Rozdział 22: Aaron

1.3K 72 566
                                    

Niby byłem przygotowany na to, że moje ostatnie zachowanie nie ujdzie mi na sucho, ale i tak jestem zaskoczony i przerażony.

Nie spodziewałem się, że zamknie nas razem w samochodzie.

Samo przebywanie z nią w tak małej, zamkniętej przestrzeni działa na mnie dziwnie. Całe auto zaczyna pachnieć bzem.

– No co? – Stella unosi brew. – Naprawdę myślałeś, że będę się zachowywać, jakby nic się nie stało?

Przełykam ślinę i usiłuję wymacać za sobą klamkę, ale zaraz rezygnuję. Przecież powiedziała, że moje drzwi nie działają. Nawet tylne okna są oklejone jakimiś prowizorycznymi zasłonkami. Nikt nas tu nie zobaczy. Ha. Jeśli miałaby ochotę mnie zamordować, istnieją szanse, że nawet nie znaleziono by ciała.

I mimo tego, że tylko ona mnie widzi, to nigdy w życiu nie czułem się tak obnażony. Bo przecież ją pocałowałam. Bo przecież praktycznie wszystko jej powiedziałem.

Nie mogę pozbyć się tego nieprzyjemnego uczucia, jakby Stella zyskała umiejętność zaglądania do mojej głowy i oglądania wszystkich paskudnych fantazji, jakie kiedykolwiek miałem na jej temat. Wielkie, szare oczy przyglądają mi się uważnie, jakby patrzyły w głąb mojego umysłu.

– No powiedz coś – ponagla mnie poirytowana.

– Przepraszam – wyrywa mi się.

Stella mruga szybko i mruży oczy, zaintrygowana.

– Okej... – mówi, przeciągając samogłoskę. – Nie będę udawać, że rozumiem, skąd to się wzięło, ale to słowo z twoich ust brzmi naprawdę intrygująco. Wręcz abstrakcyjnie.

Unoszę brwi. Cóż, nie wiedziałem, że przyszliśmy tu tylko po to, żeby się wyzłośliwiać.

– Za co przepraszasz? – dopytuje. – Bo nie jestem pewna, czy... tak. Dobrze. Jeśli żałujesz, że... że mnie pocałowałeś, to muszę to wiedzieć.

Kręgosłup mi sztywnieje i mimowolnie otwieram usta. Nie spodziewałem się, że tak szybko nazwie rzeczy po imieniu. Panika podchodzi mi do gardła, ale szybko ją duszę.

Właściwie to powinienem docenić, że sama stwarza mi tak czystą okazję, aby się wytłumaczyć.

– Żałuję – kłamię, starając się przyjąć bardzo pokorną minę i absolutnie nie myśleć o pocałunku. Na pewno nie teraz. – Nie chciałem... nie powinienem cię zmuszać.

Mam wrażenie, jakby ktoś nagle podniósł głaz, który uciskał mi płuca.

Stella mruga szybko i marszczy czoło.

– Co proszę? – pyta. – Zmuszać? Aaron, jeśli naprawdę myślisz, że kompletnie nic bym nie zrobiła, gdybym miała coś przeciwko to jest to trochę obraźliwe.

Co?

Cudowna perspektywa majaczy na krańcach mojej podświadomości, ale patrzę na nią z rezerwą. Przecież wciąż jestem sobą.

Ale powiedziała... powiedziała gdybym miała coś przeciwko?

– Trzymałem cię za ręce. – I próbuję powiedzieć to rzeczowo i nonszalancko, jakbym tłumaczył jej coś, czego nie zrozumiała, ale może to ja czegoś nie rozumiem. – Stella, unieruchomiłem ci nadgarstki, przycisnąłem cię do blatu i... – Słowa się ze mnie wylewają, a ja prawie się krztuszę, gdy próbuję je zatrzymać.

I staram się na nią nie gapić, nie sunąc wzrokiem po jej ciele, kiedy myślę o tym, co mógłbym zrobić, gdyby Axel nie wszedł do kuchni. Kto by mnie powstrzymał?

Nie każdy bohater nosi plecakWhere stories live. Discover now