25. Tytani.

408 13 4
                                    

- Tom?

- Nie.

- Ale zastanawia mnie jedna sprawa. Skoro tytani są nieśmiertelni to jakim cudem ci inni odeszli? - wzięłam wdech. Spuśćłyśmy głowy.

- Tytani nie czują bólu fizycznego takiego jak istoty ludzkie. Gdy jesteśmy na Ziemi jesteśmy też zdatni na uszkodzenia ale nie zginiemy. W układzie poza tą planetą jesteśmy zarówno nie zniszczyli jak i nieśmiertelni. Jest coś co może nas zranić a nawet zabić... - podjęła się rozmowy Rita.

- Ostrze śmierci. - dokończyłam - wtedy jeszcze istniało potem je zniszczyliśmy. Ale było już za późno.

- Ok ale skoro macie wehikuł czasu i innych cudów czemu po prostu tego nie naprawicie.

- Bo jego śmierć jest elementem stałym na osi. Elementów stałych nie da się zmienić ani modyfikować.

- Skomplikowane. - skomentowała Mija.

Wstałam i wyszłam z pomieszczenia, a Czarny Pan za mną.
Weszłam do sypialni i zaczęłam pakować torbę.

- Nigdzie nie pójdziesz Lili.

- Jeden z punktów przysięgi była moja wola. Ja postanawiam wyruszyć. Jeśli tego nie zrobię i tak cię więcej nie zobaczę. Czarną od chłań nie obchodzi to że masz horkruksy. Ona cię zabije.

- już żałuję tej przysięgi. Dobrze więc leć. Ale masz na siebie uważać.

- Okej. - do torby spakowałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Parę ubrań i inne magiczne przedmioty. Zeszłam na korytarz gdzie już czekała na mnie Rita.

- achoj przygodo. - skomentował.

Wyszliśmy wszyscy przed dom. Weszłam na mój statek.

- Jak ja dawno tu nie byłam.

Rozmieszczenie pokoi było przeróżne. Około 10 sypialni, mostek ze sterami i fotelami do podróży. Kuchnia z wielką jadalnią. Trzy łazienki, wejście z ładownią. Pokój z bronią, biblioteka z bierkami i maszynami. Pokój do trenowania, laboratorium. Jedna cela i przebieralnia oraz maszynownia. Oraz długie korytarze łączące wszystko. Do tego na pokładzie statku jest sztuczna inteligencja która we wszystkim pomaga.

Weszłam na mostek, a na schodkach czy pod ścianami siedziała drużyna.

- No witam. - przytuliłam każdego z osobna. Rzuciłam torbę w kąt.

- Witam pani kapitan.

- Witaj Gidjon. - wejście do statku się zamknęło a ja usiadłam na miejscu kapitana.

- Do kąt mam ustawić ster?

- Po kogo lecimy?

- Po Anastazję. - zaproponował Dżejson. Anastazja to królowa buszu i zwierząt, mieszka w Zambezi.

- a więc cała na przód. - wszyscy zajęli miejsca. Od leciałam kawałek od ziemi. Włączyłam turbo napęd i już po chwili znajdowaliśmy się w tunelu czasoprzestrzęnnym.

- Przewidywany czas podróży według ludzkich zegarków to 30 min.

- Gidjon przejmij stery.

- włączam autopilota.

- Idę zobaczyć i odświerzyć sobie pamięć. - zaczęłam wędrować aż doszłam do swojej sypialni. W nie naruszonym stanie.

Czarno-czerwone meble, ściany z płyt który pokrywały cały statek. Nad łóżkiem ekran pokazujący morze albo góry. Szafy, półki i biurko w koncie. Czerwony dywan na środku. Położyłam torbę na łóżku i wyszłam na korytarz. Wróciłam z powrotem na mostek.

- I jak? - zapytała Emili.

- Jak w moich snach. - wszyscy się za śmiali. Lecz w głębi duszy wszyscy jesteśmy przerażeni...

Jeśli chcecie mogę wstawić zdjęcia statku. Ale nie wszyscy to lubią dlatego piszcie w com.

Lili przeznaczona Czarnego PanaWhere stories live. Discover now