- Tom?
- Nie.
- Ale zastanawia mnie jedna sprawa. Skoro tytani są nieśmiertelni to jakim cudem ci inni odeszli? - wzięłam wdech. Spuśćłyśmy głowy.
- Tytani nie czują bólu fizycznego takiego jak istoty ludzkie. Gdy jesteśmy na Ziemi jesteśmy też zdatni na uszkodzenia ale nie zginiemy. W układzie poza tą planetą jesteśmy zarówno nie zniszczyli jak i nieśmiertelni. Jest coś co może nas zranić a nawet zabić... - podjęła się rozmowy Rita.
- Ostrze śmierci. - dokończyłam - wtedy jeszcze istniało potem je zniszczyliśmy. Ale było już za późno.
- Ok ale skoro macie wehikuł czasu i innych cudów czemu po prostu tego nie naprawicie.
- Bo jego śmierć jest elementem stałym na osi. Elementów stałych nie da się zmienić ani modyfikować.
- Skomplikowane. - skomentowała Mija.
Wstałam i wyszłam z pomieszczenia, a Czarny Pan za mną.
Weszłam do sypialni i zaczęłam pakować torbę.- Nigdzie nie pójdziesz Lili.
- Jeden z punktów przysięgi była moja wola. Ja postanawiam wyruszyć. Jeśli tego nie zrobię i tak cię więcej nie zobaczę. Czarną od chłań nie obchodzi to że masz horkruksy. Ona cię zabije.
- już żałuję tej przysięgi. Dobrze więc leć. Ale masz na siebie uważać.
- Okej. - do torby spakowałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Parę ubrań i inne magiczne przedmioty. Zeszłam na korytarz gdzie już czekała na mnie Rita.
- achoj przygodo. - skomentował.
Wyszliśmy wszyscy przed dom. Weszłam na mój statek.
- Jak ja dawno tu nie byłam.
Rozmieszczenie pokoi było przeróżne. Około 10 sypialni, mostek ze sterami i fotelami do podróży. Kuchnia z wielką jadalnią. Trzy łazienki, wejście z ładownią. Pokój z bronią, biblioteka z bierkami i maszynami. Pokój do trenowania, laboratorium. Jedna cela i przebieralnia oraz maszynownia. Oraz długie korytarze łączące wszystko. Do tego na pokładzie statku jest sztuczna inteligencja która we wszystkim pomaga.
Weszłam na mostek, a na schodkach czy pod ścianami siedziała drużyna.
- No witam. - przytuliłam każdego z osobna. Rzuciłam torbę w kąt.
- Witam pani kapitan.
- Witaj Gidjon. - wejście do statku się zamknęło a ja usiadłam na miejscu kapitana.
- Do kąt mam ustawić ster?
- Po kogo lecimy?
- Po Anastazję. - zaproponował Dżejson. Anastazja to królowa buszu i zwierząt, mieszka w Zambezi.
- a więc cała na przód. - wszyscy zajęli miejsca. Od leciałam kawałek od ziemi. Włączyłam turbo napęd i już po chwili znajdowaliśmy się w tunelu czasoprzestrzęnnym.
- Przewidywany czas podróży według ludzkich zegarków to 30 min.
- Gidjon przejmij stery.
- włączam autopilota.
- Idę zobaczyć i odświerzyć sobie pamięć. - zaczęłam wędrować aż doszłam do swojej sypialni. W nie naruszonym stanie.
Czarno-czerwone meble, ściany z płyt który pokrywały cały statek. Nad łóżkiem ekran pokazujący morze albo góry. Szafy, półki i biurko w koncie. Czerwony dywan na środku. Położyłam torbę na łóżku i wyszłam na korytarz. Wróciłam z powrotem na mostek.
- I jak? - zapytała Emili.
- Jak w moich snach. - wszyscy się za śmiali. Lecz w głębi duszy wszyscy jesteśmy przerażeni...
Jeśli chcecie mogę wstawić zdjęcia statku. Ale nie wszyscy to lubią dlatego piszcie w com.
YOU ARE READING
Lili przeznaczona Czarnego Pana
FanfictionLos bardzo przewrotny i uparty... w świecie czarodziei nastają mroczne czasy, Lord Voldemort zimny i bezduszny człowiek, zostaje mu przydzielona przeznaczona. Mała Lili po zniknięciu czarnego Pana zostaje w Malfoy Manor gdzie wychowuje się do czasu...