Rozdział XL (40)

1.6K 155 27
                                    

Rose's POV

Przytuliłam się do Maxa wdychając jego odurzające perfumy. Zdziwiło mnie to, że nie poczułam zapachu nikotyny, od której pachniał prawie codziennie.

-Nie palisz? –spytałam niedowierzając mojemu węchowi.

-Nie- odpowiedział wstając i otrzepując spodnie.

-Wracamy już?

 -Nie–uśmiechnął się cwaniacko.- Ale chce byś pojechała gdzieś jeszcze razem ze mną.

-Dobrze. -powiedziałam radując się, że znów wsiądę na motocykl i poczuje ten wiatr we włosach… i te muchy w zęba. Ahhh…-dokończyła moja podświadomość głośno wzdychając.

Powolnym spacerem ruszyliśmy w stronę miejsca gdzie zaparkowaliśmy piękny pojazd Maxa.

*~*

Moje zdziwienie było przeogromne gdy zatrzymaliśmy się przed bramą cmentarza. W głuchej ciszy zeszłam z motocykla i z zapytaniem na twarzy spojrzałam na spiętą twarz Maxa. Odpowiedział mi tylko słaby i wymuszony uśmiech, więc od razu zrozumiałam, że coś jest nie tak. Złapał mnie za rękę i poprowadził w głąb cmentarza.

Szliśmy pustymi uliczkami, co chwilę skręcając. Widać było, że Max zna drogę na pamięć, a to oznaczało, ze często tu bywał. Tylko… po co? Nagle mocno skręciliśmy i zaczęliśmy przeciskać się pomiędzy płytami nagrobków. Zatrzymaliśmy się w końcu przed jakimś niedużym grobem. Prezentował się on nienagannie, i bardzo skromnie. Zobaczyłam, że Max wyciąga zza skóry mały bukiecik stokrotek i kładzie je przed sobą.

Próbowałam nie patrzeć jakie imię i nazwisko znajduje się na płycie, ale ciekawość wygrała. Przejechałam oczami po literach.

Alice Ruperts. 

Usiedliśmy, a ja spojrzałam głęboko w załzawione oczy Maxa i zadałam pytanie, choć chyba nie chciałam znać na nie odpowiedzi.

-Dla-czego mnie tu przy-pro-wadziłeś?

-Tu leży moja siostra... Zginęła w wypadku samochodowym. Miała wtedy 15 lat. –zaczął, a mój żołądek ścisnął się w supeł. Przełknęłam głośno ślinę.

-Wszystko zaczęło się od tego, ze Alice powiedziała, że ma dziewczynę i jest lesbijką. Ojciec był delikatnie mówiąc wkurwiony. Pod wpływem emocji i żalu do niej wyrzucił ją z domu. Wiesz, że kiedyś tacy nie byli? Rodzice. Oni… kochali nas bardzo mocno, ale po jej śmierci zmienili się. Bardzo. Ojciec pogrążył się w świecie dokumentów i praktycznie nie wracał do domu z pracy. A matka? Ona była kiedyś kochającą kobietą… to nie znaczy, że teraz nie jest, ale to już nie to samo. Przestała patrzeć na świat w różowych okularach. Smutne, ale prawdziwe. No cóż, kiedy Alice wyszła… nigdy nikt nie sądził, że już nie wróci. Impreza, to tam ją poniosło. Alkohol i te sprawy. Szkoda, że osoba, z którą jechała w drodze powrotnej była taka nieodpowiedzialna, ze po wypiciu nie wiadomo ile wsiadła za kierownice i spowodowała wypadek. Uciekła z miejsca zdarzenia. Rozumiesz?! Uciekła i policja jej nie szukała. Jej… Meg. Moja była dziewczyna zjawiła się pod moim domem parę dni po wypadku. W ciemną noc wyznała mi, że to ona siedziała za kierownicą i to ona zabiła moją Alice. A następnie powiedziała słowa, których nigdy nie zapomnę: „Kochałam ją. Była jedyną prawdziwą miłością mojego nędznego życia.” Były parą. A ona ją zabiła. Nie wiem czy umyślnie, czy nie, ale Ali nie żyje, i to ona-Meg powinna ponosić za to konsekwencje. Potem znikła tłumacząc, że nigdy już jej nie zobaczę. Sądzę, że wybyła za granice, ale to tylko moje przypuszczenia. To właśnie wtedy obiecałem sobie, że już nigdy nie obdarzę żadnej dziewczyny szacunkiem. Udawało mi się, do czasu, gdy nie pojawiłaś się Ty. Ciągle próbowałem ciągnąc tą szopkę zwaną ‘obietnica dla ś.p siostry’ i jak pamiętasz, udawało mi się. Upokorzenie na stołówce, rozsiewane plotki… przepraszam. Wiem, że teraz to gówno znaczy, ale chciałem byś wiedziała dlaczego robiłem te świństwa i zachowywałem się tak okropnie względem Ciebie. W końcu stwierdziłem, że nie mogę przez jedną sukę ranić innych. Nigdy nie powinnaś czuć się zraniona, a ja … tyle razy… przepraszam… To była moja kochana młodsza siostrzyczka… tak za nią tęsknie… była za młoda na śmierć, wiesz?  - Nie wiedząc co mam zrobić, wtuliłam się tylko w jego ciało i delikatnie zaczęłam masować jego plecy.

Max otworzył się przede mną. Pierwszy raz zrobił to tak szczerze i prawdziwie, że miałam ochotę płakać. Ale nie mogłam. Gdybym zaczęła, nie pohamowałabym się. Musiałam być twarda.

-Kocham Cię Max. Twoja siostra była by z Ciebie dumna. –szepnęłam, wierząc w każde powiedziane słowo.

Siedzieliśmy jeszcze chwilę na ławeczce, przed nagrobkiem z przyklejonym pięknym zdjęciem młodej i uśmiechniętej dziewczyny. Następnie pomodliliśmy się za jej młodą duszę. W końcu postanowiliśmy wracać, gdyż ciemność powili pochłaniała powoli cały cmentarz.

Trzymając się za ręce, skierowaliśmy się w stronę motocyklu, którego lakier z daleka lśnił w blasku księżyca. Pustymi ulicami popędziliśmy w stronę miasta. Czułam się wolna.

*~*

Po prawie całej nocy, rodzice w końcu zgodzili się na mój wyjazd! Zgodzili się!

Cieszyłam się niezmiernie, gdyż kilkugodzinna rozmowa wcale nie była taka przyjemna jakby się mogło wydawać. Ciągłe powtarzanie, że dam radę, że nie zrobię głupstw, trochę mnie już męczyły. Więc kiedy zadzwonił budzik oznaczający, iż jest 7:00 to mimo, że spałam zaledwie 3 godziny podniosłam się z łózka i poczułam ogarniającą mnie euforie. W końcu dziś wyjeżdżam w góry, na dwa dni  chłopakiem mojego życia! To chyba wystarczający powód do śpiewania i tańczenia o godzinie 7 rano, czyż nie?

Nagle rozdzwonił się mój telefon. Odebrałam.

-Halo?

-Cześć słonko. Dzwonię by Cię obudzić.

-Wstałam jakieś 2 minuty temu, ale dziękuje.

-Cieszę się. W takim razie będę za chwilę u Ciebie.

-Ale… ja jestem jeszcze nieogarnięta! –krzyknęłam.

-To się ogarnij kochanie. Będę za parę minutek.  – i rozłączył się.

-Fajnie. Świetnie. No super! –wydarłam się, a następnie popędziłam  do łazienki.

__________

Cześć słoneczka moje! Rozdział 40, jest rozdziałem przed ostatnim. (!!!)  Mam nadzieję, że podzielicie się ze mną swoimi ulubionymi scenkami z całej tej historii? Byłabym badzo zadowolona :) 

Do następnego. Dziękuje, że byliście niekoniecznie od początku, ale do końca <3 

Dziękuje także za 70k wyświetlen i 1940 gwiazdeczek. <3 Bez was by mnie tu nie było! Pamietajcie, że to tylko wasza zasługa! ♥ 

Kocham Was. Wasza Andzia. :*

P.S Także do dzieła! W komenatrzach piszcie swoje ulubione momenty! :P

Kraina absurdu.Where stories live. Discover now