Rozdział 40

11.9K 550 143
                                    

Minęło już kilka dni od powrotu do Australii. Strasznie brakowało mi Cassie, ale na szczęście był Calum, z którym to spędzałam najwięcej czasu po powrocie.

Westchnęłam cicho i wstałam w końcu z łóżka, było już południe, a ja nadal nie wyszłam z pokoju. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej ciuchy, w które mogłabym się ubrać.

Kiedy wzięłam prysznic i w miarę się ogarnęłam, wyszłam z pokoju, idąc na dół, ale zatrzymałam się w połowie schodów, słysząc rozmowę chłopaków.

- Jeśli chodzi o wyścigi. - odezwał się Ashton. - Wszystko jest już ustalone. Odbędą się przy starych halach na obrzeżach o północy.

- Ta... Auto też jest sprawne. - mruknął Luke.

- Teraz zostaje tylko jedna sprawa. - powiedział znów mój brat. - Rose nie może się o niczym dowiedzieć i któryś z was musi z nią zostać. Ja nie zostawię Luke'a, więc sami zdecydujcie, który jedzie, a który zostaje. - zwrócił się zapewne do Michaela i Caluma.

- Co prawda chciałbym zobaczyć jak Hemmings wygrywa, a ten idiota Kian i jego wierny piesek Jc się wściekają, ale ja mogę zostać z Rosie. - powiedział Hood.

- Czyli wszystko mamy załatwione. - mruknął Ash. - A teraz idę obudzić Rose. - oznajmił, zapewne wstając.

Zanim zdążyłam zareagować, mój brat wyszedł z salonu. Stanął jak wryty, kiedy zobaczył mnie skamieniałą na schodach. Po wyrazie mojej twarzy wywnioskował, że wszystko słyszałam.

- O czym mam się nie dowiedzieć? - spytałam, przechylając głowę.

- O niczym. - posłał mi nerwowy uśmiech. - Nic ważnego.

Prychnęłam, schodząc po schodach i zatrzymałam się na ostatnim schodzie.

- Serio uważasz, że ci uwierzę? Ashton jesteś naiwny. Myślisz, że nie słyszałam? - uniosłam brew, patrząc na niego z niedowierzaniem. - Jadę z wami. - oznajmiłam.

- Nie. - warknął, zaciskając pięści.

- Nie zapytałam cię o zdanie. - zauważyłam. - Powiedziałam, jadę z wami i to nie podlega dyskusji.

Kiedy spojrzałam mu w oczy, zrozumiałam, że popełniłam błąd. Podszedł do mnie, a ponieważ stałam na ostatnim stopniu, byliśmy tego samego wzrostu. Zacisnął szczękę i wściekły spojrzał mi w oczy.

- A ja powiedziałem 'nigdzie nie jedziesz'. - syknął. - I to moje zdanie jest ważniejsze.

- Myślisz, że mnie tu zatrzymasz? - starałam się zachować kamienną twarz, co było coraz trudniejsze.

- Myślisz, że ze mną wygrasz? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

Przez chwilę toczyliśmy niemą walkę, patrząc sobie w oczy. Błyskawicznie podjęłam decyzję, o opuszczeniu domu i chciałam go wyminąć, ale był sprytniejszy. Złapał mnie w pasie i podniósł do góry. Niezrażony moimi próbami wyrywania się, ruszył po schodach. Na górze wszedł do mojego pokoju, postanowił mnie na środku i odwrócił się , by wyjść z pokoju. Ruszyłam za nim, ale nie pozwolił mi wyjść.

- Zostajesz. - powiedział stanowczo, po czym zatrzasnął drzwi, przekręcając klucz w zamku.

Przez chwile wpatrywałam się w drzwi, nie wierząc, że mój własny brat zamknął mnie w pokoju. Odwróciłam się, chcąc wyjść oknem, by ponownie wejść drzwiami i nadal się z nim wykłócać, ale moje plany legły w gruzach, kiedy odkryłam, że okno ani drzwi balkonowe nie chcą się otworzyć. Bez problemu dało się uchylić, ale nic więcej. Jakby coś trzymało dolne zawiasy. Nagle dostrzegłam mały ślad przy klamce świadczący o tym, że ktoś przy tym kombinował. Z wrażenia opadła mi szczęka. Ashton, mój uroczy, troskliwy brat zamknął mnie w pokoju i zadbał o to, by moje okno się nie otwierało.

Dirty Secrets  // 5SOSWhere stories live. Discover now