34. Nic nie może przecież wiecznie trwać 🥴🤪🤏

128 10 20
                                    

Pov. Edgar.
Naprawdę nie wiem co się stało.

Głowa bardzo mnie bolała i nie panowałem nad tym co mówiłem. Mimo to powiedziałem prawdę i trochę mi ulżyło że wyrzuciłem to z siebie A CO JESZCZE LEPSZE POCAŁOWALIŚMY SIĘ.

Znaczy to wcale nie tak że jakoś mi się podobało czy coś ale moje uczucia są odwzajemnione 🔥.

Nie wiem co się teraz dzieje chyba nie myślę trzeźwo. Tara mnie pewnie naćpała jakimiś sproszkowanymi minerałami i może jak moja faza na haju minie to będzie mi wstyd i będę tego żałował ale trzeba żyć chwilą, right?

Rozmawialiśmy aż do zmroku najpierw o naszych uczuciach do siebie a później już o kompletnych głupotach. Na przykład jak to teraz ma wyglądać. Napewno nie zamierzam się przyznać przed innymi o tym co się stało przed chwilą. A zwłaszcza nie przed Colette żeby nie wyszło że ta psychiatryczna baba miała racje i jej dzikie swatki się sprawdzają czy coś.

Kiedy zrobiło się ciemno Kieł odprowadził mnie do domu a po drodze rozmawialiśmy.

-Ej serio nie wierze... Ale Edgar co ci się stało że nagle taki miły i uczuciowy się stałeś..?
-Nie wiem.. Tara mnie chyba naćpała jak byłem u niej na herbatce. Ale nie martw się to nie jest trwała faza i już wszystko znowu będzie jak dawniej 😘.
-Nieeeee plz nie chyba zainwestuje w magiczne potki od wróżki bo to inaczej się nie będzie dało 😿.
-Nie zesraj się czasem przecież żartuję ale się czasem nie poczuwaj za bardzo.

Ogółem reszta dialogu opierała się na stosowaniu wyzwisk w stronę Fanga i reszty jego drzewa genealogicznego. Pożegnaliśmy się ale to już nie była piona że siadło tylko buzi i przytulas. Ale to tak żeby stalkerka wariatka Colette nie zobaczyła.

Reszte nocy nie spałem bo coś w środku z podekscytowania mi nie pozwalało. W sumie to i tak niewielka różnica czy spałem czy nie bo i tak prowadzę tryb życia jak szop pracz.

Oj będę musiał się komuś wygadać i proponuje żeby byli to albo Bibi albo Czesiu ale raczej ta pierwsza opcja bo boje się że Chester z tych emocji mógłby wszytsko wypaplać całemu światu czego nie chcemy.

Już następnego dnia z zapałem opowiadałem całą historie wczorajszego dnia mojej przyjaciółce a ona tylko z uśmiechem mnie wysłuchiwała. Skwitowała to tylko wesołymi gratulacjami i pognała w stronę Melodii z jeszcze większym uśmiechem. Japitole kolejna co się ugania za różową landryną?? Ekelhaft że przykłada więcej entuzjazmu do ślinienia się do jakiejś kpopowej dziołchy.

Nie polecam się przyjaźnić z Basią ale na całe szczęście pozostaje mi jeszcze Tamara o której nie pomyslalem. Ale coś jej nie ufam po incydencie z kryształami leczniczymi zamiast cukru w naparze Bogów. Tym razem powołam się na Czitosa a jak to się nie uda to w ostateczności pochwale się że misterny plan wróżki Tamary się udał.

Długą przerwe chciałem spędzić na szukaniu Chestera ale mnie z tym ubiegł bo pierwszy do mnie podbiegł. Cały uhahany..

Obawiam się że chiński karaczan zdążył się już im wygadać. I obawiam się że nie tylko im a połowa szkoły już o tym wie znając Fanga. I JESZCZE OBAWIAM SIĘ CO ON MÓGŁ IM NAGADAĆ.

Rozpoczęliśmy jakże inteligentną konwersacje ale gdy usłyszałem pierwsze zdanie wypowiedziane z ust Cześka zdzieliłem go w bęcwał i szybko przepędziłem. Nawet nie chcecie wiedzieć jak w wersji Kła wyglądało moje wyznanie.

To jest niż moralny. A nawet niżej.

Opcjonalnie to Czesław sobie coś dopowiedział i przekręcił co jest całkiem prawdopodobne ale nie wyciągajmy pochopnych wniosków i poprostu spuszcze personalny wpierdol granatowowłosowemu idiocie.

Wyruszyłem w misje chrystianizacyjną tym razem nie jak święty Wojciech z pokojowymi zamiarami. Wypędzę z tej paruwy diabła przy pomocy wody święconej.

Po skończonym wpierodlu tysiąclecia udawałem że jestem na niego obrażony ale w głębi duszy każdy wie jak było.

Ostatecznie reszte czasu spędziliśmy przytuleni w jakimś kącie przy sali od matematyki.

Co najgorsze widziała nas Colette. A wiecie co ja widziałem na jej twarzy? Szyderczy uśmiech. Już się boje co będzie w domu...

--------
Hejas dobry wieczór!

Co tam u was kochani??

Nie zgadniecie kto ma tak super odporność że zachorował na tydzień po wyzdrowieniu? Tak chodzi o mnie. Ale możecie się cieszyć bo jutro też wleci rozdzialik z tego powodu.

Ten rozdział pisze ze specjalną dedykacja dla pewnego gagatka z sekcji komentarzy dla którego specjalnie spiąłem dupe i napisałem szybciej rozdział aby czasem się nie zesrał z ciekawości. (myślę że owa gadzina się skapnie że o nią chodzi).

Anyway ciekawie się robi c'nie?

Słowa: 733.

Załamanie uniwersum - FangarWhere stories live. Discover now