rozdział 29 *koniec*

1.1K 27 7
                                    

5 lat później

Minęły już sporo czasu, od pojawienia się na świecie Scorpiusa, a śmierci mojej najukochańszej kobiety.

Pozbierałem się do kupy chyba gdzieś dopiero  w tamtym roku, ponieważ odprowadziłem się do okropnego stanu. Trochę piłem i dużo paliłem, a wtedy nie miałem siły do wychowywania mojego dziecka, więc większość czasu przebywało u swojej babci, czyli mojej matki. Ja i Erica, najdłużej nie mogliśmy się z tym pogodzić.

Teraz mieszkałem w swoim dużym mieszkaniu, wychowujac sam syna. Sam ponieważ nie chce mieć żadnej innej ukochanej. Aurelia zawsze pozostanie w moim sercu i nie zastąpi jej miejsca zadna dziewczyna.

— Tato, pójdziemy do parku? — Spytał powoli, pijąc sok z niekapka.

Spojrzałem na niego z góry.

— Oczywiście, ale ciepło trzeba Cię ubrać, okej? — Uśmiechnąłem się i zacząłem szukać w jego szafie granatowych dresow i w komplecie bluzy. Na to nałożyłem mu czarną kurtke, czapkę, szalik, rękawiczki i zimowe buty.

— Gotowy?

— Gotowy. — Maluch Wyszczerzyl zęby i próbował otworzyć drzwii, ale był za niski.

— Poczekaj, synu.. poczekaj. — Zaśmialem się i poprawiłem nadal jasne włosy po czym otworzyłem drzwii mieszkaniowe, wychodząc z niego po czym zamknąłem na klucz, schodząc potem na dół za Scorpiusem. Wyszliśmy z dużego bloku na dwór, gdzie złapałem go i podrzucilem do góry, a on się ciągle cieszył. Scorpius jest naprawdę szczęśliwym i pełnym życia chłopcem. Cieszę się, że mam takiego syna i udaje mi się z nim dogadywać.

Poczułem coś zimnego na plecach, więc sie obrociłem i dostrzeglem chłopca, który celuje we mnie śnieżką, więc szybkowyciągnąłem różdżkę i wyczarowałem mu w jakis sposób chmurke nad nim, z której padało dużo śniegu. Kręcił sie i skakal, próbując złapać śnieżkę. Oczywiście dopilnowałem tego, żeby nikt z mugoli nie zauważył tej magii.

— Tato? Jak Ty to zrobiłeś? — Podszedł do mnie.

— Magia, synku. — Uniosłem kącik ust.

— A nauczysz mnie tego? — Przekrecil głowę słodko na bok.

— Nauczysz się tego, spokojnie. Musisz najpierw mieć wystarczający wiek i pójdziesz do szkoły, a tam nauczysz się wszystkiego. — Powiedziałem mu, uśmiechając się.

— To ile muszę mieć lat nooo... — przyciągnął, rysując coś na śniegu.

— Jedenaście, ale zobaczysz, że szybko to minie. — poglaskalem go po głowie usiadłem na odśnieżonej ławce przy jeziorku, który był zamarznięty.

— Czemu nie ma z nami mamy? — Usłyszałem pytanie, które mnie torche zabolało. Scorpius nigdy o to nie wypytywał w moim towarzystwie.

— Mama jest ciągle przy nas. Po prostu... jest tam i na nas patrzy. — pokazałem na niebo, a on się tam popatrzył i uśmiechnął.

— To niech tutaj przyjdzie. — Usiadł obok mnie, A ja wyciągnąłem nosem.

Parsknalem cicho po chwili i zacząłem to łaskotac.

— Ty koczkodanie mały. — Zaśmialem się.

Tak właśnie wyglądały nasze wspólnie spędzone dni. Wychodzilismy na dwór, albo razem oglądaliśmy filmy, a kiedy przyjdzie w odwiedziny babcia, albo dziadek, to ja mogę trochę odpocząć i się dłużej przespać. Jest naprawdę dobrze, ale byłoby lepiej z rodzinką w komplecie.


To już koniec tej książki. Myślałam, że będzie dłuższa, ale tak wyszło. Jest napewno dużo błędów, ponieważ pisze rozdziały czasem w późnych godzinach. Jestem zadowolona z tego ff i chciałabym zrobić kolejną część, ale mam pomysł na kolejne ff, tylko na koncie Nevrax_  🥰

Dziękuję wszystkim za gwiazdki, komentarze i za to, że zostaliście do końca. <33

Wesołych Świąt!!!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 25, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

First || 18+Where stories live. Discover now