rozdział 11

1.5K 38 22
                                    

"Umówiłaś się ze mną bez mojej wiedzy"

Powoli otworzyłam oczy, kiedy już był ranek, a słońce zawitało do mnie przez okno. Zasłoniłam sobie słońce ręką po czym podniosłam się powoli z łóżka i ruszyłam od razu w storne łazienki, gdzie wzięłam poranny prysznic. Umyłam włosy szamponem, który pachniał jak wata cukrowa i założyłam odżywkę, żeby były błyszczące. Po wyjściu spod prysznica od razu szybko się ogarnęłam. Bieliznę przygotwałam już wczoraj wieczorem, ale nie wiedziałam, czy iść na te zajęcia, ponieważ po wczorajszej zabawie z Mattheo na dworze trochę się przeziębiłam... rodzice mnie i tak zabiją, bo opuściłam już parę lekcji.

Moja bielizna była koloru białego, A materiał był w niektórych miejscach koronkowy. Włosy związałam w niskiego koka z pasemkami z przodu, a makijaż jak zwykle lekki i naturalny. Może trochę nawaliłam rozświetlacza niż zwykle...
Dopiero po 40 minutach postanowiłam wyjść z łazienki i znaleźć sobie coś do ubrania.

- Ładnie Ci w białym.

Usłyszałam ten głos.

- Co Ty tutaj robisz?! Od.. kiedy - Wrzasnęłam, ale niezbyt głośno. Szybko wzięłam coś i zakryłam tym swoje ciało.

- Zapomniałem Cię uprzedzić, że będę rano. Chciałem podziękować za wczorajszy fajnie spędzony wieczór. - Uśmiechnął się chłopak.

- Matt, było wspaniale, ale jak to ja musiałam się przeziębić. - zachichotałam.

- Przepraszam, to nie był najlepszy pomysł. - Westchnął.

- To minie i nie mów tak. Mogłam na chwilę zapomnieć o wszystkim, chociaż nie mam jakiś problemów...

- Ja mam i dzięki Tobie mogłem o nich chociaż na moment zapomnieć. - uśmiechnął się bardziej po czym zaśmiał. - Oh, dam Ci się już ubrać... - odwrócił się i zamknął oczy. Niezbyt mu ufałam w tej sytuacji, bo jak większość chłopaków to by spojrzał po kryjomu. Odłożyłam koc ruszyłam w storne szafy, z której wyciągnęłam zieloną spódnicę plisowaną w czarną i granatową kratę, a do tego góra mundurku.

- Ju... - Popatrzyłam na niego, a on przez cały czas był zapatrzony w moje ciało. - Mattheo!

- Co?

- Kurwa miałeś nie patrzeć Ty zboku. - Syknęłam i wywrociłam oczami.

- Ucisz się i chodź wreszcie na te śniadanie.. - westchnął głośno podnosząc się z fotela. - Dziewczyny czekają. — ruszyłam za chłopakiem łapiąc za swoją torbę z książkami. Dogoniłam bardziej Mattheo i zeszliśmy na dół kierując się w stronę wyjścia z pokoju wspólnego.
Szliśmy w milczeniu, ale bardzo blisko siebie, że aż za blisko. Nasze ramiona się co chwilę o siebie ocierały, jednak po chwili poczułam na moim mocny ucisk.

— Cześć. — Mruknął Draco, wpychając się między mnie, a Mattheo, jakby nie było  miejsca obok.

— Stary, musiałeś się wepchnąć? — Fuknął Mattheo.

— A jakiś problem? — Spojrzał na niego morderczym wzrokiem. Napewno coś się stało...

— Malfoy, miałeś jeszcze miejsce po obu stronach, więc to Ty masz problem. — Powiedziałam patrząc w dół. Źle zrobiłam, mówiąc tak w jego stronę, ponieważ wiem, że on nie zbyt przepada za takim zachowaniem. Jeżeli zostanę z nim sama w pomieszczeniu takim, gdzie nikogo nie będzie, napewno się uczepi dając mi karę. Zwykle jest to seks, albo na kolana i do pana. Niby się zmienił, ale nadal latał parę razy do kibla z różnymi laskami, ale chociaż rzadziej niż kiedyś. Może czasem robię się zazdrosna, ale to nic nie znaczy. Chcę znaleźć odpowiednią osobe dla siebie na całe życie, a nie bezsensowny chwilowy, nastolatkowy związek...

First || 18+Where stories live. Discover now