Rozdział 24

14.8K 754 58
                                    

Obudziłam się i otworzyłam oczy. Zobaczyłam, że leżę wtulona w chłopaka. Dźwignęłam głowę i zobaczyłam, że Luke już nie śpi. Uśmiechnął się, kiedy zauważył, że na niego patrzę.

- Jak się spało? - spytał z poranną chrypką w głosie.

- Moja teza, że jesteś bardzo wygodny potwierdziła się po raz kolejny. - mruknęłam.

Zaśmiał się z moich słów.

- W takim razie możemy tak spać częściej.

- Długo już nie śpisz? - spytałam.

- Nie, wstałem chwilę przed tobą.

Odsunęłam się trochę od niego i położyłam głowę na poduszce.

- Nie gryzę - burknął.

- Wiem - zaśmiałam się cicho, spoglądając na niego.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że Ashton nas zapierdoli za tą wczorajszą akcje.

- Nic nam nie zrobi, a skoro teraz tak mówisz to, po co jeszcze tu spać przyszedłeś.

- Bo mi narobiłaś smaka, mówiąc, że będziesz spała ze mną i nie mogłem się oprzeć - uśmiechnął się łobuzersko.

Pokręciłam głową zrezygnowana, wzdychając ciężko.

- Mogę cię o coś zapytać? - spytał unosząc się na łokciu.

- To zależy o co - zastrzegłam. - Jeśli znowu chcesz gadać coś o pieprzeniu się z tobą, to możesz sobie darować.

Parsknął śmiechem.

- Nie spokojnie. Miałem bardziej na myśli twoją wczorajszą rozmowę, z twoją przyjaciółką... Nie wiedziałem, że podobają ci się moje oczy.

- Nie ładnie tak podsłuchiwać, poza tym skąd możesz wiedzieć, że mówiłam o twoich oczach?

- Niebieskie oczy, kolczyk w wardze... - zaczął wymieniać. - To ewidentnie jestem ja - odparł dumny z siebie.

- Hemmings nie tylko ty masz kolczyk w wardze, czy tam takie oczy - mruknęłam.

- Ale tylko ja w tym domu taki jestem - uśmiechnął się zadowolony.

- A może ja nie mówiłam o kimś z tego domu - spojrzałam na niego.

- Mówiłaś - odparł - Odpowiedziała, że też ma w domu Luke'a z kolczykiem w wardze. Mam cię skarbie! - krzyknął triumfalnie.

- Idiota - burknęłam, wywracając oczami.

- Ze ślicznymi oczami - uśmiechnął się uroczo. - Poza tym coś jeszcze wpadło mi w ucho.Podobno jestem idealnym kandydatem.

- Nie dla mnie - mruknęłam.

- To dla kogo? - uniósł brew.

- Dla Cass - powiedziałam cicho. - Słuchasz takiej muzyki jak ona, masz dużo koszulek z zespołami, chrypke w głosie, kolczyk w wardze, a ona też chce taki - zaczęłam wymieniać.

- Coś mi się wydaje, że musisz mnie z nią zapoznać - wymruczał przygryzając wargę.

- Musiałbyś się postarać, bo z tego co wiem, masz konkurencje - przymknęłam oczy.

- To znaczy?

- Dobra nie musisz się starać, bo jest jakiś chłopak - burknęłam.

- Trudno, wystarczysz mi ty - nachylił się i przesunął nosem po mojej szyi.

- No chyba będziesz miał z tym problem

- Czemu? - zmarszczył brwi.

- Bo nie będziesz miał mnie.

- Skąd ta pewność, kochanie? - szepnął, całując moją szyję.

- Bo to było wiadome od początku, kochanie - uchyliłam jedno oko patrząc na niego/

W odpowiedzi przesunął dłonią po moim boku i wsunął ją pod koszulkę, sunąc z powrotem w górę po moim ciele i wywołując na nim ciarki.

- Chyba kpisz - zaprotestowałam, łapiąc go za nadgarstek. - Człowieku jakie ty masz lodowate ręce.

Zaśmiał się cicho.

- Wiesz co to znaczy? - poruszał brwiami.

- Boże jaki debil - wywróciłam oczami.

- Ty też nie masz za ciepłych - uśmiechnął się - może sprawdzimy?

- To się zaczyna robić denerwujące Hemmings - wywróciłam oczami - ciągle o tym samym.

- Leżymy w jednym łóżku - przekonywał, ignorując mnie.

- I co w związku z tym? Zaraz cię stąd wykopie i już nie będziemy leżeć razem w łóżku.

Nagle na korytarzy rozległy się kroki, które ewidentnie należały do mojego brata, bo rozmawiał przez telefon. Ton jego głosu świadczył, że nie jest w najlepszym humorze. Luke przezornie odsunął się trochę, a ja korzystając z okazji poszłam do łazienki, biorąc po drodze ciuchy. Zamknęłam drzwi łazienki na klucz i wzięłam orzeźwiający prysznic. Ubrałam się w koszulkę i spodenki, które wzięłam po drodze ze sobą, pomalowałam i uczesałam. Wyszłam z łazienki i zauważyłam, że Hemmings'a już nie ma. Wyszłam na balkon i oparłam się plecami o barierkę. Po chwili zeszłam na dół i weszłam do kuchni, gdzie siedział Ashton i Mikey. Zrobiłam sobie kanapki i kawę. Zobaczyłam, że czerwonowołosy się ulotnił i został tylko mój brat. Usiadłam bez słowa przy stole i zaczęłam jeść. Wywróciłam oczami, kiedy zauważyłam, że Ash cały czas się na mnie patrzy.

- Nie gap się - burknęłam.

- Rose daj już spokój - powiedział cicho. - Przepraszam, że o niczym ci nie powiedziałem, ale nie chciałem cię martwić, ani denerwować i chciałem, żebyś była bezpieczna.

Westchnęłam cicho. Ashton wstał i podszedł do mnie po czym przytulił. Wtuliłam się w niego i zacisnęłam dłonie na jego koszulce.

- Kocham cię, siostrzyczko - szepnął.

- Ja ciebie też - mruknęłam - braciszku - dodałam, uśmiechając się lekko.

Chłopak odsunął się z uśmiechem i usiadł na swoim miejscu. Dokończyłam jedzenie i wypiłam kawę. Włożyłam szklankę i talerzyk do zmywarki i wyszłam z kuchni. Włożyłam buty i podeszłam do drzwi.

- Gdzie idziesz? - odwróciłam się i zobaczyłam Hemmingsa schodzącego po schodach.

- No właśnie - powiedział Ash, który wychodził z kuchni.

- Na spacer - mruknęłam.

- Nie! - krzyknął.

- Ashton - upomniał go Luke

- Masz telefon? - westchnął cicho.

- Mam - uśmiechnęłam się lekko.

- Wróć zaraz - burknął.

- Dobrze - powiedziałam wychodząc.

Wyszłam z domu i zaczęłam iść w stronę przeciwną od miasta, ponieważ tam jeszcze nigdy nie byłam. Zamyślona szłam nie patrząc nawet gdzie jestem. Ocknęłam się dopiero kiedy szłam przez jakąś ciemną uliczkę. Westchnęłam cicho i chciałam zawrócić i wracać już do domu, kiedy usłyszałam za sobą kroki. Przyśpieszyłam trochę, chowając ręce do kieszeni bluzy i starając się nie myśleć kto za mną może iść. Przecież to może być normalna osoba taka jak na przykład ja, która po prostu chce przejść przez jedną głupią uliczkę. Od kiedy dowiedziałam się o tym głupim gangu zaczynam mieć już jakieś schizy. Po chwili z zamyślenia wyrwało mnie mocne uderzenie w głowę. Potem tylko upadłam z hukiem na ziemię, mając przed oczami ciemność.

_________________________

przepraszam, że w tamtym tygodniu nie było rozdziału.

mam nadzieję, że każdy wie o co chodzi z tymi zimnymi rękami.

jeśli pod tym rozdziałem nie będzie 15 komentarzy, ale takich normalnych a nie typu 'kiedy next' to rozdziału w piątek nie będzie, więc wszystko zależy od was moje misie.




Dirty Secrets  // 5SOSWhere stories live. Discover now