6. Czara|Smoki

1K 33 2
                                    

Tydzień później

- A zatem teraz wybierzemy 3 reprezentantów szkół - krzyczał Albus Dambyldore aby wszyscy go dobrze usłyszeli. Siedziałam z założoną nogą na nogę. Nie obchodzi mnie ten turniej, jestem prawie pewna, że ktoś poniesie przynajmniej ciężkie obrażenia.

- Beauxbatons - Fleur Delacrą!

- Durmstrang - Wiktor Krum!

- Hogwart - Cedrick Diggory!

Po chwili czara ognia zaczęła świecić mocno na czerwono i wyleciała jeszcze 2 kartki, o coś ciekawego nareszcie!

- Harry Potter i Lili Black - najpierw szeptem a potem na całą Wielką Salę krzyknął detektor.

Nie no ja pierdole gorzej to nie można było skończyć. - Pomyślałam. - Może przynajmniej nagroda będzie fajna?

Podeszłam do nauczycieli i razem z Potterem weszłam do klasy obok WS.

- Wrzuciliście kartki ze swoimi imionami albo zleciliście to komuś?!!! - od razu zarzucili nam pytania a w szczególności Dumbledore

- Nie - odpowiedzieliśmy zgodnie z prawdą. Potem nauczyciele kłócili się czy mamy wziąć w tym udział, a z ich rozmowy wynikło że chyba będziemy musieli.

- No cóż skoro wasze imiona i nazwiska wypadły z czary musicie wziąć w tym udział bez dyskusji. A teraz idzie już do swoich dormitorium jutro się wszystkiego dowiecie. Dobranoc.

Jak na szpilkach wróciłam do dormitorium gdzie czekały na mnie dziewczyny wszystko im po kolei wytłumaczyłam ale one też nie mogły uwierzyć, wszystkie dziewczyny w dormitorium numer 9 wiedziały, że coś zaraz pierdyknie. A ten smród czuć było nawet w powietrzu.

*******

Następnego dnia zostałam zwolniona z lekcji dedaktycznych, coś w sprawie turnieju dawaliśmy różdżki do sprawdzenia i mieliśmy wywiad z tą okropną babą Ritą która tak kłami że głowa mała.

W sumie to resztę dnia spędziłam w dormitorium na odrabiania prac i czytaniu. Wieczorem nie mogłam zasnąć, stwierdziła że dobrze mi zrobi krótki spacer po Błoniach, a tam spotkałam Hagrida i Harr'ego. Narzuciłam na siebie parę zaklęć  podążając za nimi.

Hagrid sprawiał wrażenie niezwykle czymś podekscytowanego. W butonierce miał kwiat przypominający przerośniętego karczocha. Chyba zrezygnował z wysmarowania sobie włosów dziegciem, ale z całą pewnością próbował je uczesać, bo tkwiło w nich kilka ułamanych zębów grzebienia.

- Co mi chcesz pokazać? - zapytał Harry podejrzliwie. Podążałam tuż za plecami chłopaka o kruczo czarnych włosach.

- Ukryj się pod peleryną-niewidką i idź za mną cicho - polecił Hagrid. "Potter posiada pelerynę niewidkę?!, No nieźle"

- Kła nie zabieramy, chyba by mu się to nie spodobało. . .

- Słuchaj, Hagridzie, nie mam zbyt wiele czasu. . . Muszę być w zamku o pierwszej. . .
Ale Hagrid go nie słuchał, właśnie otworzył drzwi i wyszedł w ciemność. Harry pobiegł za, a ja ledwo dysząc dobiegłam "moja kondycja to jakiś żart" i ku wielkiemu zaskoczeniu stwierdziłam, że Hagrid prowadzi go do wielkiego powozu.

- Hagridzie, co. . .

- Ciii. . . - syknął Hagrid i zapukał trzy razy w drzwiczki ozdobione herbem ze skrzyżowanymi złotymi różdżkami.

Otworzyła mu madame Maxime. Potężne ramiona okryła jedwabnym szalem. Na widok Hagrida uśmiechnęła się.

- Ach, 'Agrid. . . To już czas? - "bleeee"

Lili przeznaczona Czarnego PanaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang