rozdział 22

1K 28 1
                                    

"Jesteś taka uparta..."

To Greyback wtedy rzucał na nas te zaklęcia... siedział przy stole z innymi śmierciożercami, ale większą uwagę zwróciłam na znajomego mi chłopaka, który był synem samego Lorda Voldemorta. Brunet z lokami, Mattheo Riddle siedział obok Lucjusza, patrząc na mnie kamiennym wyrazem twarzy. Draco mocniej złapał moją dłoń, a kiedy doszliśmy do dwóch wolnych miejsc, odsunął mi krzesło po czym sam siadł obok mnie, znów splatając nasze palce pod stołem. Szczerze, to w towarzystwie tylu śmierciożercow się bałam.

— Czyli taką piekną dziewczynę wybraliście dla waszego syna, Lucjuszu... — Wyszczerzyl zęby jeden z nich, patrząc raz na mnie, A to raz na długiego blondyna.

— Carrowie, nie my wybraliśmy, tylko on sam tak zdecydował. — Odezwał się ojciec Draco.

— Ah, tak? Powiedz mi, ślicznotko... jak masz na nazwisko? — Wyszczerzyl się do mnie, a Draco  powoli się denerwował. Sama zaczęłam się wkurzać.

— Blunt. Aurelia Blunt. — Odpowiedziałam, krzywiąc głowę po czym spojrzałam morderczym wzrokiem na Mattheo, którego nagle zaczęła interesować ściana. W sumie spodziewałam się, że mógłby należeć do śmierciorzerców.

— Hm, no nieźle. — Mruknął, patrząc na resztę.

— Może skoro wszyscy są, wreszcie coś zjemy? Proszę bardzo, tyle do wyboru. — Powiedziała, ale w połowie jej zdania, niektórzy się już zabrali za nałożenie jedzenia na talerz. Zachichotała cicho i popatrzyła na mnie, odwzajemniłam uśmiech.

— Zjedz coś, Lia.

Usłyszałam głos mojego kochasia.

— Za dużo tego.

— Właśnie, masz się najeść. — Powiedział.

— A co jezeli nie?

- W takim razie będę Cię karmić. — Wzial do ręki mój wielki talerz i nałożył mi jakieś jedzenie, ale nie zwróciłam uwagi co mi nałożył. — To jesz sama, czy mam Cię karmić?

— Poradz... — Nie dokonczylam, kiedy zauważyłam jak Mattheo odchodzi od stołu. Bardzo chcialam za nim pójść i dowiedzieć się co tu robi. W sumie sir domyślam, ale chce się upewnić. Mam nadzieję, że Draco tego źle nie przyjmie. — Kochanie, muszę z kimś porozmawiać, zaraz wrócę i obiecuje, że zjem do czysta. —Powiedziałam szybko, Pocałowałam go w czubek nosa po czym odeszlam w tą samą stronę co brunet.

— Aurelia, wróć. — Usłyszałam wołanie blondyna.

— Draco... mówiła, że zaraz wróci. Zaczekaj na nią. — Poprosiła jego matka, kiedy już byłam przy wyjściu z wielkiej sali ze stołem. Teraz bardziej byłam skupiona na śledzeniu chłopaka, który dziwnie się zachowywał, dlatego za nim szłam, żeby dowiedzieć się co on ukrywa, albo knuje.

Skrecilam w jeden korytarz, weszłam po cichu za nim na górę, skrecilam znowu i schowałam się za ścianą, kiedy byłam zbyt blisko.

— Matt! — Krzyknęłam, a on stanął tyłem i wypuścił głośno powietrze. Zaczęłam powolnymi krokami się do niego zbliżać.

— Czemu nie powiedziałeś, że tutaj będziesz. — Splunęłam. — nawet nie przyszedłeś się przywitać, A mnie unikasz!

— Ponieważ nie mam zamiaru rozmawiać. — Powiedział, patrząc się na mnie kątem oka i odszedł dalej. Nie odpuściłam mu tak łatwo.

— Co się z Tobą dzieje do cholery? —  Przyspieszyłam krok.

—  A co miałoby się dziać?

— Nie odpowiadaj pieprzonym pytaniem na pytanie. Kurwa, Riddle. — Warknęłam pod koniec ostro.

— Po pierwsze, nie mów do mnie po nazwisku. Po drugie, nie łaź za mną. Po trzecie, nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać. —Odwrócił sie do mnie i powiedział powoli, patrząc na mnie z góry. Nie był zły, był smutny.

— To chociaż powiedz, czemu się tak zachowujesz.

— Kurwa, Lia. Jesteś taka uparta... — Parsknął. — To mój ojciec kazał mi dać zlecenie, żeby się Ciebie pozbyć. Nie chciałem tego, okej? Musiałem, ale powiedziałem Draconowi o tym i dzięki niemu jesteś żywa. — Wytłumaczył, a ja znowu się dowiedziałam czegoś tak popierdolonego, że wariowałam.

— Chociaż słyszałem, że dostałaś sectumsemprą... — Wyciągnął  do mnie dłoń, żeby dotknąć mojego policzka, ale odrzuciłam ją.

— Siedziałam dopiero przy stole z osobą, która chciała mnie zabić i prawie to zrobiła, więc czemu dzisiaj  nie chciał tego zrobić? Miał kurwa taką okazję i ją zmarnował. — Parsknęłam niedowierzając, jakie to jest wszystko pojebane.

— Mój ojciec Ci to wytłumaczy, chodź. — Ruszył, A ja chwilę po nim. Prowadził mnie do samego Lorda Voldemorta. Bałam się, stresowalam? I to jak...

Po około minucie staliśmy przed drzwiami do komnaty jego komnaty. Nogi mi się strasznie trzęsły, kiedy jego syn zapukał w drewniane, ciemne drzwii, które po chwili się otworzyły, a parę metrów dalej stał tyłem do nas na czarno ubrany Tom Riddle w tej wersji bez nosa. Usłyszałam, że miał tą nawet ładniejszą.

— Czemu ją przyprowadziłeś!? Kto to! — Wrzasnął, A ja się strasznie przestraszyłam, ale starałam się to ukrywać.

— Ojcze, to Aurelia Blunt. Dziewczyna, która przyjaźni się z Golden Trio, a zwłaszcza z Harrym Potterem. — Powiedział brunet z lokami,a ja chyba zaczaiłam o co tu glownie chodzi. To jasne, że starszy Riddle od zawsze chciał się pozbyć Pottera i ja, ślizgonka mam z nim dobry kontakt.

— Oh, to Ty. — Mruknął, przyglądając mi się. — Słyszałem, że masz z nim dobre relacje, prawda? — pokiwałam głową na jego pytanie. — Świetnie. Może mi pomożesz w jednej sprawie.

— Zależy mi na przyjaźni z Harrym, nie chce go zdradzać. — Powiedziałam, a on pokrecil niezadowolony głową.

— Ależ nie stracisz go, ponieważ nie dowie się o naszej współpracy. Gdyby nie to, że należysz do slytherinu już byś dawno nie żyła, ponieważ mieliśmy się pozbyć wszystkich przyjaciół Harrego Pottera, żeby było łatwiej nam sie do niego dostać, ale mamy Ciebie... Będziesz mnie informować o jego planach i gdzie będzie się znajdować, rozumiemy się? — Zbliżył sie, a końcowke różdżki umieścił na moim podbródku.

— Rozumiemy. — Mruknęłam, patrząc na niego z obrzydzeniem. Ten typek jest okropny. — Co jeżeli nie wykonam zadania?

— Wtedy nie będę słuchać mojego syna i Cię zabije. — Zmarszczyłam brwii na jego słowa. No to się wpakowałam...

— Dobrze, Panie. Wykonam zadanie...

Po bardzo krótkiej rozmowie z Voldemortem, wyszłam z wielkiej komnaty i ruszyłam korytarzem w storne wielkiej sali, gdzie czekał na mnie najprawdopodobniej wkurwiony Draco. Jeżeli mu powiem, a pewnie będę musiała z nim rozmawiać na temat tego zadania, którym chyba za bardzo się przyjęłam, ponieważ w połowie drogi się rozpłakałam. Jestem najgorszą przyjaciółką na świecie, wydawając na śmierć mojego przyjaciela. Ron i Hermiona też są narażeni na śmierć, ponieważ się z nim przyjaźnią, a co dopiero pomagają w pokonaniu Riddla.

Oparłam się bokiem i ręką o ścianę,  szlochając pod nosem. Po chwili poczułam słodkie perfumy, które kojarzyłam...

— Oh, płaczesz z powodu tego całego Pottera i jego golden srio? Nie osłabiaj mnie, proszę. — Usłyszałam parsknięcie od strony dziewczyny.

Lucy Collins...

First || 18+Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora