11. Przyjaciółka na zawsze

7.7K 631 194
                                    

Razem z moim ulubionym staruszkiem rozmawialiśmy przez dobre dwie godziny na temat Lucyfera, dzięki czemu nabrałam wiary, że mu pomogę.
Pod koniec naszego spaceru po lasku dostaję wiadomość od Candidy, bym przyszła do niej, więc przepraszam Gabriela i pędzę do jej pokoju. Bez pukania wchodzę i zastaję ją płaczącą na łóżku.

- Co się stało, Can? - pytam, siadając przy niej.

- Okłamuję... Znowu.

- Kogo okłamujesz?

- Wszystkich. Bo wiesz... Na tamtej imprezie poznałam naprawdę świetnych ludzi i chłopaka... I ja tylko pragnę być normalną nastolatką, Auroro - mówi, a jej głos przypomina raczej jęki, aniżeli ten słodki głosik, którym zawsze napawa moje uszy.

- Przecież jesteś normalną nastolatką. Jeśli ich poznałaś, to spotykaj się z nimi. Masz do tego prawo.

- Nie mam. Jestem tą inną. Ojciec mi zabroni albo znowu ich nastraszy.

- Jesteś z tym chłopakiem? - pytam, przeczuwając, że właśnie o to chodzi.

- Tak - wyznaje.

- Więc idź i baw się z nim i tymi ludźmi, Candido. Masz piętnaście, prawie szesnaście lat i masz prawo przyjaźnić się z rówieśnikami, a nawet wchodzić z nimi w związki.

- No właśnie, mam prawie szesnaście lat i dzień wyboru zbliża się...

- Możesz mi wreszcie powiedzieć, jaki wybór? Będzie mi łatwiej cię zrozumieć...

- Nie mogę... Chciałabym, ale nie mogę. Zrozumiesz niebawem sama.

- Wyjdź z nimi. Skoro ten wybór będzie taką straszną sprawą, to chociaż korzystaj do tego czasu, ile możesz. Nie powiem nic Lucyferowi. Obiecuję.

- Ale on i tak się dowie.

- To wtedy ja dostanę karę. Proszę, Candido. Idź i korzystaj ze swojego młodzieńczego życia.

- Nigdy nikt mi nie pozwalał... A ty to robisz. Jesteś najwspanialszą osobą, jaką poznałam w swoim nędznym życiu z wyborem w tle. Sprawiasz, że w ogóle nie myślę o tym dniu, że czuję szczęście i rozpierającą mnie energię. Dziękuję, że jesteś, Auroro...

- I będę zawsze - mówię, łapiąc ją za dłoń.

- Przyjaciółka na zawsze.

- Na zawsze.

Candida obdarowuje mnie mocnym uściskiem, a potem zaczyna szykować się do wyjścia, dzięki czemu mogę wrócić do pokoju i po prostu odpocząć. Życie przyjaciółek nigdy nie było zapisane do łatwych, ale to właśnie zaleta każdej przyjaźni. Masz dla kogo się uśmiechać, z kim rozmawiać, komu pomagać, wiesz, że nie jesteś sama na tym świecie, bo ktoś tuż obok kocha cię jak siostrę, jak drugą siebie.

Ja w swoim życiu nie miałam wielu przyjaciółek. Prawie żadnej. Moją jedyną i najlepszą powiernicą sekretów była mama. Uważałam ją za przyjaciółkę, gdyż z innymi dziewczynami się nie spoufalałam. Nie ufałam im. Za dużo krzywd zniosłam przez koleżanki z klasy, które wyśmiewały mnie przez prawie dwa lata. Dlaczego to robiły?
Bo nie wierzyłam w Boga. Były zapalonymi chrześcijankami, ich domy były bardziej religijne niż kościoły, do których chodziły po kilka razy dziennie. Uważały, że jestem inna... gorsza. Wiara dała mi porządnego kopa, by więcej w nią nie wchodzić. Wierzyłam jedynie w prawa nauki i tego, co nauczyła mnie babcia. Widoczne - istnieje, niewidoczne i nie do wytłumaczenia - wytwór naszej wyobraźni. Może Gabriel i Carda wytłumaczyli mi swoje poglądy na Boga, ale boję się Mu zaufać. Boję się powierzyć Mu swoje życie.

Maska DiabłaWhere stories live. Discover now