- 24 -

599 47 6
                                    

-Wstawaj już, coś ty w nocy robiła? -uchyliłam zmęczone powieki i odrazu ujrzałam ślęczącego nade mną Ricka, opierającego się nade mną, na swoich muskularnych ramionach.

-Spałam? -oznajmiłam z przymrużeniem oczu, rzucając mu pytające spojrzenie.

-Zrobiłem śniadanie. -odparł, na co podskoczyłam.

-Żartujesz? -odrazu przecierając powieki, niedowierzając i przyglądając się oczom Ricka, aby móc z nich cokolwiek wyczytać, jednak jego poważny wzrok odrazu zmienił się radosne spojrzenie, które mogłoby witać mnie każdego poranka.

-Sama sprawdź. -wstał i ruszył w stronę kuchni w spodniach, aby za chwile zniknąć za framugą, posyłając mi przy tym kuszące spojrzenie, które po chwili głośno wyśmiałam.

Odrazu zerwałam się z łóżka i zarzucając na siebie jego ciemną koszule ruszyłam w stronę kuchni. Wychodząc z sypialni do moich nozdrzy dotarł wspaniały zapach jajecznicy, który wprawił mnie w wielką ekscytację.

-Gdzie Carl? -zapytałam, schodząc ze schodów i kierując się do kuchni.

-U Enid zapewne. -odpowiedział, nakładając moją porcje i stawiając talerz na wysepce kuchennej.

-Jeszcze trochę i zostaniesz dziadkiem. -zażartowałam, wybuchając przy tym ogromnym śmiechem.
Jednak mina Ricka była bezcenna, co wprawiło mnie w jeszcze większe nieopanowanie, a mój śmiech mógł ściągać hordy sztywnych. 

-Nawet tak nie żartuj. -zagroził, pokazując widelec, którym właśnie nakład porcje jajecznicy dla siebie.

-Bo co? Bo pan dziadek szeryf mnie ukaże? -nadal żartowałam, zginając się z bólu brzucha od śmiechu i ledwo co siedząc na blacie kuchennym.

-Uważaj sobie, bo źle skończysz... -zbliżył się do mnie, obejmując moje biodra i muskając moją szyje, podczas kiedy nadal zanosiłam się głośnym śmiechem.

-Oh tak tak, napewno! -potwierdziłam z ironia jego słowa, przeczesując ręką jego włosy, kiedy znany nam głos przerwał naszą zabawę.

-Potem na tym blacie mam jeść? -zapytał, najwyraźniej potirytowany zaistniałą sytuacją Carl, który stał w framudze wraz z Enid.

Natychmiast zaskoczyłam na ziemie zajmując się czymś innym i z ukrytym uśmiechem czekałam na tłumaczenia Ricka.

-No...nie... -usłyszałam niepewne słowa, co wywołało u mnie jeszcze większy uśmiech, lecz zachowałam powagę.

-Nieważne. -rzucił Carl, prowadząc Enid za rękę do swojego pokoju.

-Carl... -szepnęła Enid, najwyraźniej upominając zachowanie chłopaka.

-Hej Lauren! -rzuciła radośnie Enid, zmierzając za Carlem i posyłając mi szczery uśmiech, co natychmiast odwzajemniałam.

-Cześć!

Młodzi zniknęli na schodach, a ja kończąc swoją jajecznicę odwróciłam się do Ricka z delikatnym uśmiechem, który został wywołany całą tą sytuacją.

-Przyzwyczai się. -powiedział Rick, siadając przy śniadaniu.

-Mam nadzieje, bo dobra była ta jajecznica. -zażartowałam z kuszącym uśmieszkiem i ruszyłam w stronę łazienki.

•••

Jeden z niewielu szczęśliwszych dni tak wspominałam, podczas kiedy przeszukiwałam kolejne mieszkania w wielkiej kamienicy wraz z Darylem i Glennem.

-Macie coś? -spytał zachrypnięty głos Daryla, dobiegający z korytarza.

-Pusto. -odwzajemnił zmęczony Glenn i opuścił kolejne mieszkanie z pustymi rękoma.

-Chłopaki...Musicie to zobaczyć! -rzuciłam, trzymając w dłoni podniesiona kartkę.

-Jeśli już tu dotarliście, to prawdopodobnie umrzecie. -przeczytał zdziwiony głos Glenna, który mocniej zacisnął dłoń na spluwie za paskiem.

-Słabe żarty, ten kto to napisał już pewnie sam się rozkłada. -rzucił Daryl kompletnie zlewając na ostrzeżenie.

-Bądźmy czujni to po pierwsze, a po drugie, ten ktoś, musiał coś ukryć. -powiedziałam podejrzliwym tonem, zabierając się za przeszukiwanie najbardziej nietypowych miejsc w mieszkaniu.

Po chwili natrafiłam na dość trzeszczącą podłogę, co wzbudziło moje zainteresowanie.

Szybkim ruchem zerwałam wykładzinę, aby za chwile ujrzeć niewielki właz w podłodze.

-Mamy to! -rzuciłam do towarzyszy, którzy w sekundę znaleźli się przy odnalezisku.

-Co takie coś robi w kamienicy? -zapytał zdziwiony Glenn.

-Zaraz to sprawdzimy. -rzucił Daryl, otwierając drzwiczki włazu.

-Czysto! -usłyszeliśmy spokojny głos Daryla dobiegający z tajemniczego pomieszczenia.

-Wchodzimy! -rzuciłam, schodząc bezpiecznie po drabince w dół.
Docierając na miejsce, doznałam szoku. Pułki wypełnione konserwowanym jedzeniem, beczki wypełnione wszelakim pożywieniem itd.

-Idealnie. -rzucił Daryl wygrzebywując z jednej z beczek swoje ulubione draże.

-No to wracamy do domu. -rzucił radosny Glenn, sprawdzając jeszcze raz odkryte pomieszczenie.

•••

:)
:)
:)
Mam nadzieję, że się podoba:)

WHO WILL SURVIVE? || The Walking DeadWhere stories live. Discover now