35. Jak być homofobem

721 66 158
                                    


      – ...mam, karmię, a ty tak mi się odpłacasz?! – krzyczał gruby, starszy facet, targając swojego młodego podwładnego za bolące już ramię do swojego gabinetu.
      – Puszczaj, nie jestem ci nic winien!  odwrzaskiwał ten, szarpiąc się i próbując kopać, ale nie miał szans z dużo potężniejszym od siebie mężczyzną.
      – Przygaarnąłem cię, sieroto jedna! – Cisnął nim ze złością w stronę biurka, na które wpadł brzuchem, przez co aż odebrało mu dech i musiał przytrzymać się jego krawędzi, by całkiem nie paść na kolana, które się pod nim ugięły.

      Nim zdołał odzyskać oddech, usłyszał zgrzyt zamka, więc obrócił głowę w tamtą stronę i zobaczył, jak jego szef rzuca kluczyk w kąt pokoju.
      – Co robisz...?  wydyszał, próbując się podnieść, ale wkurzony mężczyzna szybko do niego podszedł, złapał za kark i przycisnął z powrotem do biurka.
      – "Co PAN robi, co PAN robi, panie kapitanie", niewychowany gówniarzu!  wysyczał mu do ucha, potrząsając lekko jego głową. – Zbyt długo ci pobłażałem, czekając aż wreszcie dorośniesz. Czas na lekcję uległości, po której na zawsze zapamiętasz, kto tu rządzi. 
      – C-co ty...  Zamarł ze zgrozy, kiedy jego spodnie wraz z majtkami zostały ściągnięte na uda. 

      – Przestań! – Złapał za ich pasek, lecz kapitan chwycił jego nadgarstek, oderwał od nich i przygwoździł do blatu przy głowie, którą mógł poderwać dzięki zwolnieniu uścisku na karku. Jednak to tyle, co mógł zrobić, gdyż ciężkie cielsko przycisnęło go do biurka tak, że drugą ręką odruchowo chwycił krawędź, aby choć trochę zminimalizować nacisk, jaki jej ostra część wywierała mu na podbrzusze.

      – Puszczaj mnie, zwyrolu!  Szarpnął się gwałtownie, ale został tylko mocniej przyciśnięty do biurka, podczas gdy sapiący nad nim jakby zaraz miał zacząć ślinić mu się na plecy facet dalej próbował rozpiąć sobie spodnie jedną ręką. Jednocześnie ocierał się o niego lubieżnie, a Vi przez owinięte wokół nóg ubrania i swoją pozycję nie mógł go nawet kopnąć.
      Od znajdującego sobie na nim oparcie przy każdym ruchu, wystającego spod koszulki polo owłosionego brzucha chciało mu się rzygać, a gdy jego puszystemu właścicielowi udało się wygrać walkę z własnym rozporkiem, zerknął za siebie i duży, gruby, mięsisty narząd jaki zobaczył sprawił, że całkiem spanikował. 

      – Przepraszam! Przepraszam! Już więcej nie będę, będę się pana słuchał, przysięgam!
      – Nie wątpię, że będziesz. A teraz leż spokojnie. 
      – Nie! Nie, nie, nie, nie, nie, nie n... Ach!  protestował, kręcąc głową i próbując uciekać biodrami, ale przestał, gdy macająca jego pośladek ręka oderwała się na chwilę, by dać mu mocnego klapsa.

      Mężczyzna poklepał go jeszcze kilka razy, lżej, ale tak że skóra nabrała czerwonego odcienia, a następnie ścisnął pośladek w dłoni i wsunął swój obrzydliwy narząd między nie, na szczęście nie wkładając go od razu, ale zaczynając się ocierać i ślizgać pomiędzy nimi.
      Vitalio teraz już naprawdę był krok od zwymiotowania, wzdrygając się i wstrzymując oddech za każdym razem, gdy szeroka główka mocniej nacisnęła na jego zaciśniętą dziurkę, by zaraz ześlizgnąć się tylko i pocierać dalej.

      Obleśnie dyszący z podniecenia zwyrol zabawiał się coraz odważniej z jego tyłkiem, na razie jedynie naśladując ruchy frykcyjne. Za którymś z coraz mocniejszych, przesuwających chłopaka po biurku pchnięć, to zatrzęsło się tak, że aż znajdująca się na przeciwnej ściance szuflada się otworzyła, a to co w niej było przyturlało do drzwiczek.
      Nastolatek dostrzegł znany sobie, neonowo żółty kolor.

Saga Nici 2: Poróżnieni. |boys love story|Where stories live. Discover now