Przez łzy do Boga

297 35 1
                                    

Witaj, 

Logos383 zdecydowała się napisać swoją historię nawrócenia, Dziękuję ci za to <3 Naprawdę mocne świadectwo :) Jeżeli masz od niej pytania to możesz napisać na Watt, na pewno ci odpisze :) Na jej profilu możecie również znaleźć książkę tyczącą się tematyki Boga, jak na razie przeczytałam jeden dział :/, ale wiem że już zapowiada się świetnie, na pewno przeczytam całą bo mi się bardzo spodobała <3 xD A książka ma tytuł " Spotkania z Bogiem. "  

Jeszcze chciałam przypomnieć, że każdy z was może napisać swoją historię nawrócenia, naprawdę warto :) 




"Moja historia z wiarą zaczyna się wiele lat wstecz .
Hm... Zawsze byłam osobą refleksyjną, szukającą prawdy i myślącą racjonalnie. Rzeczy nie realne po prostu odsuwałam na bok.

Jako dziecko byłam bardzo religijna : co niedziele do kościoła, codzienna modlitwa przed snem , post i tak dalej, wychowana w dobrej wierze, ale pojawiły się wątpliwości . Zaczęłam interesować się innymi religiami ( zamiłowanie to, mam do dziś) . Kiedy człowiek wpaja wiedzę, wszystkie te niesamowite rzeczy, informacje o innych religiach to pojawia się pytanie: " Dlaczego moja religia jest tą prawdziwą, skoro jest ich tak wiele? Jaką mam gwarancje tego, że to w co wierzę jest tym w co wierzyć powinnam?". Tak więc zaczęłam szukać prawdy. Lecz szukałam tam, gdzie nie powinnam. Nie słuchałam pochwał, lecz słuchałam krytyki (w temacie chrześcijaństwa). Czytając Pismo, nie widziała dobra- widziałam przekręty, widziałam zło, którego tam nie było. Moje nastawienie nie pomagało mi w znalezieniu Boga, tylko w znalezieniu na udowodnienie tego, że go nie ma...

Otóż... Przez 5/6 lat trwałam mocno w byciu ateistką ( z j. łac. a-nie, teo-bóg). Zaczęłam rozmyślać jak odciąć się od społeczności kościoła i jak będzie wyglądać moje dorosłe życie jako ateistka. No wiecie : ślub , rodzina i wogóle . Nie przyjmowałam do siebie możliwości zmiany poglądów. Mocno siedziałam w ateizmie i nie widziałam nic po za tym. Powrót do chrześcijaństwa był dla mnie nie do pomyślenia.
Listopad 2014r. = Usłyszałam świadectwo dwóch mężczyzn. Ich słowa były piękne, a serce czyste, lecz po wszystkim podeszłam do nich by zapytać czy są pewni tego co mówią, czy są pewni wypowiadanego imienia JEZUS. Moje podejście było bardziej do kłótni niż do zmiany swojej duszy. Bardzo dobrze się dogadywaliśmy i uznaliśmy, że zostaniemy w kontakcie. Piotr *bo tak miał na imię* pomógł mi znaleść Boga. Nie wpychał on mi go na siłę , nie mówił do mnie ,,Nawróć się ! " , on pomógł mi w ten sposób, bym ja sama mogła znaleść drogę.
Jeżeli chcecie mogę podać Wam namiary (np. na stronę na fb) na nich , myślę, że wam pomogą.

Jednym z filmów jakie dały mi do myślenia był "Why jesus?" naprawdę polecam każdemu z Was, mam nadzieje, że czytając to już wpisujecie w internecie tą nazwę.
Więc... nie byłam świadoma tego, że się... nawracam. Sama nie wiem czy w ogóle tego chciałam.

Szukałam w internecie modlitw, bo przecież ja nie wiedziałam jak rozmawiać z Bogiem, jak się modlić. Szybko znalazłam modlitwę dla osób, które opuściły Boga. Przypadek? Przeznaczenie? Sama nie wiem. Była to kilku-nasto zdaniowa modlitwa. Zaczęłam czytać... no i co mam wam powiedzieć? Może prawdę? Podczas czytania, każde słowo zadawało mi ból, a w moich oczach pojawiały się łzy. Tak wielki żal przepełnił moją duszę, gdy modlitwą przepraszałam Boga. Wypowiedziałam słowa, które oznaczały, że otwieram serce, by Jezus mógł wejść i napełnić moją duszę miłością. Łez było coraz więcej, a w sercu poczułam ciepło. Możecie tego nie pojąć, możecie nie uwierzyć, ja sama nie wierzę, ale poczułam jak duch święty przepełnia moją duszę, wkrada się w każdy zakamarek mojego ciała i obejmuje mnie ciepłymi ramionami mówiąc mi do ucha, że wszystko będzie dobrze, że już jest ze mną.
1 grudzień 2014- Były to roraty. Coś pociągneło mnie do tego by iść do kościoła. Musiałam. Była śnieżyca , jak na złość , ale o dziwo mnie to nie powstrzymało. Usiadłam na tyłach, cicho, w kącie. I słuchałam. Wczułam się w modlitwę, w każde słowo. A moje ciało przepełniało ciepło , to samo ciepło co wtedy. Wszystko było niesamowite, nigdy nie czułam się w ten sposób w kościele. Hm... trudno to wytłumaczyć. Każde słowo wpadało w mój umysł jak kropla deszczu na suchą glebę. TEGO właśnie potrzebowałam. Ludzię poszli do komunii , a ja pierwszy raz w życiu żałowałam, że nie mogę iść z nimi. Czułam, że moja dusza nie jest gotowa, czegoś brakowało - Spowiedzi.

5 styczeń 2015 - jak się pewnie domyślacie był to pierwszy piątek . Godzina 7 rano . Wstąpiłam do kościoła, z bijącym sercem.
Poczekałam na swoją kolej. Odłożyłam rzeczy.
Podeszłam do księdza. Uklęknęłam. Przeżegnałam się. Przywitałam.
Wypowiedziałam słowa : " Mówię grzechy..."
Ksiądz słuchał , czekał.

Lecz ja wykrztusiłam z siebie jedynie : " Opuściłam Boga..." , a moje gardło się zacisło, a z oczu popłynęły łzy.Nie mogłam powiedzieć nic więcej, było mi tak bardzo wstyd, nie słyszałam nawet co odpowiedział ksiądz. Pocalowałam krzyż i wyszłam z mokrymi policzkami. Pomodliłam się jeszcze przepraszając Boga za reszte grzechów i dziękując, że jest przy mnie.

Hm... gdy zaczynasz wylewać łzy przy modlitwie i przy spowiedzi, to po prostu wiesz, że coś jest na rzeczy.
Na tym zakończę moją historię. Jeżeli macie ochotę , możecie do mnie napisać, pozdrawiam i Z BOGIEM ! :)"





Poznaj BogaWhere stories live. Discover now