30. W Bogu jest nadzieja

6.8K 478 400
                                    

Nie zważając na swoje wszelkie przewinienia, zastanawiam się, co robić, ale pierwsze, czego dokonuję: niemal biegiem uciekam z korytarza, do którego trafiłam tylko dlatego, że pokochałam tamtejszy spokój i obrazy na ścianach. Z wystrzelonymi oczami przewracam się na schodach i ląduje na swych czterech literach tuż na dole, przed Gabrielem i Teodonem. Cholera. Klęczę przed Bogiem. Co robić? Tym razem odpowiem sobie sama: spieprzać! 

 Wstaję i ponownie ruszam w bieg, podczas gdy w moim umyśle toczy się piękna akcja jak z filmu do piosenki Pray to God od jakiegoś popowego artysty. Omijam tor przeszkód w postaci niektórych krzaczków w ogrodzie i biegnę na tył domu. Wejść czy nie wejść, oto jest pytanie, ale w tym momencie olewam wszystko. A niech mnie tam zjedzą, wysysają duszę, czy nawet pomacają. To lepsze niż spotkanie z tym, o którym tylko... mogłam myśleć. I ja z Nim rozmawiałam!

  Odganiam niepotrzebne myśli i staję naprzeciwko najgorszych drzwi świata, które prowadzą w najgorsze miejsce na całej planecie, ale co zrobić? Tylko Lucyfer jest moim ratunkiem. Bez większego zastanowienia pcham mocno drzwi i wbiegam do znanego mi już przedsionka, po czym schodami w dół, korytarzem w prawo, aż natrafiam na kilka portali, lecz wchodzę do tego z napisem Hell. Gdzie indziej mógłby ukryć się Diabeł, jak nie we własnym domu? Ruszam ciemnym korytarzem po wszelkich kosteczkach i łańcuchach, a gdy widzę kobietę-ducha, która jako pierwsza przywitała mnie podczas pierwotnej wizyty w tymże miejscu, przewracam oczami.

– No cześć, pogadamy sobie później, bo teraz się śpieszę, dobra? – pytam ją zdenerwowanym głosem, a jej blada twarz wykrzywia się w grymasie zdziwienia. Uśmiecham się do siebie jak idiotka, a potem wsiadam do windy. Pierwsza myśl to Raul. Może siedzi u tego sympatycznego gościa i popija herbatkę, podczas gdy ja muszę walczyć ze swoimi myślami sama. Niemal wybucham płaczem przez to wszystko, ale ronię jedynie łzy, starając się milczeć i nie chlipać.

Wbiegam do windy, a następnie naciskam przycisk "drugi krąg". Pójdę do Raula i choćbym miała skarżyć się na jego władcę, to i tak to zrobię. Niech wie, że ucieka przed swym Ojcem oraz przed tym, co było kiedyś. Z jednej strony potrafię go zrozumieć, ale nie jest sam. Ma córkę, której nie powinien zostawiać samej w takich okolicznościach, i jeszcze jestem ja, a podobno coś dla niego znaczę. Mimo wszystko zostawił nas obie, kiedy tylko zobaczył wroga z przeszłości.
Wychodząc z blaszanego pudła, napotykam od razu Raula zdziwionego moją obecnością.

– Auroro, czegoż zawdzięczam tę wizytę?

– Szukam Lucyfera – burczę, gromiąc go wzrokiem, na co potakuje.

– Szukaj go na ostatnim kręgu, moja droga. Choć może... zjechać z tobą? – pyta, więc zgadzam się, nie chcąc iść tam sama. Każde spotkanie z bliskością tego miejsca jest dla mnie ciosem w samo serce, więc wolę unikać samotności w pełnym szaleństwa i krucjat obszarze. Raul milczy przez całą drogę i gdy drzwi windy otwierają się, przepuszcza mnie i zerka pytająco.

– Och... dalej pójdę sama, dziękuję – mówię nieśmiało.

 Mężczyzna kiwa głową i z powrotem wraca do góry. No naprawdę mnie odprowadził... Wzdycham i ponownie staram się zatamować cieknące z oczu łzy, lecz to daremne. Nie potrafię. Płacz we mnie wzbiera, a ciało ogarnia dreszcz, przez który kolejne groszki ciekną z mych oczu. Weź się w garść, płaczku. Me myśli znów mnie poganiają, ale w tym momencie jestem w takim stanie, że nie obchodzą mnie te ich ciche głosiki w głowie. Przemierzam odważnie korytarz, z którego ostatnio uciekłam, a łzy spływają po moich policzkach, skapując na śliczną sukienkę. Z hukiem otwieram wrota do miejsca, gdzie spotkałam Lucyfera ostatnio. I widzę go ponownie. Siedzi rozłożony na wielkim fotelu, ale gdy mnie widzi, odskakuje i spogląda przerażony w moją stronę. Rzucam się w jego objęcia, zarzucając ręce na szyję. Momentalnie ściska mnie, przygniatając do siebie i głaszcze moje plecy, bym mogła się uspokoić, ale to nie takie proste. Dalej jestem jak sparaliżowana wszelkimi wiadomościami, których dowiedziałam się dzisiaj. Mogłabym zaszyć się tu właśnie z tym Diabłem i nie wychodziłabym do nikogo, prócz Candidy.

Maska DiabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz