#40

701 52 13
                                    

Wczoraj trochę się zabawiliśmy na naszym weselu.. i tak jak ja nie mogłem pić to Katsuki ewidentnie chciał opić wczorajszy dzień.. dlatego ślub dla kraju został przesunięty na wieczór koło 17 więc będzie można ładnie oświetlić całe miesjce wydarzenia. z tego co wiem ma się ono odbyć na polanie północy. Nazwa wzięła się stąd, że na tej polanie odbywają się najważniejsze wydarzenia a najczęściej dni gdzie młode wilki podczas pełni dowiadują się o swojej drugorzędnej płci , oraz tam przechodzą pierwszą przemianę przyzwyczajając się do nowego ciała wzmocnionego węchu oraz słuchu.

Jest coś koło 10 ja już nie śpię od godziny przez co , że maluch ewidentnie znudził się tym , że leżałem bo bardzo zaczął się wiercić i kopać. Dlatego wstałem ogarnąłem się szybko i spoglądając jeszcze raz na Katsukiego wyszedłem z pokoju dając mu pospać. Dalej nie wierzę, że tak naprawdę już jesteśmy małżeństwem.. cudowne uczucie patrząc na obrączkę z szlachetnymi kamieniami przypadkiem wpadałem na denkiego który spanikowany przeprosił mnie i pobiegł dalej. Dziwne...?

Uznałem , że przejdę się po ogrodzie by trochę odetchnąć jednak po drodze wpadłem na drugą połówkę denkiego.

- o Izuku.

- cześć Shinso!

- wyspałeś się?

- mhm

- jak Katsuki - zaśmiał się wiedząc dobrze , że przyjaciel mu zabalował , zresztą Shinso nie był lepszy aż dziwne , że jest już na nogach.

- śpi , więc by go nie budzić porostu uznałem, że pójdę na spacer.

- ta.. po tym waszym weselu każdy dalej śpi ale akurat mi się trafiła poranna warta..

- a no tak.. a ja się dziwiłem co ty na nogach robisz tak wcześnie haha.

- no tak.. takie życie. Widziałeś Denkiego? Chciałem z nim pogadać ale uciekł..

- co? Czemu miał by uciekać

- um.. powiedzmy sobie , że Denki przez kilka sytuacji z dzieciństwa woli unikać kłótni i porostu wczoraj trochę się pokłóciliśmy ale nic takiego poważnego.. tylko teraz porostu jest lekko odsunięty od mnie.

- rozumiem.. wpadł na mnie po drodze, chyba szedł w stronę pokoju Uraraki , więc próbuj szczęścia.

- dzięki , do zobaczenia.

Teraz mam nadzieję, że w końcu dotrę spokojnie do tego ogrodu.

Usiadłem na huśtawce pod drzewem i zaczęłam się huśtać przy lekkim wietrze i słoneczku. Kosmyki włosów lekko muskały moją twarz. Siedziałem tam dość długo oczyszczając porostu umysł. Nawet nie zauważyłem, że ktoś od dłuższego czasu mi się przyglądał z boku.

Do momentu póki nie poczułem, że ktoś siada obok mnie. Otowrzyłem oczy spoglądając w te krwistoczerwone obok mnie.

- dzień dobry kochanie , jak się czujesz?

- mm łeb mnie boli ale poza tym cudownie. - oparł głowę o moje ramię a ja pogłaskałem go po głowie.

- to dobrze. Jak mnie znalazłeś?

- mm podejrzewałem, że tu cię mogę spotkać.

- hm .. trafiłeś.

- wiem , bo cię znam. - podniósł głowę i odgarnął mi włosy za ucho. Po czym uśmiechnął się i pocałował mnie , co z chęcią oddałem.

- co tak z nikąd?

- a nie mogę całować męża tak poprostu? Mam się zapowiadać? - zaśmiał się obejmując mnie ramieniem.

~Walka o Lunę~ {bakudeku} {omegaverse}Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt