- 3 -

1.1K 80 4
                                    

Za tydzień Negan wraz ze swoimi ludźmi przyjadą odebrać nam połowę amunicji, jedzenia, broni i innych rzeczy, których udało nam się znaleźć przez miesiąc.

W zbrojowni odbędzie się dziś spotkanie, mające na celu zorganizowanie grupki, która wyśledzi obóz Negana i będzie go przez kilka dni obserwować, aby dowiedzieć się cokolwiek przydatnego, choćby w jakich godzinach zmiana warte, czy zlokalizować kilka miejsc, i samego Negana. Przemyślimy także rożne wypady, aby uzupełnić zapasy, które zostaną nam odebrane.

-Wszyscy są obecni? - zapytał Rick błądząc po pomieszczeniu i analizując przybyłych. Nie było połowy.
-Głupie pytanie. - powiedział ciszej lider, zatrzymując się na mojej osobie.

-Za tydzień, kiedy Negan przyjedzie z ludźmi po zapasy, grupka ochotników przyszykuje się w lesie za murem, aby wyśledzić ich obóz w drodze powrotnej. - mówił stanowczo, jednak nie tak stanowczo jak zawsze. -Ktoś chętny? - zapytał, po czym skierował wzrok na Carla, który odrazu uniósł rękę.

-Ja jestem chętna. - rzuciłam bez namysłu, stawiając krok do przodu. Rick tylko skarcił mnie wzorkiem, po czym skierował wzrok na następnego ochotnika, którym był Daryl.

Po chwili zdecydowaliśmy, iż grupa ta składać się będzie z czterech osób, które nie musza byc obecne przy negocjacji z Neganem.

-Daryl, Lauren, Tara i Aron. Dacie sobie radę? - zapytał Rick, wędrując po nas wzrokiem.
-Tak. - odparł szybko Daryl, przerzucając kuszę przez ramię.
-Tato... - zwrócił na siebie uwagę Carl, nadal stojąc z ręką w górze.
-Carl ty zostaniesz i pomożesz mi w negocjacjach z Neganem. - odparł szybko Rick poprawiając pochwę z nożem, zaczepioną na pasku na co chłopak tylko skinął głową.

•••

Przygotowania trwały. Plan musiał być dopięty na ostatni guzik, nie można było popełnić żadnego błędu.
W lesie w bezpiecznej odległości przygotowane były dla nas zapasy na 4 dni, oraz jeep z wybitymi lampami na potrzeby misji, okryty był liśćmi i gałęziami

-Gdzie jest Maggie? - zapytałam, podchodząc do Glenna i łapiąc za ramie.
-W domu. - odparł bezmyślnie i wrócił do rąbania drzewa, co najprawdopodobniej było jego odskocznią.

-Jesteśmy z tobą bracie. - powiedział na tyle głośno, aby zakłócić dźwięk rozrąbywanego drzewa i zaciągnęłam dłoń na jego ramieniu, na co Glenn tylko skinął głową i posłał wymuszony uśmiech.
Wiedziałam, że jest to dla niego trudne, dlatego zostawiłam go w spokoju, nie męcząc głupimi obietnicami bez potwierdzeń.

•••

-Maggie? Mam coś dla mojej najlepszej przyjaciółki na świecie! - zaśpiewałam melodyjnie przeciągając ostatnie słowo, z nadzieja poprawienia jej humoru.
-Gdzie jesteś? - ponagliłam pytanie, sprawdzając kolejne pomieszczenia.
Dochodząc do kolejnych drzwi, domyśliłam się, iż jest to zajmowana przez nią łazienka, słysząc odgłosy wody.
-Mogę? - zapukałam delikatnie.
-Ta. - usłyszałam tylko niechętne parsknięcie.

Wchodząc do pomieszczenia ujrzałam Maggie w całej wannie wody i piany, która ją zasłaniała.

-Mam coś dla ciebie słonko. - zarzuciłam sztuczny uśmiech i pokierowałam ją wzrokiem w stronę torby, którą trzymałam.
Widząc jej obojętny wzrok, wzięłam się za szukanie prezentu.
-Nic tak nie poprawia humoru kobiecie jak nowe ciuchy. - zażartowałam, dobrze wiedząc w jakiej znajdujemy się sytuacji. - tą sukienkę znalałam specjalnie z myślą o tobie. - szybko dodałam, wyciągając z torby śliczną bordową sukienkę, z koronką na dekolcie i rękach.
-Po co to wszystko? - zapytała z tępym wyrazem twarzy.
-No wiesz, niedługo jest impreza powitalna Enid, tej nowej dziewczynki, która doszła do naszej grupy i na ostatnim wypadzie pomyslałam, że....- nie dokończyłam, ponieważ przerwała mi:
-Niepotrzebnie. - rzuciła, wtapiając się jeszcze bardziej w pianę i wlepiając wzrok w pustą przestrzeń.
-Mam coś jeszcze, mały gratis...- poczekałem, aż jej wzrok zawiesi się na mnie i posłałam jej szeroki uśmiech wyciągając stare wino.
-Dzisiaj możemy urządzić własną imprezę, tylko ja i ty. - czekałam na reakcje, jednak nic z tego. - Co ty na to?
-Nie mam ochoty. - usłyszałam, co wprawiło mnie lekkie drgawki.
-Słuchaj Maggie, jeśli za 10 min nie zobaczę cię na dole, wejdę tu i zaciągnę cię nagą do mnie do domu. - wypowiedziałam każde słowo z taką satysfakcja i determinacją, że byłam pewna, że jest przekonana. - Wybieraj. - dodałam, rzucając ręcznik w jej stronę i opuszczając łazienkę.

Schodząc ze schodków, usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.
-Maggie? - usłyszałam męski głos, zapewne Glenna.
-Maggie się kąpie, a potem idziemy do mnie. - uniosłam rękę z winem w jego kierunku, unosząc delikatnie brwi.
-Dziekuje Lau. - usłyszałam zdrobnienie mojego imienia, którego nienawidziłam.
-Za co?
-Za to, że pomagasz jej zapomnieć i żyć od nowa. - rzekł, posyłając uśmiech w moją stronę.
-Robię to, co ona zrobiła dla mnie kiedy mnie znaleźliście. Traktuje ją jak siostrę, kiedy ona cierpi ja cierpię. Kiedy ona jest szczęśliwa ja jestem szczęśliwa, zreszta nie musze ci tego tłumaczyć. Dobrze wiesz o czym mowię. - powiedziałam to tak poważnie, że pod koniec wybuchnęłam cichutko śmiechem.

Nagle nasz wzrok zawiesił się na stojącej na schodach Maggie, która zapewne słyszała całą rozmowę.

-Ja...idę do... - próbowała wysilić się
Maggie na jakiekolwiek słowa, które ostatnio przychodziły jej z trudem.
-Wiem kochanie, dobrej zabawy. - rzucił szybko Glenn, wtulając ją do swojego torsu.
•••

Był już wieczór, kiedy siedziałyśmy z Maggie na kanapie z kieliszkiem wina w dłoni, skierowane w swoją stronę.

Dzisiaj specjalnie poprosiłam o zastępstwo na obchodzie i warcie, bo postanowiłam dotrzymać towarzystwa Maggie przez cały wieczór, co pozostali doskonale zrozumieli.

Nasza rozmowa stawała się coraz ciekawsza i żwawsza, rozpoczynając ciagle nowe tematy i odbiegając jak najbardziej od zeszłych wydarzeń. W głębi ducha byłam uradowana, iż, mogłam w miarę normalnie porozmawiać z przyjaciółką, co było zapewne spowodowane alkoholem.

xxx

Niestety krótszy rozdział i w dodatku nie sprawdzony, dlatego bede wdzięczna za każdy komentarz i uwagę na temat pracy.

Dziękuję xoxo

WHO WILL SURVIVE? || The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz