- 6 -

883 73 9
                                    

...Kiedy wkońcu wyszłam z korytarza, odrazu dostrzegłam to, co Rosita miała przed oczyma.

-O ja pierdole...- usłyszałam cichą reakcje towarzyszki na ogromną rzecz przed nami, którą była ciężarówka, z całym bagażnikiem zapasów.

Cicho podeszłam do drzwi, sprawdzając czy aby napewno jesteśmy same.
Rosita nadal stała z wytrzeszczonymi oczami, przeglądając znalezisko.

Było tam kilka pudel konserw, pakowanych kaszek, owoców i kilkanaście zgrzewek wody. Poza tym wszędzie walały się pudełka ze słodyczami, rożnymi składnikami czy zakonserwowanym mięsem.

Oprócz jedzenia znalazły się także środki do higieny, ubrania czy kilka noży myśliwskich.

-Rosita, wiesz, że to jest kogoś i ten ktoś zapewne się tu zaraz zjawi? -zapytałam w momencie, w którym właśnie usłyszeliśmy skrzypienie drzwi i rozmowę dwóch facetów, na co odrazu odskoczyliśmy kryjąc się na ciężarówką i zabierając kluczyki ze schowka. Rozmowy stawały się coraz głośniejsze.

-Dobra, dawaj stary wracamy, już przeszukaliśmy wszystko w okolicy. Możemy ruszać. -rzucił jeden dobrze zbudowany mężczyzna idąc w kierunku pojazdu, od przeciwnej strony gdzie znajdowałyśmy się my. Drugi badał otoczenie, jakby w poszukiwaniu czegoś, podczas gdy nadal siedziałyśmy za ciężarówka, z nożem pod ręką.

-Sam, masz kluczyki? -zapytał mężczyzna siedzący w aucie.

-Nie, zostawiłem w schowku. -odparł, kiedy doszło do mnie do czego musimy się podsunąć. Szybkim ruchem ręki dałam znak Rosicie, aby wzięła tego z lewej.

-Nie ma.- stwierdził mężczyzna w samochodzie, odwracając głowę w kierunku towarzysza.

Delikatnie uchyliłam drzwi do ciężarówki, jak najciszej wślizgając się do niej jednak zahaczyłam nogą o uszczerbek przy drzwiach, sprawiając przy tym ogromny ból i drobny hałas.

Co do kur...- nie dokończył, ponieważ nóż zatopił się w jego gardle, przecinając wszystkie narządy po drodze.

Drugi z nich, zdarzył się tylko odwrocić, kiedy Rosita niepostrzeżenie wyskoczyła zza słupa, przebijając mu czaszkę nożem, którym musiała wziąć spory zamach, ponieważ kości głowy żywych są naprawdę twarde, o czym niestety przekonałam się kilka razy.

Ciało mężczyzny wypadło zwiotczale z moich rąk, a tryskająca krew z gardła zdarzyła poplamić moją twarz, ubranie jak i wnętrze auta.

Dla Rosisty było to zwykle likwidowanie zagrożenia, dążąc do przetrwania. Jednak dla mnie, było to znacznie więcej...

-Co my do kurwy robimy?! -wyszeptałam piskliwym głosem, ze łzami w oczach wpatrując się w martwe ciało, na co Rosita zmierzyła mnie pytającym wzorkiem, zmierzając w stronę mojej ofiary, aby przebić mu czaszkę, by się nie zmienił.

-Zabijamy ludzi dla jedzenia...- powiedziałam jakby sama do siebie z szeroko otwartymi oczami, wpatrując się we własne ręce, po których ociekała krew człowieka i dopiero wtedy zrozumiałam co zrobiłam pod wpływem strachu i adrenaliny, wydając ten rozkaz.

-Jeśli nie zrobiłybyśmy tego, oni by to zrobili. -rzuciła, wycierając okrwawiony nóż o jego ubranie. -Zapewne odjechaliby mając w dupie czy się zmienisz, czy nie. Tego chciałaś?! -podniosła głos, widząc, że kompletnie nie reaguje na jej słowa.

WHO WILL SURVIVE? || The Walking DeadWhere stories live. Discover now