Rozdział XXXV

2.2K 124 29
                                    

Rose's POV

Odwróciłam się i dostrzegłam Maxa. Stał, lustrując moją posturę od góry do dołu. Krępowało mnie to, a mimo wszystko nie zwróciłam mu uwagi. Obydwoje milczeliśmy. Podziwiałam jego piękną twarz, ukrytą za przyciemnianymi okularami. Dlaczego mnie opuścił? Miałam ochotę mocno go przytulić ale... bałam się. Bałam się jego reakcji. Reakcji po tym, co zaszło parę godzin temu. Parę godzin temu!? Czułam się jakbym umierała już od paru dni...

Mam także niezmożoną i ogromną ochotę nagadać mu, jakim jest idiotą. Chciałam krzyczeć, że jego słowa bardzo mnie zraniły. Chciałam szeptać, że bardzo pragnę, by mnie kochał i potrzebował... ale nie potrafiłam.  Zwyczajnie w świecie nie umiałam tego zrobić...

Max's POV

Spoglądała na mnie, swoimi pięknymi oczami, a ja miałem wielką ochotę zatopić swoje usta w jej słodkich wargach. Mimo tego, musiałem się powstrzymać, przecież ona mnie nie kocha, ona kocha Alexa. 

Rozum mówił, żebym dał jej spokój, że ona mnie nie chce... a serce? Ono krzyczało: "Kochaj ją!", "Przytul!" "Pocałuj". Dlaczego więc, tak bardzo obawiałem się tego, co chciałem w tamtej chwili zrobić? Alex. No tak, ciągle widzę ją z nim. Przed moimi oczami rozgrywają się sceny, w których obydwoje uczestniczą…

Sekundy mijały, na wzajemnym spoglądaniu na siebie, a kiedy już miałem prawdziwy zamiar objąć ją moimi ramionami odezwał się czyjś głos.

-Dzieciaczki! Próba się zaczyna! -siostra Wandzia wołała nas do sali. Rose w momencie odwróciła się i znikła za drzwiami. Skarciłem się za to, że znów straciłem szanse na szczęśliwe zakończenie tej cholernej gry. 

Wdech i kurwa wydech. Wszedłem do sali pełnej ludzi i zająłem jedyne wolne  miejsce,  zaraz obok dziewczyny, którą kocham.

-Próba czytana, skarby. -rozpoczęła siostra, która była prowadzącą tej grupy. Rozdała teksty i kazała zobaczyć nam swoje role, które były oznakowane naszymi imionami.

Tak, jak siostra mówiła, miałem malutką role, w przedstawieniu o tytule „Burza”. No nic, ważne, że jakaś jest, a ja mogę przebywać tutaj w jej towarzystwie.

Spojrzałem na scenariusz siedzącej obok mnie Rose i przeraziłem się ilością jej roli.

- Przepraszam proszę siostry, kiedy premiera? –spytał ktoś, kogo znałem tylko z widzenia.

-Za tydzień- odpowiedziała z kpiącym uśmiechem na twarzy, a cała ekipa wydała zduszone okrzyki załamania i przerażenia.

Rose's POV

-Ale... jak to !?!- spytałam spoglądając na mój scenariusz, a raczej na ilość roli, oznaczonej moim imieniem.

-No co jak to? Moi nadzwyczajne zdolni aktorzy nie dadzą rady?

-A damy? -spytaliśmy chórem.

-No jasne! A i zapomniałam wam powiedzieć że jesteście zwolnieni ze wszystkich klasówek i tych podobnych rzeczy... przez cały tydzień. Więc do roboty!

Ciche pomroki niezadowolenia mieszały się z coraz to głośniejszymi odznakami radości.

Ponownie spojrzałam na mój scenariusz, na którym było napisane, że postać, którą gram na imię Rosalinda. Ciekawe, czy to tylko zbieg okoliczności?

Max's POV

Pierwsza próba była spoko. Czułem się jak w prawdziwym teatrze. Siostra Wandzia ma doświadczenia, to widać. Kiedy przeczytaliśmy cały scenariusz, z podziałem na role, dostaliśmy jako „prace domową” naukę jej na pamięć, w jak najkrótszym czasie. Wszystko zapowiadało się doskonale, ale nie spodziewałem się, że następne próby będą dla mnie, aż taką katorgą…

Moja Rose, to znaczy już nie moja... nauczyła się całego tekstu w jedną noc. Jedną noc! Boże,to niesamowite! Nie dość, że byłem w niesamowitym szoku, to na dodatek dowiedziałem się czegoś, co dało mi gwarancje, że wszystko jednak jest okej.  Musiała całą noc nie spać, ponieważ nie było jej w moim śnie… Na początku zaczynałem się obawiać, że już nigdy nie będziemy razem, że to już koniec. Nie wiem nawet kiedy, ale sny stały się już moją codziennością, więc kiedy Rose nie pojawiła się w moim ostatnim śnie, byłem ciut przerażony i zdenerwowany. Nie chciałem by był to koniec. To nie mogłbyć koniec!

Ale wracając do prób... Nigdy nie myślałem że pozwolę na to by Rose na moich oczach przytulała się do innego. Bolało, ale nie mogłem nic zrobić, gdyż było tylko częścią tego głupiego przedstawienia! Najgorsze jest to, że osobą , z którą "była" Rose, okazał się być najprzystojniejszy chłopak w szkole... nie licząc ciebie oczywiście, c’nie? -Zaśmiała się moja podświadomość z samoistnie  przytoczonego faktu. W dodatku -Leon, bo tak mu na imie, po pierwszej próbie zerwał ze swoją dziewczyną. Miałem ogromną nadzieję, że nie ma zamiaru odbić mi Rose... Nie przeżyłbym tego. W rękach Alexa, chociaż jest bezpieczna...

Tak więc, z pięciu dni, pozostały już tylko dwa. Ostatnie próby i... przedstawienie!

Alex's POV

Zabije tego skurwysyna.

Rose jest naprawdę świetną aktorką, całe dnie potrafi udawać, że się trzyma, że jest bardzo silną osobą.  Ale kiedy wraca do domu, po prostu "umiera". Gdybym tylko mógł, cały ten jej cięzar wziąc na swoje barki... ale nie mogę, nie potrafie. 

Rose, codziennie płacze. Uważa, że to jej wina, i nic na świecie nie jest w stanie, powstrzymać jej przed tym błędnym myśleniem.

Ja wiem, ze siedzeniem przy niej 24h na dobę, nic nie zmieni, ale nie wiem co mogę jeszcze zrobić.  Od paru dni zadaje sobie to pytanie, i zawsze odpowiedź jest taka sama. 

Dopiero dziś, kiedy Rose, wracając z kilku godzinnej próby, nie wytrzymała i zaczęła płakać, już podczas drogi, zrozumiałem, że jest coraz gorzej.  Zadzwoniłem po Semi, a sam udałem się do szkoły. Złapałem siostrę, tuż przed budynkiem. To się nazywa szczęście!

-Pro-proszę sio-stry! –wydyszałem, zatrzymując się.

-Tak Alex? Coś się stało? –spytała, schodząc z roweru.

-Jest pewna sprawa…–powiedziałem, nie bardzo wiedząc jak zacząć. W końcu postanowiłem „walnąć prosto z mostu” i mieć to z głowy. Jak coś, to wyjdę na głupka, no trudno raz się żyje.–Max i Rose rozstali się przeze mnie. -powiedziałem to!- Zdjęcia na fejsie i w ogóle… nieważne.  Chodzi o to, że ten idiota nadal nie wierzy, ze pomiędzy mną a Rose nic nie ma! Ona codziennie ryczy, on ją olewa. Patologia! Ale on ją kocha proszę siostry! Ja to wiem,  i ona także go kocha! Musimy ich spiknąć… a przedstawienie to jedyny pomysł jaki wpadł mi do głowy… -powiedziałem na jednym wdechu i oblałem się purpurowym rumieńcem. I-D-I-O-T-A.  I-D-I-O-T-A.  I-D-I-O-T-A.

-Zgadzam się. Powiedz mu, ze ma nauczyć się roli Leopolda… do jutra, bo pojutrze już przedstawienie. Miło z Twojej strony, ze pomagasz swojej przyjaciółce. Z Bogiem! - to by było na tyle, z tego co powiedziała. Potem wsiadła na rower i pomachawszy mi, odjechała.

No to mamy plan, teraz tylko trzeba wcielić go w życie… -pomyślałem, uśmiechając się. 

________

Cześć i czołem, rozdzialik jak zwykle pisany na telefonie w szkole... no ale co zrobić, gdy po powrocie nie mam na nic czasu? :P Buziaki dla Was, ciesze się, że nadal ze mną jesteście! :3 

p.s domyślam się, ze rozdział nie jest świetny, ale ogólnie ciesze się, ze w ogóle sie pojaiwł, gdyż nie mogłam go skończyć... :x ;) Do następnego! 

Kraina absurdu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz