21. Jak zabijać

658 70 228
                                    

      Vitalio dreptał niespokojnie w kółko, czekając razem z resztą, aż Idris wyjdzie z namiotu i powie im, co z ich przyjacielem.

      Gdy Lloyd wpadł niedawno na ich pole namiotowe i powiedział co się stało, centaurka pierwsza zerwała się i pobiegła z apteczką do rzeki. Kiedy Ketra dobiegł do nieprzytomnego zaraz po niej, ten już miał obandażowaną głowę.
      Razem zanieśli go do tipi, gdzie zajęła się resztą.

      Po czasie, który fioletowowłosemu wydawał się dłuższy niż faktycznie był, wyszła z namiotu, a on od razu wystrzelił w jej stronę pytanie:
      – Co z nim?

      – Z raną na głowie już wszystko w porządku, obawiam się jednak, że do tej na nodze wdało się jakieś paskudne zakażenie. Organizm Monka już podniósł temperaturę ciała, to dlatego zemdlał, ale to dobrze, bo znaczy, że próbuje je zwalczyć. Normalnie wiedziałabym jak mu w tym pomóc, ogarnęłabym wysięk z rany, podała zioła antyseptyczne, ale problem w tym, że to nie jest normalny przypadek. Jak mówiłam, z głową wszystko w porządku, ale noga jest magiczna. Wysięk jest jakiś dziwny, z rany sypią się co jakiś czas złote iskry, dlatego... Arti. – Chłopak wzdrygnął się na to wywołanie.  Musisz mi pomóc.
      – J-ja...? – Podniósł się niepewnie z ziemi, na której dotychczas siedział po turecku.

      – A widzisz tu jakiegoś innego czarodzieja? To twoja magiczna partnerka stworzyła tę nogę, ty najlepiej znasz jej...
      – O nie-nie, nie jestem partnerem pani Althei, jedynie asystentem – też nie – uczniem zaledwie! w dodatku niezbyt dobrym, nie widziałem nawet jak to zrobiła, nie mogę tak na żywej istocie, n-no i zgubiłem księgę, bez niej ja...
      – Kartis. – Klacz złapała wycofującego się chłopaka za zarumienione policzki, uciszając go i zmuszając, by na nią popatrzył. – Masz moc? Czujesz, jak przez ciebie przepływa?

      Czarodziej pokiwał głową.

      – No to nie potrzebujesz żadnej księgi. Za to ja potrzebuję ciebie. Monk cię potrzebuje. Jestem tylko zwykłą zielarką, mogę spróbować pomóc mu na swoje naturalne sposoby i czekać w nadziei, że to coś da, ale jeśli nie zadziałają bez magicznej ingerencji i dojdzie do rozwoju infekcji i groźnych powikłań... wtedy może być za późno na jakąkolwiek pomoc.
      Arti przełknął głośno ślinę, Vito wstrzymał oddech, a serca wszystkim na chwilę stanęły.
      – Musisz spróbować.

      I Kartis, chociaż blady jak ściana, dał się zaprowadzić do namiotu, znikając tam z centaurką na długie godziny, które także dla reszty były istną męką oczekiwania. Najbardziej widoczną po Vitaliu, lecz nawet Lloyd siedział spokojnie i cicho na uboczu – z rękami w kieszeniach płaszcza – nie próbując nic kombinować, mimo że uwaga wszystkich skupiona była na namiocie.

      Wreszcie, jedno bardziej wyczerpane od drugiego, czarodziej i zielarka wyszli z tipi, ale na ich wyczekujące spojrzenia dziewczyna odpowiedziała tylko:
      – Trzeba czekać.
      I zanim zdążyli zapytać o coś jeszcze, Arti zachwiał się i padłby omdlały na ziemię, gdyby Ted szybko się nie podniósł i go przytrzymał.

      Idris złapała się za głowę.
      – Och, no tak, mogłam się domyślić. Nie martwcie się, stracił tylko sporo energii, po prostu zanieście go do namiotu, niech odpocznie. – Machnęła ręką, sama opadając na kolana, i też by się zatoczyła w bok, gdyby Ketra prędko nie ukląkł i pozwolił jej się o siebie oprzeć, obejmując ramieniem.

      Gorg zostawił na chwilę zamartwiającego się o Monkiego Pilipixa, by pomóc Tedowi wnieść Artiego do jednego z mniejszych namiotów.

      Vito już był przy Monku, znikając w tym większym praktycznie od razu po tym jak tamta dwójka go opuściła, co nie umknęło uwadze niektórych.

Saga Nici 2: Poróżnieni. |boys love story|Where stories live. Discover now