Rozdział XVII

3.6K 128 17
                                    

Kochani, rozdział długi, specjalnie dla Was. Kocham Was bardzo bardzo! Niestety nie bede miała chyba dostępnu przez weenend do laptopa, więc mówie odrazu, ze raczej nic się nie pojawi. :C Ale nie zanudzam, życze udanego czytania, i oczywiście liczę na opinie w komentarzach. :*

Polecam do pierwszej części rozdziału piosenkę "a drop in the ocean"

link: https://www.youtube.com/watch?v=LVsrP9OJ6PA

________________________

Wracając do domu. Coś we mnie pękło. Wszystkie emocje, które tłumiłam przez cały dzień, nie wytrzymały. Musiały ujrzeć światło dzienne. Złapałam się ramienia Alexa, niestety nic to nie dało, bo po chwili osunęłam się na kolana i zaczęłam krzyczeć. Krzyczeć tak, jak jeszcze nigdy nie krzyczałam. Płakałam. Krztusiłam się swoimi łzami, wszystko mnie bolało. Alex objął mnie ramieniem i zaczął mówić ciepłe słówka. Niestety na nic się to nie zdało.

-Mimo tylu wad, ty kochasz go bezgranicznie, prawda? –spytał cicho mój przyjaciel.

-On jest czymś więcej, niż wszystkim. –wyszeptałam, ponownie zanosząc się szlochem. Siedzieliśmy na chodniku, wtuleni w siebie.  –Jak można mówić komuś, że się nigdy tej osoby nie zostawi, a potem się ją zostawia, ot tak bo wszystko inne ważniejsze?! –łkałam, dziwiąc się, że brak jednej osoby, którą znam na tyle krótko, może wywoływać u mnie taką fale emocji.

-Kochanie, proszę przestań płakać, każda Twoja łza jest ciosem w moje serce. Nie mogę patrzeć jak moja przyjaciółka zalewa się łzami i jest bezsilna! Rose, proszę wstańmy, chodźmy do mnie. Proszę, tylko nie płacz. Poradzimy sobie! –Alex pomimo mojego sprzeciwu, podniósł mnie. Tkwiłam teraz w jego ramionach, próbując powstrzymać łzy, ale na darmo… nie potrafiłam. –Nigdy więcej nie wolno Ci płakać Skarbie. Proszę tylko o to. –wyszeptał, a ja mocniej wtuliłam się jego spięte ciało.

-To jest takie wstrętne uczucie… mam dosyć. –westchnęłam.

-Wiem księżniczko, ale musimy sobie poradzić. –uśmiechnął się smutno, a ja rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, ze jesteśmy już pod domem Alexa.  

-Możesz mnie już puścić, dam radę –pociągnęłam nosem, próbując postawić się na ziemi.

-Dziś jesteś pod moją opieką, i to ja zadecyduje, kiedy odstawię Cię  z powrotem. –powiedział, siłując się z drzwiami. Boże, jak ja kocham tego wariata. Weszliśmy do domu, a raczej zostałam do niego wniesiona, usadzona na kanapie i delikatnie ucałowana w moje oba, mokre policzki. –Herbaty? -spytał.

-Um, poproszę. –Chwilę później siedzieliśmy przed telewizorem z gorącymi kubkami słodkiego napoju. -Dziś jest taki piękny chujowy dzień, nieprawdaż? –spytałam, uśmiechając się szczerze.

-Um, coś w tym jest –przyciągnął mnie do siebie, tak, że opierałam głowę o jego ramie. –Co masz zamiar teraz zrobić? –spytał, głaszcząc mnie.

-Mam pewien plan.  –nieśmiało powiedziałam.

-Jaki?

-Mam… zamiar stracić dziewictwo z Viktorem. –wydukałam, oblewając się rumieńcem.

-ŻE CO?! –wybuchnął, wypluwając herbatę na spodnie. –PRZESŁYSZAŁEM SIĘ, PRAWDA!? –pytał, nadal kaszląc.

-Nie, stwierdziłam, że i tak chciałam to zrobić, więc co to za różnica czy z głupim Maxem, czy z mega przystojnym Viktorem? He? –spytałam, całkowicie poważnie.

-Jezu Rose! Wiem, ze on jest Toba zainteresowany, ale cholera… nie przesadzasz czasem?!

-Nie, proszę, uszanuj moją decyzje. To moje życie.

Kraina absurdu.Where stories live. Discover now