Rozdział 30

12.6K 707 39
                                    

Dzisiaj po raz pierwszy od kilku dni spałam spokojnie i to skutkowało moim w miarę dobrym humorem.

Teraz razem z Calumem próbowaliśmy upiec ciasteczka, ale skończyło się na tym, że my oboje jak i cała kuchnia byliśmy pokryci solidną warstwą mąki. Włożyliśmy ciasteczka do piekarnika i zaczęliśmy się śmiać. Do kuchni wszedł Luke, który stanął jak wryty, kiedy zobaczył, że cała kuchnia jest biała.

Szybko wzięłam do ręki trochę mąki.

- Luuuke - uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.

Zanim blondyn się zorientował, to już zdążyłam się do niego przytulić, po czym wtarłam w jego włosy mąkę z mojej ręki i odsunęłam się, podziwiając swoje dzieło.

- No ja cię chyba zapierdole, laska - powiedział i ruszył w moją stronę.

Pisnęłam i zaczęłam uciekać w stronę schodów. Kiedy już miałam wchodzić do pokoju, blondyn złapał mnie, wniósł do pokoju i zamknął drzwi na klucz. Położył mnie na łóżku i zawisł nade mną.

- Masz coś na swoją obronę, skarbie? - uniósł brew.

- Przynajmniej teraz uroczo wyglądasz, skarbie - uśmiechnęłam się.

- Czy ty mi właśnie zarzuciłaś, że ja normalnie nie wyglądam uroczo?

- A wyglądasz?

- O nie, teraz już cię Ashton nie uratuje. - zaczął mnie łaskotać.

- Przestań - pisnęłam.

- Nie - zaśmiał się.

- Tak, Luke - zacisnęłam oczy, śmiejąc się, a on pokręcił głową.

- Proszę.

- Co będę z tego miał?- uniósł brew.

Westchnęłam cicho, zastanawiając się.

- Buzi?

Twarz chłopaka rozjaśnił szeroki, zadowolony uśmiech. Nachylił się tak jakby chciał mnie pocałować.

- No chyba nie - złapałam go za szczękę, kiedy nasze usta dzieliło tylko kilka centymetrów.

Odwróciłam jego głowę i zwolniłam uścisk. Podniosłam się delikatnie, chcąc pocałować go w policzek. Luke jednak miał inne plany. W ostatnim momencie odwrócił głowę ponownie tak, że złączyłam nasz usta. Kiedy zorientowałam się co się stało, chciałam się szybko odsunąć, ale nie pozwolił mi na to. Przysunął się bliżej, zamykając oczy. Nie zastanawiając się nawet nad tym co robię, rozwarłam wargi, a on wsunął pomiędzy nie swój język. Oddałam pocałunek, wplatając palce w jego włosy. Chłopak przygryzł moją wargę i delikatnie pociągnął w swoją stronę, co spotkało się z moim cichym jękiem.

Dopiero po dłuższej chwili odsunęliśmy się od siebie z dość przyśpieszonymi oddechami. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że chłopak mi się przygląda. Oblizał usta i uśmiechnął się.

- Luke, muszę iść posprzątać w kuchni - powiedziałam cicho.

Zaśmiał się cicho.

- Właśnie cię pocałowałem, a ty zamiast powiedzieć coś miłego, na przykład, że genialnie całuję, to wyjeżdżasz z tym, że musisz posprzątać w kuchni.

- Hemmings, ty nie umiesz w ogóle całować, więc czego ty ode mnie oczekujesz? - zrzuciłam go z siebie i wstałam, wychodząc z pokoju.

- Co?! Teraz to już przesadziłaś! Jak cię dorwę... Odezwała się, pff - zaczął za mną krzyczeć.

Zaśmiałam się pod nosem i weszłam do kuchni gdzie zostawiłam Caluma, którzy teraz zamiatał.

- Ty myjesz - mruknął.

- Okej - wzruszyłam ramionami.

Kiedy skończył, umyłam szybko podłogę i poszłam pod prysznic.

***

Wieczorem wszyscy siedzieliśmy w salonie, oglądając jakiś film i zajadając się ciastkami, które mi i Calumowi wyszły całkiem nieźle.

W pewnym momencie zaczął dzwonić mój telefon. Zmarszczyłam brwi i sięgnęłam po niego.

- Halo? - odebrałam, nie patrząc kto dzwoni.

- Cześć, Rosie - odezwał się męski głos. - Daniel z tej strony. - zmarszczyłam brwi, po co dzwoni do mnie brat Cass?

- Um, cześć Skip. - mruknęłam.

-Cassie miała wypadek - powiedział nagle.

- Co?! - krzyknęłam.

- Pokłóciła się z Beau, jeśli wiesz o kogo chodzi. - doskonale wiedziałam kim jest Beau. - I wiesz jaka jest. Normalnie wsiadłaby na motor, a ty miała do dyspozycji tylko samochód. Rozmawiałem z policją i podobno jakiś palant zajechał jej drogę. Straciłam panowanie nad autem i... - nie dokończył.

- Co z nią? - spytałam, załamującym się głosem czując, że do moich oczu napływają łzy.

- Leży w szpitalu. Jest nieprzytomna i poobijana, ale z tego co mówił lekarz jej stan jest stabilny. Podobno nic poważnego jej się nie stało, ale dokładniej będzie można stwierdzić, dopiero jak się obudzi.

- Jeśli tylko kiedykolwiek spotkam tego całego Beau to obiecuję, że go zapierdole - warknęłam. - Zadzwonisz do mnie, jeśli cię obudzi? - spytałam, a łzy wypłynęły z moich oczu.

- Nie wiem czy ten idiota jeszcze dożyje. Sam mam ochotę go zajebać - powiedział. - Zadzwonię - obiecał.

Kiedy Skip się rozłączył, rzuciłam telefon na kanapę. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że wszyscy na mnie patrzą.

- Co się stało? - zapytał Ashton, marszcząc brwi.

- Cass - szepnęłam i schowałam twarz w dłoniach płacząc jeszcze bardziej.

- Co z nią? - zapytał.

- Miała wypadek i leży nieprzytomna w szpitalu. - wydusiłam.

- Będzie dobrze - szepnął Luke, obejmując mnie.

- Dlaczego do cholery wszystko musi się pierdolić?! Zabili rodziców, wypadek Cassie co jeszcze się wydarzy?! - krzyknęłam.

Nikt się nie odezwał. Westchnęłam głośno.

- Idę spać - burknęłam i pobiegłam na górę.

Weszłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami. Miałam już tego wszystkiego dosyć. Nie miałam siły ani ochoty na nic.

Nawet nie przebierając, rzuciłam się na łóżko po chwili zasypiając.

_______________________

wiem, że cholernie krótki, jest ponad 700 słów, ale jest dużo dialogów...

20 komentarzy = rozdział w piątek

Dirty Secrets  // 5SOSWhere stories live. Discover now