- 12 -

776 67 29
                                    

Rano obudziłam się w wielkim bólem pleców, co spowodowane było wystającymi sprężynami z materaca.

Delikatnie promienia słońca wpadały przez małe okienko, co oświetlało w miarę pomieszczenie.
Unosząc się do pozycji siedzącej, rozejrzałam się dokładnie po pomieszczeniu. Krew, krzesło, krew, materac.

Nagle kątem oka dostrzegłam błysk, który musiał wytwarzać się przez odbicie światła od przedmiotu, który się tam znajdował.

Szybkim krokiem znalazłam się zaraz przy ciekawym znalezisku, kiedy ujrzałam wsuwkę do włosów, co mnie po części przeraziło i ucieszyło.

Szybko chwyciłam przedmiot, skrobiąc nim o powierzchnie ziemi, aby delikatnie zaostrzyć koniec.

Moje burczenie w brzuchu zakłócił dźwięk przekręcanych kluczy, na co podskoczyłam w stronę materaca, chowający wsuwkę do skarpetki.

-Księżniczka już wstała. -powiedział zachrypniętym głosem ta sama postać, która wczoraj próbowała się do mnie dobrać.

Na moje nieszczęście byliśmy sami, co zauważyłam kiedy zamknął drzwi wchodząc do środka.

-Dokończymy zabawę skarbie...-ruszył w moją stronę, na co momentalnie próbując zwiekszyć naszą odległość wpadłam na ścianę. -Chyba, że...-dodał, unosząc nożem mój podbródek. -Powiesz mi co wymyślił wasz szefunio.

Czułam jego śmierdzący oddech na twarzy, a na brodzie zimną stal. Spojrzałam mu ostatni raz kpiąco w oczy, po czym moja głowa gwałtownie odwróciła się o czterdzieści pięć stopni co spowodowane było mocnym ciosem wymierzonym w mój policzek.

-Nic ci nie powiem dupku...-skarciłam się w myślach za brak pohamowania, co zaraz poskutkowało kolejnym uderzeniem.

-A trzeba było mowić...-momentalnie rzucił się na mnie przygniatając swoim ciałem i przykładając ostrze do szyi.

Czułam jak jego wolna ręka błądzi po moim ciele a popękane usta zasysają się na mojej szyi.

Szarpanie ustało, a myślami próbowałam błądzić po szczęśliwych wydarzeniach z udziałem mojej rodziny, kiedy nagle przypomniałam sobie o dzisiejszym znalezisku.

Będąc ciagle pod ostrzem delikatnie sięgnęłam ręką w kierunku wsuwki umieszczonej w mojej skarpetce.

Każdy mój ruch był niezmiernie delikatny, natomiast jego brutalny i łapczywy.

Kiedy dosięgłam już poszukiwanego przedmiotu, poczułam nagle, źe jego ręka schodzi do moich spodni odpinając guzika.

Nie czekając dłużej szybkim ruchem wbijam wsuwkę w jego oko, kiedy odwrócił głowę.

Rozwlekły się głośne jęki i wrzaski, które niosły się daleko miedzy korytarzami, tworząc echo.

Nie zdarzając wydobyć się spod jego wijącego się z bólu ciała, natychmiast do pomieszczenia wbiegło kilku ludzi, a za nimi spokojnie wszedł Negan.

-Weźcie go. -wskazał Lucillą na Maxa, który zagłuszył jego słowa, jednak reszta rozumiała jego polecenie, ponieważ szybko zostało to wykonane.

-Zdobił ci coś ten nieopanowany debil? -zapytał Negan z kamiennym wyrazem twarzy, na co otworzyłam oczy ze zdziwienia, jednak on zinterpretował to jakoś mój strach.

-Max. -rzucił cicho do mężczyzny, który podtrzymywany był przez dwóch pozostałych. Jęki stawały się coraz cichsze, a rana w oku ociekała czerwona cieczą, zakrwawiając całą twarz.

-Złamałeś dwie zasady. -wszyscy zamilknęli, ponieważ wiedzieli co może się stać, jedynie Max podmrukiwał coś pod nosem, co chwile jęcząc z bólu.

-Po pierwsze dotknąłeś jej bez mojej zgody. -mówił Negan opanowanym głosem, z Lucille na karku.

Panował chaos, a zaraz cisza, podczas kiedy siedziałam zwinięta w kącie.

-Po drugie nie dostarczyłeś mi informacji od niej, co było twoim jebanych priorytetem...W sumie to złamałeś trzy zasady. -dodał, na co reszta otępiała, a ledwo przytomny Max padł na kolana przed Negan unosząc głowę w jego kierunku.

-Po trzecie to nie zamykasz mordy kiedy to ja mowię. -na to pozostali zdobili krok do tyłu, zostawiajac opadającego z sił i błagającego o litość Maxa.

-Wiesz co to znaczy? -zapytał, zaczynajac swój psychiczny śmiech.

-Że będę musiał cię zajebać, jak wszystkich innych, którzy łamią trzy zasady. -nie czekając na jakiekolwiek słowa Maxa, czy sprzeciwy innych, uniósł Lucille, gwałtownie wymierzając nią w głowę mężczyzny mocny cios.

Na ten widok, moje oczy momentalnie wyłupiły się, aby zaraz zasłonić je rękom przed krwią, która pryskała na wszystkie strony, pod siłą uderzeń kijem bejsbolowym.

Wszyscy stali bezradnie wpatrując się w miazgę, którą Negan zrobił z Maxa za pomocą Lucille.

-Nikt nie będzie łamał moich zasad, nawet jeden z braci.

•••

Omg😭😭😭😭

Wybaczcie, że krótszy rozdział, ale w końcu  jestem na wakacjach i sami wiecie XD

Ogólnie to strasznie chciałabym wam podziękować za cudowne komentarze i gwiazdki, które zostawiacie po sobie.
Jest mi niezmiernie miło, że moja skryta pasja potrafi wywołać u niektórych tyle emocji.

Kocham was!💕💕💕

WHO WILL SURVIVE? || The Walking DeadWhere stories live. Discover now