Rozdział XXX

2.9K 162 52
                                    

#przekleństwa, przepraszam :C

______

Max’s POV

Gdy jej ciało mocno przylegało do mojego, czułem, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. 

Odsunąłem się od niej na parę milimetrów, i pocałowałem w czoło, które było trochę zasłonięte przez wilgotną grzywkę. Chwila, jak to wilgotną?

-Ehem, brałaś kąpiel przed przyjazdem? –spytałem ruszając zabawnie brwiami.

-Coś w tym stylu-odpowiedziała chowając swoją głowę w zagłębienie między moją szyją, a obojczykiem.  Wtuleni w siebie opuściliśmy szpital, i skierowaliśmy się do czarnego samochodu, w którym siedział Alex. Człowiek, który mnie wybudził. Czy ktoś w ogóle o tym wie?

-Hejka ziomek, jak się czujesz? –spytał, przybijając ze mną piątkę.

-Siemka, czuje się wspaniale, nie widać? –wskazałem na wtuloną we mnie dziewczynę.

- Widać, że oboje czujecie się wspaniale! Ha! –zaśmiał się, a my z ociąganiem wsiedliśmy do auta.

-Dzięki w ogóle, że przyjechałeś po mnie. –powiedziałem szczerze.

-Nie ma sprawy. Dobrze, że jest ciepło, bo zapewne miałbym już zapalenie opon mózgowych! Haha! –Niby dlaczego? Automatycznie spojrzałem na jego włosy, które także okazały się być mokre. Co tu się odpierdala?! Czy oni… Nie! To przecież niemożliwe! Szybko wyrzuciłem te głupie myśli z mojej głowy i oparłem głowę na ramieniu Rose.

-Możesz nas zawieść pod mój dom? –spytałem.

-Uhuhuhu! Będzie, będzie się działo! Będzie zabawa… -zaczął piać, śmiejąc się przy tym, jak głupi. Jakoś nie za bardzo mnie to rozbawiło,  gdyż moja podświadomość nadal nasuwała mi głupie myśli na temat jego i Rose. Co z tego, że tylko się przyjaźnili!? Może to coś więcej!? Nie! Kurde Max, opanuj się!

-Taaa, to jak będzie? –ponowiłem pytanie.

-Spoko gołąbeczki! –mruknął, puszczając nam oczko w lusterku.

Droga minęła nam szybko i przyjemnie. Kiedy zaparkowaliśmy na moim parkingu, szybko wysiadłem z auta. Otworzyłem drzwi przed moją blondyneczką, i pomogłem wysiąść jej z  samochodu. Posłała mi promienny uśmiech, a mi na sercu zrobiło się cieplej.

-Dzięki Stary! –krzyknąłem, obejmując Rose. Zacząłem prowadzić ją ku moim drzwiom wejściowym, kiedy wyrwała mi się z uścisku i podbiegła do Alexa.

Kurwa.

Ona go przytula.

Zaciskam mocno pięści i patrzę na to publiczne okazywanie sobie uczuć.

Ona jest kurwa moja, nie rozumiesz?!

Mam zamiar podbiec do niego i zniekształcić mu ten piękny uśmiech, widniejący na jego twarzy. Jestem pewny, ze zaraz to nastąpi i niestety, albo stety nie wytrzymam, ale Rose odwraca się i biegnie prosto w moje ramiona. Delikatnie całuje mnie w brodę i pyta:

-Wchodzimy?

-Oczywiście!-odpowiadam, a cały zły nastrój pryska jak bańka mydlana.

Wchodzimy do domu. Drzwi z pamiętnym brzdękiem zamykają się. Odwracam się w ich stronę i delikatnie popycham Rose.  Przykładam swoje ręce, po obu stronach jej głowy i czule ją całuje. Po pewnym czasie nasze pocałunki stają się bardziej namiętne i natarczywe.

Kraina absurdu.Where stories live. Discover now