Rozdział XXV cz.II

3.1K 109 35
                                    

Cześć i czołem!

Nowy, kiepski rozdział przed Wami :)

Miłego czytania! <3

__________________

4 dni później.

Alex’s POV

Dzwonek do drzwi, przerwał moje rozmyślania. Zwinnie podbiegłem do nich i otworzyłem je.

-O hej! –krzyknąłem widząc wysoką posturę Rudej.

-Hej –odparła obojętnie –Mogę wejść?

-Jasne–wpuściłem ją do środka i od razu spytałem –Co się stało?

- Chodzi o… Rose-wyszeptała, siadając na kanapie i chowając głowę w kolana.

-Co się stało? –ponowiłem pytanie.

-Ona zachowuje się dziwnie. Bardzo dziwnie. Co jest z nią nie tak? W ogóle nie rozmawiamy, ucieka z lekcji, nie odbiera telefonów. Alex, ja nie chcę jej stracić! Nie wiem co się dzieje… Z zamkniętymi oczami, szukam wspomnień, które pomogą mi się uśmiechnąć. Zazwyczaj to pomaga, ale teraz jest coraz gorzej. Ona się ode mnie oddala.

-Rose, całe dnie spędza w szpitalu. Nie powiedziała Ci?- spojrzałem jej w oczy- Zrywa się z dwóch ostatnich lekcji, by zdążyć na odwiedziny. Odrabia tam lekcje i od czterech dni ciągle siedzi przy Maxie.  Wychodzi, gdy już ją wyganiają. Założę się, że siedziałaby tam cały dzień, gdyby Roxana nie pojawiła się tam pierwsza, i nie oświadczyła, że jest jego „dziewczyną”. Przepraszam, że Ci nie powiedziałem. Myślałem, że ona to zrobiła.  –powiedziałem i objąłem ją swoimi ramionami, słysząc jak cicho pochlipuje–Pogodzicie się, prawda?

-Nie wiem czy ona chcę się ze mną pogodzić, bo ja nawet nie wiem czy my jesteśmy skłócone, czy coś...-uśmiechnęła się, pociągając nosem.

-Najlepszym rozwiązaniem będzie iść do niej i wszystko wyjaśnić Miśku –odparłem, masując jej plecy.

-Ale… dlaczego ja? A jak ona nie będzie chciała? Dlaczego ja mam być pierwszą, która wyciągnie rękę na zgodę?! A jak....

-Ten kto pierwszy wyciągnie rękę po kłótni, nigdy nie jest stracony. On po prostu nie chce stracić. –przerwałem jej –Każdemu należy się druga szansa, prawda?

-Prawda… - odparła już bardziej zdecydowanym głosem- Kocham Cię, wiesz?

-Wiem, ja Ciebie tez Miśku Ty mój! A teraz chodź, zawiozę Cię do Rose. –zaproponowałem wstając.

-Dziękuje. Dziękuje za wszystko.

Rose’s POV

-Bardzo Cię potrzebuje. –szepnęłam do Maxa, gdy tylko Roxana na chwilę opuściła sale szpitalną.

-Ja Ciebie też-szepnęła moja podświadomość naśladując głos Maxa. Miałam ochotę nawrzeszczeć na nią, ale moje osłabienie, dawało mi we znaki.  Moja głowa powoli opadła na twardy materac. Kiedy usłyszałam odgłos zamykanych drzwi, myślałam, że Panna Suka już wróciła, dopiero gdy usłyszałam znajomy głos automatycznie podniosłam głowę.

-Alex! Hej! –podniosłam się do pozycji stojącej i moim oczom ukazała się także postać mojej rudej przyjaciółki.

-Cześć Rose. –odezwała się pierwsza.

-Cze-ść. –odparłam, i w mgnieniu oka czułam jej ciepłe ciało, przylegające do mojego. Tak bardzo mi jej brakowało, tak bardzo ją zaniedbałam. –Dlaczego przyszłaś? Nie zasługuje na Twoją przyjaźń…

-Ponieważ Cię kocham. Najbardziej na świecie. -uśmiechnęłam się na jej słowa.

Stałyśmy tak jeszcze chwilę, dopóki Alex nie powiedział, że chciałby pobyć sam na sam z Maxem. Zgodziłam się z oporem i z Rudą opuściłyśmy pomieszczenie.

Alex’s POV

-Max, Ty sobie nie wyobrażasz, jakie rzeczy tu się dzieją… -powiedziałem siadając na fotelu obok łózka.- Dziwne, że gadam  praktycznie z rośliną. Kiedyś pewnie bym się nawet nie odezwał bo uważam, że to głupie, ale chłopie, ty musisz się już obudzić! – wstałem i drżącymi rękami zacząłem delikatnie nim potrząsać. Kiedy delikatność, zmieniła się w natarczywość, i wyglądało to mniej więcej, jak Shrek, który próbował wybudzić Fionę… odsunąłem się od nadal śpiącego Maxa i znów rozsiadłem się na fotelu.  Idiotyzm Alex, idiotyzm –skomentowałem swoje zachowanie.

-Huh? –odezwał się zaspany głos.

-Max!?! –oczy wyszły mi z orbit, kiedy zza zabandażowanej głowy wydostał się jakikolwiek dźwięk. –Cholera! Jakim cudem ty… Nie ważne, słuchaj mnie!

-No? –ponownie odezwał się jego zachrypnięty głos, a mnie przeszły ciarki.

-Po Twoich obydwóch stronach siedzą, od czterech dni ,Twoje dziewczyny. Nie przerywaj! –przyśpieszyłem- Musisz w końcu którąś wybrać, bo jak nie, to niedługo będziemy świadkami zabójstwa. Rose, albo Roxana. Trzymaj się chłopie! –podniosłem się i zmierzałem ku drzwiom.

-Ej, chwila! Skąd mam wiedzieć która siedzi po której stronie?! Przecież nic nie widzę! Co Ty kombinujesz?! I dlaczego już idziesz?! Stój!

-Obydwie trzymają Cię za ręce. Powinieneś wiedzieć którą masz wybrać. Proponuje udawać, że nadal jesteś w śpiączce. Powodzenia! –i wyszedłem, nie słysząc już odpowiedzi.

Musi dać radę sam.

Na korytarzu zwróciłem się do Rudej, ze musze się zbierać, i czy ze mną jedzie. Zgodziła się, i razem z Rose poszliśmy na parking. Haha, lubie gdy  nas odprowadza! To takie urocze! Kiedy wsiadłem za kierownice, odprawiłem moją przyjaciółkę i wyjechaliśmy na szosę.

Max’s POV

Po wizycie Alexa, w mojej głowie jest jedno wielkie bagno. Nie wiem co mam robić, nie wiem co się dzieje, a kiedy słyszę jak drzwi się otwierają, moje serce zaczyna szybciej bić. Gdybym widział nie byłoby problemu, ale ja mam zabandażowaną głowę! Ja pierdole… patologia.

Musze wybrać Rose. Co się stanie gdy mi się nie uda…?

Trzask drzwi. Któraś z nich już tu jest.

Czuje, jak obejmuje moją dłoń. Jest zimna i sztywna. Czuje przenikający chłód, a kiedy drzwi ponownie się otwierają wstrzymuje oddech.

Gdy ręka osoby po prawej stronie dotknęła mojej, prąd przebiegł po całym moim ciele, a serce chciało wyrwać się z mojej klatki piersiowej. Czy to jest dziewczyna Mojego Życia? Czy to właśnie ją zamierzam wybierać? 

Jeden ruch i zdradzę się całkowicie. Jeden ruch i będzie po wszystkim. Jeden ruch i jedna osoba znienawidzi mnie na zawsze, a druga będzie ze mną. Jeden, jednyny ruch…

Wszystko dzieje się tak szybko, odrywam dłoń od zimnej ręki i w tym samym momencie ściskam dłoń po prawej stronie. Słyszę cichy pisk i zduszony krzyk.

-Kocham Cię –szepczę odwracając głowę na prawo.

-Ja ciebie też –odzywa się głos…

Kraina absurdu.Where stories live. Discover now