Rozdział 39

11.9K 656 144
                                    

Kiedy z Luke'iem spakowaliśmy swoje rzeczy, zeszliśmy na dół. Pożegnaliśmy się tam z Jai'em, Luke'iem i James'em, a Cassie, Beau i Daniel pojechali z nami na lotnisko. Kiedy już byliśmy na wielkiej hali, stanęliśmy gdzieś z boku. Popatrzyłam na nich i westchnęłam cicho. Nie chciałam wyjeżdżać, bo nie wiadomo, kiedy znowu spotkam się ze swoją przyjaciółką. Ale skoro z nią już wszystko w porządku... Poza tym i tak byliśmy już tu długo.

Postanowiłam najpierw pożegnać się z chłopakami, bo wiedziałam, że z Cassie zejdzie mi najdłużej. Dlaczego istnieje takie coś jak cholerne odległości, inne kontynenty, miasta, inne strefy czasowe.

Podeszłam do Skip'a i uściskałam go mocno. Lubiłam go, zawsze zachowywał się dobrze w stosunku do mnie, niekiedy był jak mój drugi brat.

- Pilnuj jej, bo z nią jak z dzieckiem. - zaśmialiśmy się cicho.

- Słyszałam to - oburzyła się Cass.

- Będę jej pilnował bardzo dobrze, a ona teraz będzie mi się spowiadać z tego z kim wychodzi, gdzie i tak dalej.

- No ja myślę. - mruknęłam i zerknęłam na nią.

Następnie podeszłam do Beau.

- Jeśli jeszcze kiedykolwiek jej się coś stanie przez ciebie albo ją w jakiś sposób zranisz, to obiecuję, że cię zabije. - szepnęłam na jego ucho, tak żeby nikt inny, prócz niego tego nie usłyszał.

- Będę pamiętał - mruknął. - A i wiesz... Nie zostawiaj więcej Hemmingsa w takim stanie. - powiedział, a ja wywróciłam oczami, na co zaśmiał się.

Podeszłam do swojej przyjaciółki i rozejrzałam się jeszcze. Chłopcy gadali z Luke'iem, śmiejąc się z czegoś. Przeniosłam wzrok na Cassie. Przytuliłyśmy się do siebie, mocno.

- Trzymaj się, księżniczko. - szepnęłam.

- Ty też Rosie, ty też. - powiedziała. - No i powodzenia z Hemmingsem. - chciałam od razu coś powiedzieć, ale nie pozwoliła mi na to. - Nie mów, że się tylko przyjaźnicie... Ogarnijcie się w końcu i bądźcie szczęśliwi, ale razem. I wiesz? Ładnie razem ze sobą wyglądacie. - uśmiechnęła się lekko. - No, ale dobra... To tak, pamiętajcie, żeby się zabezpieczać, bo jak już mówiłam, jestem jeszcze za młoda na bycie ciocią.

- Jesteś głupia. - zaśmiałam się.

- Wiem, ale i tak mnie kochasz.

- To oczywiste, że cię kocham.

- A ja ciebie, słonko. - znowu się przytuliłyśmy.

- Rose, zaraz musimy iść. - powiedział Luke.

- Dobrze. - powiedziałam cicho.

- Żegnaj, suczo pieprzona. - powiedziała Cassie, puszczając mi oczko.

- Ty też. - mruknęłam.

- Ale wy się kochacie. - powiedział Skip, a reszta zaśmiała się.

***

Wtuliłam się w Luke'a, siedząc w samolocie.

- Ej, skarbie niedługo znowu się zobaczycie. - powiedział, gładząc mnie opiekuńczo po plecach.

- Luke, ona mieszka w LA, a my w Sydney. - westchnęłam cicho.

- Daj spokój teraz się spotkałyście to i znowu się uda, ty byłaś u Cassie to kiedyś ona przyjedzie do nas, do Sydney. - uśmiechnął się.

Westchnęłam cicho i przymknęłam oczy, tuląc się do niego.

- Lukey?

- Tak, księżniczko? - mruknął w moje włosy.

- Jesteś na mnie obrażony? No wiesz... że poszłam spać.

Chłopak zaśmiał się cicho.

- Nie jestem, Rosie.

- Mieć takich przyjaciół jak Cassie, ty i chłopcy to skarb - uśmiechnęłam się lekko.

- Przyjaciół. - mruknął.

- Musimy sobie robić częściej takie wypady. - spojrzał na niego.

- Zdecydowanie... Ale nigdy więcej nie nakręcaj mnie, a potem zostawiaj z takim problemem.

- Sam zacząłeś.

- Ta, a ty to zakończyłaś.

Wywróciłam oczami i musnęłam jego policzek.

- Wybacz, książe. - mruknęłam, a on spojrzał na mnie, uśmiechając się i musnął moje usta.

- Jak będziemy w domu to pewnie nie obędzie się bez przesłuchania Ashtona. - powiedział. - Twój brat jest czasami naprawdę denerwujący.

- Ups. - mruknęłam.

- Ale przynajmniej wiem po kim to masz.

- Ej! - uderzyłam go w ramię. - Nie jestem denerwująca.

- Żebyś się nie zdziwiła, kotku.

***

Reszta lotu zleciała nam na rozmawianiu ze sobą, słuchaniu muzyki i spaniu. Zasnęłam dopiero pod koniec lotu, więc dlatego, kiedy wylądowaliśmy, zostałam obudzona przez Luke'a. Teraz odebraliśmy swoje walizki i rozglądaliśmy się za kolorowymi włosami Clifforda, który miał nas dzisiaj odebrać.

- Masz tam lepszą widoczność z góry, na pewno gdzieś tu jest. - powiedziałam do Luke'a.

- Ty też wcale nie jesteś aż tak niska, więc go szukaj, bo przecież on na pewno gdzieś tu jest. - ostatnie słowa powiedział przedrzeźniając mój głos.

Po chwili zauważyłam, że chłopak siedzi na ławce, więc pociągnęłam Luke'a za rękę, idąc w kierunku kolorowowłosego. Kiedy nas zauważył wstał i uśmiechnął się. Podeszliśmy do niego i przywitaliśmy się. Poszliśmy na parking, a kiedy nasze torby były już zapakowane, ruszyliśmy w stronę domu. Siedziałam z tyłu, patrząc za okno. Byłam zmęczona lotem i nie miałam na nic siły.

Po jakimś czasie samochód zatrzymał się pod domem. Westchnęłam cicho i wysiadłam. Rozejrzałam się i wzięłam swoją torbę, która po chwili zabrał Mike. Spojrzałam na niego, a on tylko się uśmiechnął i ruszył w stronę drzwi. Poszłam za nim, wchodząc do środka.

- Rose! - usłyszałam krzyk, Caluma.

Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy podszedł przytuliłam się do niego.

- Tęskniłam za tobą, Hood. - mruknęłam.

- A ja za tobą, Irwin. - powiedział, mocno mnie ściskając.

Kiedy się odsunęliśmy, przyjrzałam się mu, nadal się uśmiechając.

- Nudno tu było bez was. - powiedział Michael, idąc do salonu.

- Kiedy wróciłeś? - spytał go Luke.

- Pięć dni temu.

- Jest Ashton? - spytałam, Caluma.

- Nie. Musiał jechać coś załatwić, ale niedługo wróci.

Pokiwałam głową i poszłam do kuchni, od razu robiąc sobie coś do jedzenia.

***
Siedziałam w swoim pokoju, słuchając muzyki i pisząc z Cass. Nagle muzyka ucichała.

- Co do ch... - zobaczyłam Ashtona.

- Cześć siostra.

Zerwałam się z łóżka i podeszłam do niego, przytulając się.

- Cześć. - powiedziałam, uśmiechając się, kiedy się odsunęłam.

Usiadłam z powrotem na łóżku, a on podszedł siadając obok mnie.

Rozmawialiśmy przez długi czas, pytał mnie o różne rzeczy, a ja opowiadałam mu o wszystkim.

_________________
20komentarzy :*

Dirty Secrets  // 5SOSWo Geschichten leben. Entdecke jetzt