- 9 -

829 72 9
                                    

Lauren's POV

-Długo to jeszcze potrwa? -zapytał Daryl swoim jak zwykle zachrypniętym głosem. -Pójdę sprawdzić. -zaraz dodał uchylając drzwi i nie czekając na naszą reakcje.

-Pójdę z tobą. -powiedziałam szybko chcąc opuścić auto, jednak usłyszałam sprzeciw.

-Zostań, sam pójdę. -odpuściłam dopiero za trzecią odmową i wróciłam na miejsce.

Daryl's POV

Postanowiłem zbadać sytuacje sam, nie narażając nikogo w miarę moich możliwości dlatego zmierzyłem w stronę opuszczonego domu, aby zajrzeć na ulice Aleksandrii przez ogromny płot.

Kiedy mijałem już ostatnie krzaki wychodząc z lasu, usłyszałem łamanie gałęzi za sobą, na co momentalnie się odwróciłem.

Nic.

-Ani się rusz. -usłyszałem pełen nienawiści i pogardy szept robiąc wcześniej krok do przodu i stykając swoje czoło z lufą wymierzonego we mnie pistoletu.

Odwróciłem szybko głowę do przodu, kiedy ujrzałem mężczyznę z chustą na głowie wciąż trzymającego pistolet, jednak nie na długo, ponieważ momentalnie poczułem uderzenie rękojeścią w kark a potem już tylko bezwładność i ciemność opadając na ziemie.

Rick's POV

-Jeżeli jeszcze kiedykolwiek poprosisz  mnie o litość, skończy się to inaczej. -powiedział stanowczo Negan, posyłając wrogie spojrzenie.

Wiedziałem, że to nie koniec. Wiedziałem, że jeszcze się odegramy i odbierzemy swoje, ponieważ nasz plan zacznie się w momencie odjazdu Negana.

-Szefie! -krzyknął głos zza muru, klepiąc bronią w zamkniętą bramę, na co członek grupy Negana natychmiastowo ją otworzył.

-Co do kur... -nie zdarzyłem dokończyć kiedy moim oczom ukazało się kilku ludzi wnoszących nieprzytomnego Daryla i kolejnych celujących wprost w Lauren, Tarę i Arona.

Moja twarz pobladła, oczy wyłupiły się a serce stanęło. Wiedziałem, że właśnie jesteśmy na przegranej pozycji, a z tego nie będzie nic dobrego.

-O proszę. -rzucił Negan, uśmiechając się szyderczo. -Szkoda, że nie wpadliście do nas wcześniej na małą pogaduchę. -zażartował, co wywołało u pozostałej grupy szerokie, okropne uśmiechy.

-Co z Darylem?! -syknęłam zmierzając w ich stronę z ręka na spluwie.

-Nieprzytomny. -rzucił człowiek Negana stając mi na drodze.

Mieli ogromną przewagę. Mieli naszych. Nie mogłem nic zrobić. Wiedziałem, że przez to ktoś ucierpi. A może faktycznie jestem złym przywódcą?

-Obserwowali nas z lasu. -rzucił pogardliwie jeden z ludzi trzymający na muszce Lauren, mierząc ją obrzydliwym wzrokiem i unosząc kąciki ust.

-Oni byli na wypadzie! -skłamałem, chcąc uniknąć kary, jednak wiedziałem, że to i tak nastąpi.

-Zamknij się. -powiedział z uśmiechem na twarzy Negan, spoglądając w moją stronę.

WHO WILL SURVIVE? || The Walking DeadWhere stories live. Discover now