Rozdział XII

3.7K 138 13
                                    

Rose’s POV

Dzisiejszy dzień to jakaś parodia. Szkoła podzieliła się na pół… i to dosłownie. Jedni wyzywają mnie od „szmat”, inny gratulują mi i Alexowi oraz życzą szczęścia. Tej drugiej opcji spodziewałam się bardziej,  niestety pozostaje mi tylko dowiedzieć się kto rozpowszechnił plotę na temat nr. 1.

To całe przedstawienie trwa już piąty dzień. Dziś jest wtorek, i na całe szczęście ludzie powoli o tym zapominają. 

W każdym śnie, każdą noc spędziłam w ukryciu. Przemieszczałam się po lesie, robiąc postoje co dwie godziny. Z Maxem nie widziałam się ani razu. W szkole też omijamy się szerokim łukiem… to strasznie głupie, ale czy nie tego właśnie chciałam? Mimo, iż całe dnie myślę co robi, o czym myśli, z kim ma teraz lekcje, to cieszę się, że nie spotykam się z nim na każdym kroku. (oraz żadnym innym)

Z Alexem nadal jesteśmy „parą”, ale Emily nie stała się zazdrosna ani na chwilę. Całkowicie go ignoruje… czyli także kolejna dupa.  Ciągle próbujemy dowiedzieć się kto rozpowiedział tą plotkę o tym, ze jestem „suką”, a mój „chłopak” ma coraz większe przekonanie, że zrobiła to taka jedna Eliose, na polecenie Maxa. Nie chcę w to wierzyć, jednak dziś dowiemy się prawdy. Postanowiliśmy dopaść ją, na korytarzu i wyciągnąć potrzebne informacje.

A co do Rudej… nadal ją okłamujemy. Naprawdę chciałabym powiedzieć jej wszystko co tu się dzieje, ale teraz jeszcze jest na to stanowczo za wcześnie. 

Alex’s POV

Idę korytarzem, z Rose u boku. Kierujemy się pod szafkę jednej z cheerleaderek –Eliose Angils- która jest największą plotkarą w całym liceum. Jestem prawie pewny, ze to ona rozpowszechniła o Rose, tą całą idiotyczną plotkę, tylko pytanie po co? I od kogo to polecenie?

-Hej Eliose, możemy pogadać? –warknąłem podchodząc do dziewczyny. Błysk strachu  błysnął w jej oczach, ale nie dała po sobie tego poznać.

-Czego? Szybko, bo nie mam czasu na takich jak ty –odpowiedziała irytująco , a jej chórek za moimi plecami, zaczął rechotać.

-Rozumiem Cię doskonale. Gdyby nie pewne okoliczności, nigdy by mnie tu nie było – zobaczyłem słaby uśmiech na twarzy Rose. Była przerażona, w końcu cała sprawa dotyczyła jej, a ona nie wiedziała czego ma się spodziewać. Co będzie kiedy następna fala plotek na jej temat opanuje szkołę? Poprzedni tydzień, był dla niej wielkim bagnem, czy dałaby radę przetrwać to wszystko jeszcze raz? Miejmy nadzieje, że nie będzie takiej potrzeby.

-Czyli? –warknęła pewnie, ale widziałem, ze powoli zaczyna kojarzyć fakty, bo jej twarz wykrzywiła się w dziwnym grymasie.

-Dlaczego tak okropne ździerstwo lata po szkole na temat MOJEJ dziewczyny? Co?! –wykrzyczałem, zbierając wokół siebie dosyć duże widowisko. Ale im ich więcej, tym lepiej! 

-O czym ty mówisz? –jej głos nie zdradzał żadnej niepewności...

-O tym, ze rozpowiedziałaś wszystkim, ze Rose jest jakąś suką! Co ty sobie wyobrażasz? A może powiesz nam grzecznie, kto zapłacił Ci za pieprzenie takich bredni? CO?- cisza- ODPOWIEDZ MI!  -krzyczałem.

-ja…  to nie moja wina… -zadrżał jej glos.

-A czyja?! –szybko otrząsnęła się i powiedziała dumnie, jakby wiedziała, ze tylko tym może ochronić się przed byciem winną.

-Max Ruperts. To on kazał mi to rozpowiedzieć…- poczułem jak ręka Rose zacieśnia się na moim ramieniu –A to dlatego, że on się w niej zakochał –wskazała palcem na moją zdruzgotaną przyjaciółkę. Wszystko ucichło. Każdy był w szoku, po ostatnim zdaniu Eliose, a ona dumna jak paw odeszła w stronę sali gimnastycznej.

Rose’s POV

„Max Ruperts. To on kazał mi to rozpowiedzieć…” reszta zdania jest nie ważna bo  wiem, że to niemożliwe. Ale pierwsza owszem…. dlaczego to zrobił? Dlaczego chciał mnie zniszczyć? Nie mogę pozwolić sobie na łzy. To tylko strata czasu. Nie rozklejaj się Rose! –krzyczę sama do siebie, ale to nie pomaga. Słona woda wylatuje spod moich zaciśniętych powiek. Czuje jak Max bierze mnie w objęcia… To znaczy Alex! Dziewczyno, nadal o nim myślisz? Nawet po tym co Ci zrobił? –pyta moja podświadomość -Przecież znasz moje myśli idiotko! –wrzeszczę na nią, po czym orientuje się, że wtulona w Alexa, idę po korytarzu, kierując się ku głównemu wyjściu.

-Prz-przepraszam –szepczę w stronę mojego przyjaciela.

-Rose- zatrzymujemy się, odsuwa mnie od siebie i spogląda w moje załzawione oczy –Nie masz za co mnie przepraszać. Zwariowałaś? Rose popatrz na mnie –podnosi mój podbródek –Kochanie, będzie dobrze. Wiem, ze na nim Ci zależy. Damy radę, bo jak nie my, to kto?–pyta podnosząc kąciki ust- chodź do mnie –znów jestem wtulona w jego koszule. Czuje jego piękne perfumy i znów łzy spływają mi po polikach. Dlaczego tak bardzo musiał mnie zranić? Co ja mu takiego zrobiłam? I dlaczego dopiero kiedy dowiedziałam się, że to on, zaczęłam odczuwać ból? Dlaczego wcześniej mnie to, prawie w ogóle nie tknęło?!

Nagle przed nami pojawiła się moja ruda przyjaciółka i niestety zobaczyła w jakim jestem stanie. Odkleiła mnie od Alexa i sama się we mnie wtuliła, jakby miała przytulać ostatnią osobę na świecie.

-Wiem, co się stało. Wszyscy już wiedzą. Oh Rose! Tak mi przykro! –oparła głowę na moim obojczyku, a kiedy ją podniosła złapała mnie za rękę- chodźmy do mnie. Obejrzymy film, co wy na to? Tak we trójkę… -zaproponowała, słabo się uśmiechając.

Ale przecież w moim życiu zawsze kiedy jest źle…musi być jeszcze gorzej, prawda? Przy drzwiach stał niczego nieświadomy Max Ruperts -i dobrze, pomyślałam podbiegając do niego. Alex i Ruda zatrzymali się w połowie kroku obserwując, całe zajście w nieukrywanym szoku.

-Dziękuje! Dziękuje! Aż tak uprzykrzam Ci życie, że musisz płacić jakiejś dziewczynie by rozpowiedała kłamstwa na mój temat?! Mam to w dupie! I dla ciebie też tam znajdzie się miejsce! Nienawidzę Cię!!– i kopnęłam go w ...kroczę. Włożyłam w to całą swoją siłę, mam nadzieje, że choć trochę go zabolało…że choć trochę poczuł jaki ból zadał mi on.  Zapewne gdyby czegoś się spodziewał, zatrzymał by mój ruch,  ale tym razem Bóg stanął po mojej stronie! Dzięki Boże!

Wyszłam ze szkoły, z triumfem wymalowanym na twarzy. Smutek i złość odpływały w zapomnienie, a to tylko dla tego, iż widziałam jak Maxym pada przede mną na kolana, ze łzami w oczach. I dobrze u tak!

-Powtórzę jeszcze raz NIENAWIDZĘ CIĘ MAX! -wrzasnęłam na cały głos, wyrzucając z siebie wszystkie emocje.

___________

Przepraszam, za wszystkie błędy, i za to, że taki denny ten rozdział. :C

Kraina absurdu.Where stories live. Discover now