10. Jak robić pierwsze wrażenie

583 73 57
                                    

      – Serio? – Zaskoczony duszek przekrzywił głowę, unosząc jedną brew, a drugą opuszczając.
      – Tak! – potwierdził poruszony Monk, łapiąc go za dłonie. Zdążył powiedzieć chłopakom tylko powód i sposób w jaki Althea wyczarowała mu nogi, nim zauważyli zniknięcie Vito i przypomnieli sobie o Lloydzie, przerywając rozmowę, by iść to sprawdzić, a teraz dokończył: – Właśnie po to tu jesteśmy, po chochlika! Żeby Althea przemieniła mnie w pełni człowieka, musimy przyprowadzić jej chochlika, ale żaden nie chciał z nami iść! Zrobiłbyś to dla mnie, proooszęęęęę...? – Zrobił oczy szczeniaczka, podnosząc błękitne dłonie do swojej brody i wyszczerzając się pięknie.
      – Eee... – Pilipix wzleciał trochę na skrzydłach, spoglądając na Gorga. – W sumie... Może Althea by wiedziała, co z nim zrobić?  Tu opuścił wzrok na marszczącego brwi Lloyda.

      Wilk wzruszył ramionami.
      – I tak skończyliśmy właśnie ostatnią robo...
      – Iiii! Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki...  Monk zaczął podskakiwać razem z miotanym w dół i w górę chochlikiem, obracając się razem z nim wokół własnej osi. Nagle przystanął, bo zobaczył w oddali wiązkę wystrzeliwanego w niebo, fiołkowego światła.
      – O! Vivi, patrz, to na pewno Arti!  Wskazał na nie ręką, a wszyscy obrócili się w tamtą stronę.

      – Arti?  powtórzył Pilipix, łapiąc się za głowę, w której mu się zakręciło.
      – Jeden z naszych przyjaciół  wyjaśnił Vitalio. – Zostaliśmy rozdzieleni.
      – Dobrze się składa  stwierdził Gorg. – To po drodze do naszych przyjaciół. Możemy iść po nich raze... Ał!  Lloyd ugryzł go w dłoń.
      – O nie, nie idę do żadnej Alchrei z jeszcze większą bandą dziwolągów! Już wystarczająco się z wami nachodziłem, przeprosiłem z pierdyliard tych kolorowych do porzygu świszczypał, już nigdy więcej na żadnego nawet nie spojrzę, tylko wypuście mnie wreszcie, ile jeszcze czasu zamierzacie mnie wszędzie ze sobą ciągać?!
      – Hmm, no nie wiem, może do momentu gdy CZEGOKOLWIEK SIĘ WRESZCIE NAUCZYSZ I PRZESTANIESZ NAS WYZYWAĆ!  Szatyn trzepnął go w łeb.

      – Oj nie bij Lloydiego, faktycznie trochę długo trwa ta jego nauczka...
      – Dobrze wiesz, że nie możemy go wypuścić, wie gdzie wysłaliśmy chochliki.
      – No mówię wam, że w dupie mam te wasze chochliki, znajdę inny sposób na zarobek, więcej się do takich pokrak nawet nie zbliżę! Być może wam, dziwolągom, czas płynie inaczej, ale ja tu życie marnuję, i pieniądze, które mógłbym w tym czasie zarobić, wypuście mnie wreszcie, grzeczny będę!
      – Taaak, jakoś ci nie wierzę.  Gorg tylko pociągnął za linę, ruszając i ciągnąc za sobą związanego na jej końcu chłopaka.

      – Chodźcie, skompletujmy ekipę i idziemy do tej czarownicy  rzucił do reszty.
      – No nieeeee...! Nie chcę do żadnej baby jagi, nie chcę, nie chcę, nie chcę...!  zawył Lloyd, zaczynając się miotać na końcu sznura, odwrócony w kierunku przeciwnym do drogi, w którą niewzruszenie ciągnął go wilkołak, i zapierający się nogami.

      – I na co się tak gapisz, zdrajco gatunku?!  zwrócił się do idącego za nim i przyglądającego mu Vitalia.
      – A ty, chodzący śledziu z koszmaru?
      Monk zmarszczył brwi i już miał coś powiedzieć, gdy łotrzyk dodał rozbawionym tonem:
      – Ej, ej, ja cię już chyba gdzieś widziałem! Dorabiasz jako strach na wróble?!

      – Och, zamknij ryj! Jeszcze raz go przezwiesz, a...!
      – Ej, Lloyd!  przerwał fioletowowłosemu Pilipix, podlatując do łobuza i skupiając na sobie jego uwagę. – Uspokój się dziecko, bo rzucasz się jak wesz po grzebieniu.
      – Nie nazywaj mnie dzieckiem albo ci kolejnego zęba wybiję i jebnę tak, że trzy dni będziesz tańczył bez muzyki!  od razu podjął chłopak, a chochlik zachichotał, zaraz odpowiadając:
      – Tylko ostrożnie, bo nie trafisz i sobie drugie oko podbijesz.  Zaczęli się prześcigać w obelgach, a choć te Lloyda były dużo bardziej agresywne, Pilipix mu nie ustępował, dodatkowo irytując tym, że chichotał na wszystko, co brunet by nie wymyślił.

Saga Nici 2: Poróżnieni. |boys love story|Where stories live. Discover now