rozdział 20

1.1K 29 5
                                    


"Jestem pieprzonym potworem, Lia.."

Nie wiedziałam gdzie się znajduje, nawet mnie to nie obchodziło, ponieważ wiedziałam, że jeżeli Draco jest obok mnie, to jestem bezpieczna. Skąd wiem, że jest obok? Słyszałam jego głos, kiedy rozmawiał z Severus'em, albo nieznajomą mi kobietą. Miałam delikatnie otwarte oczy, ale rozmazany obraz i cienie osób, które przechodziły obok łóżka. Wtedy wszystko zaczęło mi się przypominać, kiedy ślizgon wyznał mi miłość, a potem pojawił się śmierciorzerca, który rzucał na nas zaklęcia. Draco o tym wiedział, ponieważ mówił, że spadniemy z wieży astronomicznej i tak się stało.

Zaraz...

To jak ja w ogóle żyje?

Nagle otworzyłam szerzej oczy i energicznie się podniosłam do siadu, patrząc na wielkie, ładne, brązowe drzwii. Przez nie po chwili weszła kobieta, która była chyba... pielęgniarką? Zdziwiłam się jednak, kiedy wytrzeszczyła oczy, patrząc na mnie, jakbym była jakąś zjawą.

— Och, panienka już się obudziła. — Po chwili ciszy, odezwała się, a jej wyraz twarzy był miły, kiedy zbliżyła się biorąc szklankę z wodą i tabletkę, wręczając ją mi. — Weźmiesz to na uspokojenie, bo widać, że spokojna jakoś bardzo nie jesteś i porozmawiamy na temat tego, co się z Tobą zadziało, dobrze? — Uśmiechnęła się ciepło, a ja spojrzałam raz na tabletkę, raz na pielęgniarkę.

— Ymm... d-dobrze... — Pokiwałam głową i wzięłam tabletkę, popijając  ją wodą. Od razu lepiej.

Nawet nie zwróciłam uwagi ja to, że znajduje się w jakimś pokoju, który napewno nie znajduje się w hogwarcie ani domu. Na ścianach wisiały obrazki Malfoya i jego najprawdopodobniej rodziców, czyli wychodzi na to, że jestem u niego w domu...

— Powie mi Pani, jak się tutaj znalazłam? — Spytałam cicho i niepewnie. Kobieta na mnie spojrzała i ponownie się uśmiechnęła, zbliżając sie do mnie.

— Już Ci mów... — Przerwał jej głośny dźwięk otwierających się drzwii.

Spojrzałam na chłopaka, który wszedł szybko do pokoju i usiadł na łóżku, łapiąc mnie za policzki. Ubrany był w białą koszulę i czarne spodnie, jego dłonie a co dopiero kostki były zakrwawione, ale nie aż tak bardzo. Był przestraszony, ale nie tak bardzo jak ja, chociaż brałam dopiero leki na uspokojenie.

— Myślałem, że...umrzesz. — Wypuścił głośny i drżący oddech.

— Czy mogłaby Pani nas zostawić samych? — Spojrzałam na nią, proszącym wzrokiem, kiedy ślizgon wtulił twarz w moje piersi. Ona za to kiwnęła głową i wyszła, cicho zamykając drzwii.

— Draco, powiedz mi co się stało. — Wplątałam palce w jego gęste i w nie ładzie włosy.

— Pamiętasz, jak powiedzialem Ci co czuje? — Podniósł głowę, patrząc w moje ciemne oczy z miłością. Draco Malfoy naprawdę mnie kocha...

— To była naicudowniejsze, co mogłam od Ciebie usłyszeć. — Uśmiechnęłam się delikatnie.

— Ten śmierciożerca, który nas zaatakował dostał zadanie, żeby się Ciebie pozbyć. Wiedziałem o tym, ale musiałem Cię tam zabrać, bo nie chciałem, żebyś zginęła... — Wytłumaczył mi powoli, ale wiedziałam, że to nie koniec jego spowiadania się mi. — Ale nie zdołałem Cię ochronić i dostałaś zaklęciem, a dokładnie se...sectumsemprą. — Mówił, spuszczając ze mnie wzrok na dół. Był smutny, a ja zaskoczona i szybko  podwinęłam bluzkę, patrząc na różne blizny na brzuchu po czym dostrzegłam inne na udach, albo dwa rozcięcia na lewym przedramieniu.

First || 18+Where stories live. Discover now