Leżę na kanapie, a długie, jasne włosy łaskoczą moje policzki. Wzdycham.
– Hej – mówi łagodnie. Jej dłonie suną w górę mojej klatki piersiowej, szyi, aż palce nikną we włosach. Odchylam głowę.
– Stella – wyrzucam z siebie. Głaszczę jej miękkie uda. Wyżej, wyżej, wyżej. – Nie powinno cię tu być. – Oddycham płytko.
Usta całujące moją szyję.
Zaciskam dłoń na jej biodrze. Drugim ramieniem obejmuję ją w talii.
– Doprawdy? – szepcze. Coś ją bawi.
Jest za daleko. Desperacki dźwięk wydostaje mi się z gardła.
– Tak. Ja... wygoniłem cię.
Mrużę oczy we mgle, próbując dostrzec, co ma na sobie.
Czerwona sukienka. Czerwona wstążka we włosach. I może przeniosłem się w czasie o pięć lat, a ona zabrała mnie do siebie po Paradzie.
– Nigdy się nie nauczysz, Aaron? – wzdycha, tuż przy moim uchu. Drżę. – Ja zawsze wracam.
Prostuje się nagle, a jej dłoń wędruje na moje gardło. Zaciska palce.
Szare oczy patrzą na mnie z rozbawieniem, kiedy ich właścicielka mnie dusi. Porusza biodrami, a moje mimowolnie odpowiadają podobnym ruchem. Nie mogę złapać powietrza.
Otwieram usta. Chcę powiedzieć, żeby przestała i żeby nie przestawała.
Zamiast tego kaszlę.
Budzę się. Otwieram gwałtownie oczy i walczę o powietrze.
Odpycham ciężar na szyi i próbuję zorientować się w otoczeniu. Jest popołudnie, zamknąłem oczy „na pięć minut" po pracy.
Kwestia duszenia się wyjaśnia. George postanowił zdrzemnąć się razem ze mną. Na moim gardle.
Spycham go ze złością i zerkam na siebie. Zasnąłem na kanapie z jedną dłonią na brzuchu, drugą na podłodze. Ringo śpi w moich nogach, Paul wiernie trwa przy głowie, a John ulokował się na podłodze, wpychając łeb pod moją dłoń.
Powoli wyrywam się ze szponów sugestywnego snu, zirytowany, że George musiał mnie obudzić.
– Cześć.
Zrywam się do pozycji siedzącej i patrzę na drzwi.
Stella stoi w progu, uśmiechając się z wyraźnym dyskomfortem.
– Jezu, jak długo tam stoisz? – chrypię.
– Niedługo – zapewnia i podchodzi bliżej. Dyskretnie szczypię się w przedramię, upewniając się, czy aby na pewno już nie śpię. – Nie chciałam cię budzić.
– Och i zamiast tego postanowiłaś zafundować mi zawał serca? – rzucam, tłumiąc histeryczny śmiech. Jestem bardzo wdzięczny losowi za koc, zakrywający mnie od pasa w dół. Zaciskam powieki i usiłuję myśleć o czymś obrzydliwym.
– Wszystko w porządku? – pyta Stella, a jej głos wcale mi nie pomaga.
– Mhm – mruczę. – Daj mi chwilę, żeby... się obudzić.
Psy zbierają się leniwie ze swoich pozycji i ruszają jej na powitanie. W międzyczasie uspokajam się na tyle, żeby usiąść z nogami na podłodze i odrzucić koc na oparcie.
– Um – dukam, kiedy George pozbywa się resztek godności, kładzie się na plecach i domaga się od Stelli głaskania po brzuszku. – Na litość boską, George...
YOU ARE READING
Nie każdy bohater nosi plecak
RomanceStella jest szczęśliwa - ma cudownego brata, oddanego chłopaka, cel w życiu i niebieskooki obiekt fascynacji, którego przecież potrzebuje każda dziewczyna. Na dodatek jest szczęściarą - mieszka w New Energy, co oznacza wspólnotę, harmonię i bezpiecz...