Rozdział XIII

3.7K 130 10
                                    

*przekleństwa :(

-----

Rose’s POV

Może wydać się to wszystkim dziwne, ale po tym, jak kopnęłam go w genitalia, ulżyło mi i mój humor uległ całkowitej zmianie. Siedzieliśmy u Rudej do godziny dziesiątej. W końcu jutro idziemy do jakiejś galerii sztuki, i nie ma lekcji, więc mama nie miała nic przeciwko.

Właśnie wychodzimy.

-Dziękuje za udany wieczór –powiedziałam,jak to miałam w swoim zwyczaju, po czym mocno ją przytuliłam. Wyszłam na chłodne powietrze. Droga do domu zajęła nam około 20 minut. Kiedy dotarłam pod moje drzwi, wtuliłam się w Alexa

–Nie mam siły, na ten sen –mruknęłam.

 –Wiem, ale dasz radę. Wierze w ciebie kochanie- pocałował mnie w czoło.

-Dziękuje za wszystko mój chłopaku –uśmiechnęłam się przebiegle i wskoczyłam do ciepłego mieszkania. Mama już spała, a tata oglądał telewizje. Nie przywitawszy się z nim, weszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamę i wskoczyłam pod pierzynę. Czytałam książkę, do czasu litery zaczęły skakać mi po stronach, wtedy zaprzestałam. Zgasiłam światło i wtuliłam się w jaśka… mojego prawdziwego chłopaka.

Max’s POV

-Max, do łóżka! Jutro nie wstaniesz! –krzyknęła moja mama, wskazując palcem na drzwi do mojej sypialni.

-Mamo! Nie mam dziesięciu lat! Wiem o której mam chodzić spać!-odkrzyknąłem zatrzaskując drzwi z hukiem. Kiedy znalazłem się w środku, włączyłem laptopa i wbiłem na fejsa. Nic się tam nie dzieje, ale przecież nie wyłączę go. Będę tak przeglądał stronę główną, aż zapamiętam każdy post… super zajęcie, nie? Późnym wieczorem w końcu położyłem się spać, niestety wiedziałem co teraz będzie…

Cholera! Nie ma jej nigdzie! Każde miejsce w odrębnie parunastu kilometrów sprawdziłem! Zniknęła bez śladu! Dlaczego pozwoliłem jej wyjść? Dlaczego ją uderzyłem i sprowokowałem do ucieczki? Jestem tępym chujem. Kolejna nieprzespana noc. Kolejne bezsensowne poszukiwania. Mam nadzieje, że nic jej nie jest. Czy ma co jeść? Czy ma gdzie się schronić? Kurde! Muszę ją znaleźć!

I tak wyglądał każdy sen, przez sześć dni tylko to zawracało mi głowę. A kiedy jeszcze dowiedziałem się, że chodzi z tym jebanym Alexem… no po prostu to wszystko jest jakieś popieprzone!

Rose’s POV

Rano wstałam bez większych problemów. Niestety Alex nie jechał na głupią wycieczkę, bo miał wizytę u lekarza, więc dotarłam pod szkołę sama, ze słuchawkami w uszach.

Semi stała w otoczeniu Suzie i Triviana. Nie wiem czemu, ale jakoś nie przypadli mi oni do gustu. Podeszłam do nich, z uśmiechem na ustach. Co tam, ze trochę wymuszony, ważne, ze jest!

-Cześć!- przytuliłam przyjaciółkę, i przybiłam piątkę pozostałym –To co? Dziś zamiast lekcji, jeszcze większa nuda, tak? –zapytałam.

-Hej laska! Tak, ale ze mną nie da się nudzić! Przecież wiesz! –krzyk Rudej został zagłuszony przez głos naszej wychowawczyni, która kazała „zebrać się w kupę, bo idziemy” . Tak też zrobiliśmy, więc po chwili znajdowaliśmy się na przystanku. Nie wiem kiedy, ale podczas drogi odczepiliśmy się od reszty „paczki” i szłyśmy teraz same, gadając o nie wiadomo czym. Potem przyjechał autobus… oh. Chyba możecie sobie wyobrazić ten ścisk w środku. No cóż da się przeżyć, jednak nikomu tego nie polecam.

Galeria sztuki… czemu zdziwiłam się kiedy moim oczom ukazał się strasznie wysoki wieżowiec?  Pewnie dlatego, że zawsze wyobrażałam ją sobie jako stary budynek, który prawie się rozwala. Wewnątrz stały 3 windy. Wszyscy zaczęli się do nich pakować, ale nie ja. Mi chcę się siku.

-Ej, ide do kibla, zajmij mi miejsce, czy coś –szepnęłam do Rudej i ruszyłam na „zwiedzanie”. Toaleta była PIĘKNA. Mogłabym w niej zamieszkać. Haha. Kiedy wróciłam, pomieszczenie świeciło pustkami. Kliknęłam jeden guzik, i czekałam na windę. Gdyby nie pewna recepcjonistka, czy jak się tam nazywa, to pewnie kliknęłabym wszystkie i obstawiała która pierwsza przyjedzie… ale musze się jakoś zachowywać! Hahaha.

Drzwi windy otwierają się, a ja po raz kolejny przeżywam szok. Praktycznie cała w lustrach… WOW, tu też mogłabym mieszkać.  Drzwi powoli zasuwały się, i nagle ktoś wpadł przez nie, sapiąc i dysząc.

-Zdą- zdążyłem! –chłopak podniósł się do pozycji pionowej… no pewnie. Max. Mogłam się tego spodziewać. Przecież moje życie jest jak jakaś denna telenowela. Spojrzał na mnie i zrobił się czerwony…

- hahah no nie wierze. Ruperts się czerwieni! –zaczęłam się śmiać, ale dość szybko przestałam, kiedy przygniótł mnie swoim ciałem, do ściany. Cholera.

-Nie waż się ze mnie śmiać. Nigdy- wysyczał przez zaciśnięte zęby.

-Nie będziesz mi rozkazywać! –pisnęłam wyrywając się w uścisku. Znów przybliżył się do mnie, ale ja się nie bałam. Adrenalina buzowała w moim ciele. W końcu raz się żyje, więc spytałam –Czy ty… czy ty coś do mnie czujesz? Bo Eliose powiedziała… -zamknęłam buzie. Po co ja to powiedziałam?! O szlag.

-eee –znów oddalił się na drugą stronę windy –i tak ci nie odpowiem.

-A założymy się? –wcisnęłam przycisk stop, i winda zatrzymała się pomiędzy piętrem 8, a 9.   

-Co Cię to w ogóle interesuje?! Przecież chodzisz z Alexem! -no tak, jak mogłam zapomnieć?- Puść tą windę! -Nagle jego ton głosu się zmienił, a ja znów kliknęłam „jedź”, czy jak to tam było napisane –A ty?? Czy ty coś do mnie czujesz? –spytał tym razem słodkim, bezbronnym głosem. Jego poliki znów były zaróżowione. Jezu, jaki on jest dziwny. Najpierw wrzeszczy, potem słodzi… Winda zatrzymała się.

-Przecież mam chłopaka, idioto –i wyszłam, zostawiając go całkowicie osłupiałego.

_________________

Przeprzaszam, ze taki krótki, ale mój głupi brat zabrał mi laptopa, w trakcie pisania...:(

Kraina absurdu.Where stories live. Discover now