16. Nie ma za co.

778 22 12
                                    

Wstałam, ale bardzo bolały mnie plecy no tak to łóżko nie jest tak wygodne. Wstałam ubrałam się, a na zegarku widniała godzina 10. Zeszłam na śniadanie, pani Wesley utzendowała w kuchni pichcądz obiad, moja owsianka stała już na stole.
- Dzień dobry.
- Witaj kochaniutka. - boże jak ja jej nie lubię.
Zjadłam szybko i ruszyłam do góry mijajądz obraz babci.
- Witaj wnuczko. - w porównaniu do reakcji inny na mnie spoko zareagowała.
- Witaj babciu, dlaczego na mnie nie krzyczysz.
- Ty przynosisz naszej rodzinie światło, jesteś przeznaczoną Czarnego Pana.
- No tak racja. - oddaliłam się od obrazu i zaówarzyłam uchylone drzwi od gabinetu ojca. Na rzuciłam na sibie parę zaklęć niewidzialoności i już po chwili byłam w gabinecie.
Gdzie siedział Remus, Syriusz i McGonagall.
- Nie znamy kolejnych kroków Czarnego Pana.
- My nie ale może moja córka coś wie.
- debil myśli że go zdradzę.
Weszłam w głąb pomieszczenia. Podeszłam do kredensu i chwyciłam kartkę którą ręcznie napisał Dambyldore.
- świetnie.
Wyszłam z pomieszczenia.

48 godzin wcześniej. (Lili, Emma i Draco siedzą przy kominku)

- Mam pomysł ale możliwe że wam się nie spodoba.
- No.

- Chcecie się przypodobać Czarnemu Panu.
- Tak.
- No.

- Wykradniemy z siedziby zakonu kartkę dzięki której można będzie znaleźć i wejść do zakonu.
- Ale jak chcesz to zrobić?

- Rano stojądz przed lustrem udam jak bardzo nie nawidzę Toma, o tym że zabija itp. On potrafi odczytać myśli z miejsca w którym stałam.
To będzie dla zmyłki żeby nikt się nie dowiedział o planie. Ja wykradne kartkę z zakonu. A waszym zadaniem jest czekać na mnie przy dziurawym kotle z samochodem.

Teraz.

Zebrałam szybko swoje rzeczy. Wyszłam przez okno i zeskoczyłam na dół tam szybciutko pognałam do dziurwego kotła.
Przy samym ssyldzie stał czarny mały samochód z Emmą z przodu i Draco z tyłu. Wbiegłam do samochodu usiadłam za kierownicą i ruszyłam.
- Lili udało się?
- Tak. Nic się puki co nie domyślają. A jak z Czarnym Panem?
- Pomijajądz fakt iż wpadł w furię nawet ok.
- jak zwykle.
Jechałam różnymi trasami, aż dojechaliśmy do lasu gdzie różdżką wywołałam dom. Na pustym polu pokazał się wilki pałac. Mroczny i smutny. Mugole powiedzieli by że to dom strachów.
Weszłam na posesję, Emma i Draco zawachali się ale gdy spojrzałam na nich odrazu dołączyli
Gdy weszłam do domu czuć w powietrzu było złość i czarną magię.
Podeszłam do dużych drzwi. Zestresowałam się, ale je otworzyłam.
Na środku stał wielki stół Czarny Pan był wkurzony jak nigdy. Na mój widok najpierw złagodniał, a potem znowu się zdenerwował.
Już otwierał usta gdy mu przerwałam.
- zanim się na mnie zdenerwójesz, zrobiłam to dla ciebie. - spojrzał na mnie jak na debila. Wyciągnęłam z torby kartkę - dzięki temu będziesz mógł wejść i znaleźć zakon Feniksa.

Złagodniał ale dalej patrzył na mnie jak na niewychowane dziecko.
- Dalczego nic nie powiedziałaś. - spojrzałam na cały stół pod ścianą stali zestresowana Emma i omdkały Draco.
- Bo by ich ostrzegł.
- Kto.
Spojrzałam mu głęboko w oczy, potem wzrok przeniosłam na stół i siedzących przy nim śmierciożerców.
- W twoich szeregach jest zdrajca. - po stole przechodzą szepty, Tom się zaczął zastanowić.
- Skąd takie przypuszczenia?
- Byłam w Zakonie, podsłuchałam trochę rozmów McGonagall czytała list od zdrajcy. Z tego co się dowiedziałam planujesz wykraść coś co żekomo ma się znaleźć w Ministerstwie Magii. Ale tago tam nie ma.
Usiadł na swoim tronie, a mi wyczarował krzesło.
- Nie jestem zadowolony z twojego wybryku, ale możesz mi pomuc. Powiedz wszystko czego się dowiedziałaś.
Zamyśliłam się.
- To coś czego szukasz.
- przepowiednia. - spojrzałam na niego trochę zdziwiona.
- Jeśli to przepowiednia to mogę Ci pomuc. Słyszałeś o jamie życia?
- To legenda.
- Nie koniecznie byłam tam. Istnieje coś takiego jak pokuj przepowiedni.
Są tam wszytkie przepowiednie jakie zostały wygłoszone a Dambyldore ich nie znaczy bo tylko najpotężniejśi mogą tam wejść.
- Dyrektor Hogwartu jest potężny. - odezwała się Lestrange.
- ale nie aż tak. Nie jest władcą żywiołów. Jest tylko malutki problem. - spojrzałam na Toma zawiedziona.
- aby tam wejść trzeba odblokować bramę żywiołów. Aby ją odblokować cztery władczyni żywiołów muszą się zebrać.

- a ja wiem gdzie je znaleźć. - podniósł jedną brew.
- Da się je przyzwać tylko podczas pełni.
- Pełnia jest jutro. 
- Nie wiadomo czy się zgodzą. - wychylił się wujek Malfoy.
- są mi winne przysługę. Zgodzą się.

Tom wstał i zakończył zebranie. A mnie wręcz pociągnął za rękę do sypialni. Gdy zamknął drzwi,
- wykazałaś się nie posłuszeństwem, zasady są proste nie opuszczasz domu bez mojej zgody.
- ale...
- bez żadnego ale. - na jego twarzy widniała złość. Stałam wręcz wbita w ścianę. Podniusł rękę, a ja myślałam że mnie uderzy zasłoniłam głowę. Ręką uderzył ścianę nade mną. A w moich oczach zebrały się łzy.
Spojrzał na mnie i widząc strach na mojej twarzy i łzy w oczach, przysunął mnie bliżej siebie i zamknął w szczelnym uścisku
- Nie skrzywdził bym cię...

Tak wiem nie było długo rozdziału ale starałam się napisać jak najciekawszy, mam nadzieję że wam się spodoba. Trochę zmieniłam niż było w planie, ale taka wydaje mi się lepsza. Trzymajcie się 😘

Lili przeznaczona Czarnego PanaWhere stories live. Discover now