Lily, łapiąc brata za ramię. Chłopak jednak wydawał się tego nie zauważyć. — To kretyn.

Drużyna Hogwartu. Następne pokolenie. Część IIWhere stories live. Discover now