26. Edgar Balladyna ale jestem lepszy niż Słowacki

153 15 10
                                    

Pov. Edgar.
Wracałem sobie jak cywilizowany człowiek do domu na szczęście bez obecności Kła bo udało mi się uciec od niego w trybie natychmiastowym. No błagam widzę tą jego krzywą paszcze ponadprzeciętnie zbyt dużo razy w ciągu dnia niech mi ten przychlast chociaż w drodze do somu nie towarzyszy pliska.

Po całym męczącym dniu opierdalania się na wuefach i innych pajaceriach chciałem się odstresować poprzez odpalenie kompa i graniem w minecraft'a.

Niestety w tym domu nic nigdy nie idzie po mojej myśli i ciągle coś a zazwyczaj ktoś mi przerywa😢.

Kiedy już miałem włączać gre do pokoju wbiła mi moja siostrzyczka kochana najlepsza. Cała zapłakana...

-Colette..? Co ci się stało??
-... Żanetka się na mnie obraziła... - Wydukała i znów zalała się łzami. No ciekawe o co tym razem. Mogę zgadywać że Kasia zamontowała jej podsłuch w łazience i biedaczyna się o tym dowiedziała.
-A o co się na ciebie obraziła..?
-BO JEJ OBIECAŁAM ŻE JEJ ZNAJDE MALINY ALE JEST LUTY I NIE MA MALIN NAWET W BIEDRONCE...

No cóż... Czyli Janet się jeszcze nie dowiedziała o podsłuchu w szczalni.

-Ahaa.. I co teraz z tym zrobisz
-Nie wiem Edziu musisz mi pomóc..
-No dobra wypiepszaj mi stąd a ja coś wymyślę.
-JUPIIII - Wrzasnęła i mnie przytuliła. Ona ma jakąś dwubiegunówkę??

Ta głupia pinda serio myślała że w czymś jej pomogę za darmo?? Odpaliłem se w końcu minecraft'a i tepło mnie na biom tajgowy i dostałem olśnienia.

Poczłapałem prędko do jej pokoju ale najpierw zapukałem bo obawiałem się że jak wparuje ot tak to widok może mnie przerazić. Otworzyła mi drzwi i chyba nie było jakiegoś większego zagrożenia które skrzywiłoby moją psychikę doszczętnie uff.

-COLETTE WPADŁEM NA GENIALNY POMYSŁ.
-OMG EDGARKU WIEDZIAŁAM ŻE COŚ WYMYŚLISZ MĄDREGO MÓW.
-E e e nie tak szybko. Najpierw pieniążki.
-Ile??
-5 złotych.
-A to spierdalaj nie potrzebuje twojej pomocy już...
-Nie to nie lols

Doskonale wiedziałem że zaraz do mnie napisze że jednak nie da rady sama i żebym jej powiedział.

Kokiette 🎀🎀
-Edgar
-Jednak
-Potrzbuje twojej pomocy...
-Kupie ci doritosy jak mi powiesz.

Emo chłopczyk 🖤
-Hihi wiedziałem że się złamiesz.
-Słuchaj.
-Jeżeli chcemy maliny to musimy je zebrać bo przecież w sklepie teraz nie sprzedają malin.

Kokiette 🎀🎀
-Edgar a wiesz dlaczego ich nie sprzedają w sklepie??
-BO ICH SIĘ NIE DA ZEBRAĆ W LUTYM JEŁOPIE.

Emo chłopczyk 🖤
-SAMA JESTEŚ JEŁOPEM WYSŁUCHAŁABYŚ MNIE DO KOŃCA
-Grałem se w majkrafta i zauważyłem że nawet jak jest śnieg to rosną malinki.
-Musimy się tylko tepnąć na biom tajgowy.

Kokiette 🎀🎀
-No dobrzeee...
-Ale jak my to zrobimy i gdzie jest wgl biom tajgowy w Polsce.

Emo chłopczyk 🖤
-No właśnie w Polsce nie.
-Ale na jakiejś tam Kamczatce czy innej Alasce już może być c'nie?

Kokiette 🎀🎀
-Edgar matka nas nie puści do Ameryka ani tym bardziej do Matki Rosji...

Emo chłopiec 🖤
-Słuchaj to nic trudnego.
-Wystarczy wsiąść w 4 Elizówke i to cie wywiezie gdzie tylko zachcesz.

Jeszcze chwilke popisaliśmy ustalając ten jakże inteligentny plan.

Ja na tym nic nie strace oprócz czasu. Ale w sumie i tak pewnie spedziłbym go z Fangiem więc nic na tym nie trace a Colette straci 5 złotych na bilety i kupi mi paczkę doritosów. A do tego Żaneta jej wybaczy!!

No jaki ja jestem zajebisty w wymyślanie tych planów.

Na następny dzień wstałem rano i wyszykowałem się do wyjścia. Czekała już na mnie moja sisterka więc wyruszyliśmy na przygode życia na przystanek.

Gdy nasz deliżans już po nas podjechał wsiedliśmy sobie i zgoniliśmy jakieś kidoski które na głośniku puszczały paliona i zajęliśmy ich miejsce tym razem na głośniku puszczając cypisa.

Droga mijała spokojnie i miło i tak jak się spodziewałem wysadzili nas na Kamczatce.

Matka Россия przywitała nas niemiłym zimnym podmuchem śniegu na ryj ale z racji iż jesteśmy 1000 letnimi wampirami to nie czujemy nic w środku ani nic na zewnątrz.

Zaczęliśmy nasze łowy i chodziliśmy po jakiś zadupiach.

Spędziliśmy w tym kurwidołku 7 godzin i mimo że nie znaleźliśmy jeszcze malin to spotkaliśmy czupakabre.

Colette zaczęła mi marudzić że jej zimno i że jest głodna i że jej się nudzi więc powiedziałem jej że jak nic nie znajdziemy w przeciągu 30 minut to wracamy do Polszy.

Myślałem już że majkraft mnie ojebał na kase i oszukali mnie gdy nagle coś rzuciło mi się w oczy.

-COLETTE CHODŹ TU SZYBKO ZNALAZŁEM MALINKI
-Edgaaaar... Co ty pierdolisz to mi nie wygląda na maliny...
-Zamknij się albo skończysz jak Alina. To są maliny bo wyglądają jak te w minecraft a je można zjeść więc wszystko się zgadza.
-No dobra ja ci tam wierze.

Pozbieraliśmy owocki i mogliśmy już w końcu wracać do domu.

Oj coś czuje że na paczce doritosów się nie skończy i Colette będzie musiała mi jeszcze maka postawić za to poświęcenie.

Następnego dnia poszedłem wraz z siostrą do Janet i pokazaliśmy jej że mamy już jej maliny.

Dziołcha się ucieszyła i zaczęła wpierdzielać malinki.

Chciałem już sobie pójść ale podbiegł do mnie Kieł i zapytał co podarowaliśmy Żanetce. Gdy dowiedział się że maliny to wpierdolił jej połowę opakowania owockuw. No co za kurewka.

Chcialem go pobić ale siły wyższe mnie uprzedziły. Fang i Janet się przekręcili na podłodze a ja z Colette uciekliśmy z miejsca zdarzenia.

Możliwe że na Kamczatce rosną wilcze jagody zamiast malinek....

Mam nadzieje że nie pierdolnie mnie pierun.

-----------
Dzień dobry witam serdecznie.

Nie mam ostatnio ani motywacji ani pomysłów do pisania więc serio jak chcecie rozdziały to dawajcie mi jakieś pomysły a nie każecie mi myśleć aby 😾.

Słowa: 915.

Załamanie uniwersum - FangarDonde viven las historias. Descúbrelo ahora