Rozdział 22

16.8K 769 133
                                    

Rose's POV

Zastanawiałam się nad tym co usłyszałam. Cały czas nie mogłam pojąć, że Ashton przez te pieprzone 2 lata o mnie myślał. I pomimo, że byłam na niego wściekła, zaimponowało mi to, że tak się o mnie boi.

Nagle tknęła mnie jeszcze jedna natrętna myśl.

- Luke, zabiliście kiedyś kogoś? - spytałam cicho, nie patrząc na niego.

Chłopak zesztywniał. Spojrzałam na niego i utwierdziłam się w przekonaniu, że go zamurowało. Jego reakcja mnie zastanawiała, ale zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, odezwał się.

- Nie. Nigdy nikogo nie zabiliśmy.

- Dlaczego niby miałabym ci wierzyć? - odsunęłam się delikatnie, patrząc na niego. - Przez ten cały czas mnie okłamywaliście.

- Rosie, nie jesteśmy tacy. - powiedział z mocą, patrząc mi w oczy. - żadnej z nas nie zdobyłby się na coś takiego.

Przez dłuższą chwilę patrzył mu głęboko w oczy. Dopiero teraz dostrzegłam, jakie są piękne. Zganiłam się w myślach. Właśnie dowiedziałam się, że ta banda debili należy do gangu. To nie pora rozmyślać nad urodą tego chłopaka.

- Nie jesteśmy straszni - odezwał się przenosząc wzrok na taflę jeziora. - To, że jesteśmy gangiem, nie znaczy, że zabijamy czy coś w tym stylu.

- To co w takim razie robicie? - spytałam.

- Kochamy wyścigi. Głównie o to nam chodzi. I kilka razy pagaliśmy kumplom przemycać narkotyki, samochody i borń. Nie robimy nikomu nic złego.

- Narkotyki? - zmarszczyłam nos z niesmakiem.

- Nie martw się, my nie bierzemy. Tylko pomagaliśmy je przemycić. - wyjaśnił. - Nie ciągnie nas do tego.

Mruknęłam coś pod nosem. Cisze rozdarł rockowy dzwonek telefonu chłopaka.

- Gdzie jesteście? - usłyszałam głos Ashtona.

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. - zaśmiał się Luke. - Od kiedy mnie kontrolujesz?

- Od kiedy jesteś odpowiedzialny za moją siostrę. Przyszlibyście już. Wolałbym, żeby była w domu...

- Ash, nic jej nie grozi, spokojnie. Jest ze mną - zapewnił Hemmo.

- I właśnie o to się martwię. - powiedział Ashton, ale wyczułam, że się uśmiecha. - Ściągnij ją do domu.

- Kiedyś na pewno - parsknął śmiechem i chciał się rozłączyć, ale Ashtonowi coś się przypomniało.

- Masz broń? - spytał, nie wiedząc, że siedzę na tyle blisko, że wszystko słyszę.

Luke spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam lekki niepokój. Ewidentnie nie wiedział co na odpowiedzieć.

- Nie będzie mi potrzebny - odparł w końcu wymijająco.

- To nie jest odpowiedź na moje pytanie. - warknął Ashton, tracąc cierpliwość.

- Dobra stary, muszę kończyć - powiedział i nie czekając na jego odpowiedź, rozłączył się.

Pomimo, że chłopak nie odpowiedział twierdząco ma pytanie mojego walniętego brata jego reakcja i odpowiedź były dość jednoznaczne. Odsunęłam się od niego, podciągając kolana pod brodę. Przysunął sié do mnie.

- Dobrze mi się tak siedziało. - powiedział, ponownie siadając za mną, z nogami po obu moich stronach.

- Masz? - spytałam patrząc przed siebie.

Dirty Secrets  // 5SOSWhere stories live. Discover now