#49

370 35 3
                                    

- nie sądzisz, że powinniśmy wbić Izuku , że pora zmienić alfę..

- kochanie. Już o tym rozmawialiśmy, też martwię się o Izuku ale to mądry chłopak. Wie co robić, zresztą to my kazaliśmy mu wybierać..

- wiem.. ale jednak to już któryś raz.. mam ochotę rozerwać tego gnojka.

- ekhem.. język, masz dziecko na rękach.

- on jeszcze i tak nie rozumie.

- oj zdziwił byś się tato. - wyszedłem do kuchni spoglądając w stronę taty z Yuta na rękach.

- no bez przesady.. on ma miesiąc.

- może i ma ale dzieci szybko łapią i wolę by jego pierwsze słowo w przyszłości tak nie brzmiało..

- dobrze dobrze.. ty tu jesteś matką. - podał mi malucha a ten się odrazu uśmiechnął.

- nie zauważyłeś by Yuta odczuwał jakoś brak taty?

- nie.. nie koniecznie.. dobrze sobie radzimy prawda? - powiedziałem typowym głosem którym mówi że do dzieci.

- dziś mija tydzień a on dalej się nie odezwał?

- nie..

- tch.. od początku można było się spodziewać, że kłamie.

Nagle do pokoju weszła straż informując o tym , że Bakugo przyjechał po syna jednak prosi bym to ja wyszedł. Niby miałem się z nim nie widzieć.. ale może..

Stanąłem na górze schodów na dworze z Yuta którego owinąłem w koc.

- Izuku!

- stój. - powiedzałem stanowczo widząc , że ten chce podejść.- umowa dalej jest aktualna.

- wiem.. dlatego tu jestem.

- hm? - spojrzałem na niego zaciekawiony. - to słucham.

- pojedź z mną do pobliskiej wioski. Chcę byś z kimś porozmawiał. Wioska nie podlega pod nasze królestwo więc nie mogłem rozkazywać mieszkańcom więc będą mówić czysto z własnej wiedzy i doświadczenia. Chcę byś porozmawiał z rodzicami Kirary.

- Kirary?

- to imię omegi o którą poszła całą awantura.

- hm.. dobrze. Niech będzie. - podszedłem do niego podając mu chłopca - daj mi chwilę zaraz wrócę.

- jasne..

Gdy się szybko ogarnąłem i powiedzałem rodzicom całą sytuację wróciłem do chłopaka wsiadając do pojazdu.

Z tego co wiem czeka nas godzina drogi..

- skip -

Jechaliśmy raczej w ciszy aż do samej wioski. Gdy wysiadłem ujrzałem nie wielką typową wioskę. Pola kilka domów i stragany.

Katsuki odrazu skierował nas do jednego z domów z dość dużym gospodarstwem.

Drzwi otworzyła kobieta w czarnych włosach w dość podeszłym wieku..

- w czym mogę pomóc?..

- dzień dobry.. pani Takahashi , jestem Katsuki Bakugo i kilka lat temu chodziłem z pani córka..

- czego chcesz? Kirara nie wróciła do domu. Nigdy.. - kobieta wyglądała na przybitą ale co się dziwić.. mowa o jej dziecku..

- potrzebuje by porozmawiała pani z moim mężem..

- z mężem.. - Katsuki odsunął się ukazując mnie z maluchem na rękach.- ah.. słyszałam o tobie Dziecko...

- dzień dobry..

- o czym mielibyśmy rozmawiać?

- chciałbym by powiedziała mu pani historię moja i kirary.

- hm.. a czemu? Nie możesz ty tego zrobić?

- proszę.. mogła by pani poprostu to zrobić?..

- ehm... Wejdzie dzieci, ale byle by szybko póki mój mąż nie wrócił. Cały czas ma ci to za złe.

Usiedliśmy w skromnym domku a kobieta podała nam herbatę.

- więc.. czy mogła by pani powiedzieć mi to z swojej perspektywy..? - zapytałem nie pewnie patrząc na kobietę.

- kirara miała wtedy 15 lat.. kiedy poznała króla na jednej z polan.. nie chwaliła się o tym ojcu lecz mi dużo o nim opowiadała.. Kirara coraz częściej uciekała z domu i często wracała następnego dnia. Jednak pewnego dnia wróciła całą zapłakana nie wiedziałam co mogło się stać.. wtedy ta opowiedziała mi o całej sytuacji.. bała się , że zajdzie w ciążę i nasza rodzina będzie w niebezpieczeństwie.. w końcu odważyła się o tym powiedzieć kochankowi.. wróciła do domu mówiąc , że ten zaoferował pomoc i zapewnił, że nic nam nie grozi.. od tamtej pory kirara dziwnie się zachowywała mówiła coś o jakiś wizjach i dziwnych snach.. pewnego razu wyszła z domu i nie wróciła.. w łazience znalazłam tylko tabletki poronne.. od tamtej pory słuch o niej zniknął.. wtedy dostaliśmy informację od króla, że ta prawdopodobnie usunęła dziecko z obawy i uciekła.. jednak nie znaleziono jej.. podejrzewano samobójstwo. Wtedy.. tamtego dnia straciłam córkę i wnuka..

- rozumiem.. bardzo mi przykro z tego powodu.. jeśli będziecie kiedykolwiek potrzebować pomocy.. proszę zgłosić się do nas. I dziękuję pani , że nam pani o tym opowiedziała..

- nie ma za co.. czy.. mogłabym.. poznać jego imie? - wskazała na chłopca w moich rękach.

- Yuta Bakugo. - uśmiechnąłem się miło do kobiety.

- hm.. dbaj o to co masz.. nigdy nie wiesz co szykuje przyszłość..

- eh.. oczywiście.. - to było dziwne..

- dobrze.. dziękujemy pani bardzo.. nie będziemy już przeszkadzać. - Katsuki pożegnał kobietę i wyszliśmy z domu wsiadając spowrotem do pojazdu.

- czy teraz mi wierzysz? Ej.. czemu płaczesz?

- j..ja przepraszam..

- hej.. na twoim miejscu zareagował bym pewnie tak samo.. nie jestem zły. - chłopak otulił mnie ramieniem składając krótki pocałunek na moim czole.

- wracajmy poprstu.. do domu..

~Walka o Lunę~ {bakudeku} {omegaverse}Where stories live. Discover now