Rozdział 24 (03.03.2017)

1 0 0
                                    

-Szybciej gamonie, bo wam śniadanie wystygnie! - wrzask Karola, rozdarł poranna ciszę. Niemrawo zwlekłam się z łóżka, wczoraj byłam na polowaniu i trochę mi zeszło, więc wróciłam dopiero koło drugiej w nocy. Za to miałam teraz spokój na następny tydzień. Pod materacem ukrywałam mały woreczek z wypłatą za upolowane wczorajszej nocy 2 zające i stadko Pawiaków, które mi się napatoczyły. Ich pocięte lotki suszyły się na parapecie. Będą na nowe strzały, bo stare wystrzelałam prawie wszystkie, a te, które kupowałam w sklepie myśliwskim miały dziwną tendencję do łamania się- pomyślałam i przekroczyłam śpiącego na podłodze Krystka. Od jakiegoś czasu sypiał ze mną w pokoju, obstawiam, że chciał mnie pilnować, bo Kacper znalazł wczoraj informację, iż kiedy my się woziliśmy na sankach, porwano kolejnego łaka! Zawahałam się z łapą na klamce, bo męczyło mnie dziwne przeczucie że o czymś zapomniałam, stałam tak przez chwilę, ale później mój smok mruknął i uczucie zniknęło. Otworzył jedno oko i przekazał mi, że jak wstanie to poleci na ryby, więc na powrót odwróciłam się do drzwi.

Kolejny wrzask Karola kazał mi wyjść z pokoju i zejść na dół. Koło łazienki jak zawsze chaos i koszmar, na całe szczęście nie słychać tego w moim pokoju.

-Sto lat, maluchu! - Kacper mnie dogonił i mocno przytulił, fakt dzisiaj przecież jest trzeci marca, czyli kończę dwa lata! Najpewniej właśnie tej informacji nie mogłam sobie wcześniej przypomnieć, bo po raz pierwszy miałam obchodzić urodziny. W zeszłym roku mama tylko mi delikatnie przypomniała, iż wypadałoby się trochę usamodzielnić, a poza tym nic.

-A my to co? Niby tacy starzy? - zagadnął go Tymek, schodząc z schodów, od września zdążył nieźle urosnąć i w końcu wyglądał na swój wiek.

-Nieee, ale przy was to faktycznie jestem dzieciakiem- szturchnęłam Tymka w ramię, co najwyraźniej zinterpretował jako zachętę, bo też dołączył do przytulania.

-A wy co trójkącik robicie? - zawołała Emilka wychodząc z łazienki, z otwartych drzwi buchnęła para.

-Nie, mam urodziny- powiedziałam, uśmiechając się po swojemu, pilnowałam tylko by nie pokazywać kłów, jako iż ludzie trochę się ich bali.

-Acha, a cukierki masz? – zapytała, wrednie się na nas patrząc

-Nie- odpowiedziałam krótko. Co sprawiło że przestała się nami interesować. Minęliśmy się z nią w wejściu i weszliśmy do łazienki, po czym zaczęliśmy myć zęby. Splunęłam wymiędlonymi fragmentami jednego z ostatnich patyków do mycia zębów, które udało mi się dostać, bo stawało się to coraz trudniejsze. Chyba przesiądę się na normalne szczoteczki, pomyślałam i wtem w mojej głowie zagnieździła się myśl, że chyba nie tak powinny wyglądać urodziny, ale zanim zdążyłam powiedzieć to na głos, to Karol zawołał nas do wyjścia.

Na historii pisaliśmy sprawdzian, naprawdę starałam się skupić na zadaniach, ale cały czas miałam w głowie myśl pod tytułem: Dlaczego akurat w moje urodziny? Z tego powodu chyba mi nie poszło. W dodatku siedzący obok mnie Kacper cały czas coś mamrotał i sprawiał że miałam problem się skupić. Na matmie pani kazała nam robić zadania z tablicy, więc spokojnie zabrałam się za sprawiające mi kłopoty dzielenie pisemne,  zaś siedzący przede mną Tymek mozolił się z rysującym mu w zeszycie kolegą z ławki. Mój przyjaciel nie pozostawał mu dłużny i dzieleniem zajmowali się tylko, kiedy chodząca po sali pani zbliżała się do naszych miejsc.

-Kacper do tablicy- powiedziała pani. Mój przyjaciel wstał i dosłownie w dwie minuty rozwiązał zadanie!

-Dobrze Zoja, twoja kolej- oznajmiła. Wstałam i zabrałam się do roboty. Okej, czyli ile 4 mieści się w 350? Rozrysować. W 3 żadna, w 35 to... zaraz, 4 razy 4 to 16, dwie 16 to 32, czyli w moim 35 jest osiem i zostaje 3. W 30 mamy o jedną mniej niż w 32, czyli jest 7 i zostaje 2. Zachwycona z siebie zapisałam wynik.

ZojaWhere stories live. Discover now