POWOŁANIE DO ŻYCIA KONSEKROWANEGO

387 24 8
                                    


Dział napisany przez LettersAreFun :) 


U źródeł powołania kapłańskiego czy zakonnego znajduje się zawsze ten wielki poryw młodej duszy, w której odzywa się głos ukrytego Mistrza. I rodzi się potrzeba, wręcz wewnętrzny imperatyw, ażeby tę duszę „dać", skoro On sam za każdą duszę ludzką zapłacił cenę najwyższej miłości: aż do końca."

św. Jan Paweł II

Często gdy mówi się o tym rodzaju powołania, ewidentnie widać dwie reakcje ludzi. Jedni chcę tego i cieszą się, inni gdy tylko rozeznają jakoś taką wolę Boga dla siebie są zrozpaczeni i płaczą całymi dniami bo nie chcą tak żyć.

Dla tej drugiej grupy: Nie przejmujcie się! Takie fachowe określenie na powołanie mówi, że powołanie to: „Boży pomysł na najlepszą wersję życia doczesnego dla każdego z nas." Nie tracimy tego co kochamy wstępując do kapłaństwa czy zakonu, ile jest zakonników na stokach narciarskich, są zakonnice jeżdżące na łyżwach! Oddając dla Pana siebie wraz z naszymi zainteresowaniami, ufając Mu, doznajemy wielu niespodzianek, które stale dla nas przygotowuje. Ponieważ On jest naszym OJCEM, KOCHA nas. Nie jest tyranem na tronie, bo gdyby był, nie okazywałby ludziom tyle miłości i nie umarłby w takich męczarniach za nas.

Panu Bogu chodzi jedynie o zbawienie naszych dusz, pomaga nam tego dokonać, On wie lepiej, co jest do zbawienia duszy potrzebne, daje nam drogę zbawienia. Możliwość, abyśmy mogli na wieki oglądać Jego chwałę i otrzymywać Jego ojcowską miłość. Jeżeli Pan powołuje do takiego życia, to zacznijmy od tego, że upodobał sobie naszą duszę i to jest wielka łaska od Niego. Po drugie, widocznie życie konsekrowane da nam więcej szczęścia i radości niż cokolwiek innego! Teraz tego nie chcemy, mamy pretensje do Boga. Ale czy On każe nam już teraz wstępować do klasztoru? Korzystajmy na razie z dóbr doczesnych, bo po to mamy je w zasięgu ręki.

Nie kłóćmy się z Bogiem, bo nie znamy przyszłości, a On tak. Nie wiemy, co się może nam jeszcze przytrafić, jak zmienią się nasze pragnienia, czego doświadczymy. Pan nas odpowiednio przygotuje do tej drogi, spokojnie. W tym momencie, będąc świadomi, czego Bóg od nas chce, możemy być jeszcze nie dojrzali do tej roli. Jednak przyszłość sprawi, że wtedy nie będziemy chcieli nawet żyć inaczej.

Trzeba zaufać Jezusowi, bo On chce dla nas tylko szczęścia, nie brońmy się przed miłością, bo może się zdarzyć, że Jezus uszanuje naszą wolną wolę i odejdzie. Stracimy wtedy wiele szczęścia, które On chciał nam podarować.

Zapytajmy też osoby, czy obejrzyjmy po prostu filmiki na YT, o zakonnicach/księżach, którzy opowiadają o swojej drodze. W większości przypadków nikt nie podejrzewał, gdzie ich życie zaprowadzi, a szczególnie nie spodziewali się zostania kimś w sutannie lub habicie! Ale jak się czują? Co gra w ich sercu?

Uciec od wewnętrznego głosu powołania i tak nie można, nawet jeśli na chama obierzemy inną drogę. Będziemy nieszczęśliwi. Prędzej czy później wszystko i tak wypłynie na wierzch, nie da się całe życie udawać, może przez jakiś czas, ale to i tak wróci. Pan Bóg nie zrezygnuje nam dawać sygnałów, że inna droga jest naszą pełnią szczęścia, tak nas kocha. Pragnie dla nas najlepszego, bo inaczej i On cierpi, że człowiek którego kocha jest smutny. Jak my się czujemy, kiedy nasi bliscy, osoby które kochamy są smutne, płaczą?

Dla tych, którzy biorą i taką ewentualność pod uwagę: Mówi się... i coś w tym jest, że już sama myśl może świadczyć o powołaniu. Najważniejszym jednak czynnikiem jest prowadzenie bardziej życia duchowego, aniżeli cielesnego. Nasze życie sakramentalne powinno też być prowadzone rzetelnie, szczerze. Sakramenty mają dla nas ważność. Jeżeli czytamy Biblię, szczególnie sercem, chcemy zmienić swoje życie według niej, jest to dla nas bardzo ważne; jeżeli słuchamy kazań i konferencji, dążymy do doskonałości, wciąż się przyłapujemy na błędach i chcemy je tępić, czujemy się nie związani aż tak blisko z ziemią, czujemy, ze jest coś więcej i chcemy ufać temu przekonaniu; CZYNNIE uczestniczymy w Liturgii (wiele ludzi siedzi tylko biernie w kościele nawet nie wiedząc co tu robią), tak więc CZYNNE uczestniczenie. Jeśli też służymy w kościołach jako ministranci, chcemy być blisko ołtarza, coś nas ciągnie- to są już mocne znaki.

Nie możemy jednak być tak już na 100% pewni, ciągle powinniśmy prosić w modlitwach Boga o wskazanie właściwej drogi, czy On chce nas na drodze świętości. Poprzez modlitwę i rozmowę z Trójcą Przenajświętszą, wiele możemy się dowiedzieć, a raczej poczuć w duszy.

Nie wolno nam się również spieszyć i pochopnie podejmować decyzji. Trzeba się obserwować. To da nam już dużą część pewności. Jeżeli pragnienie jest stałe, głębokie, być może stale się pogłębia, czujemy jakiś brak, niedosyt w duszy. Być może to uczucie może się nasilać przy przyjmowaniu Eucharystii, czy na rekolekcjach, w kaplicy, przy zwykłej modlitwie, wtedy możemy zacząć zastanawiać się nad tym zagadnieniem jeszcze głębiej.

Warto spojrzeć również na nasz wizerunek Boga. Jak my go widzimy, kim On dla nas jest. Czy widzimy Go wszędzie i we wszystkim, czy dziękujemy Mu i z czcią się do Niego zwracamy. Czy jest dla nas pomocą i wsparciem, umocnieniem. Czy jednak żyjemy sami sobie i On tylko występuje obok nas?

Może czujemy chęć całkowitego oddania się? Ufamy naszemu Stwórcy w tym stopniu, że się cali Jemu ofiarujemy i chcemy być tylko narzędziami w Jego rękach?

Pan Bóg ma upodobanie w ukrytej prawdzie. To znaczy, że musimy jeszcze głębiej zajrzeć, jeszcze dalej, pod powierzchnię. Jakie jest źródło, dlaczego Pan miałby się do nas zwracać? Czy nasze dusze mają coś co mogłyby Mu ofiarować?

Jeśli czujesz się „inny", żyjesz „inaczej" niż większość, nie interesują cię imprezy, jesteś spokojny/a i opanowany/a, myślisz o życiu przyszłym i zależy ci na nim, wtedy może się na coś zanosić.

I w tym rodzaju powołania bardzo są pomocne wszelkie kontakty z takim życiem. Abyśmy zobaczyli, spróbowali, mieli możliwość doświadczyć takiej drogi. Możliwość rozmowy z kimś zaangażowanym wiele nam też rozjaśni. Oczywiście w grę wchodzą też różne rekolekcje rozeznania drogi i powołania.

Rozpoznajmy dokładnie, nie uciekajmy, bo później może już być za późno w naszym ziemskim życiu na podjęcie jakiejkolwiek akcji, lecz nie zapomnijmy, że NIGDY na przyznanie się do prawdy i Bożej miłości.
Powodzenia!!! :)

Poznaj BogaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora