Rozdział 6: Aaron

1.2K 78 643
                                    

Cudownie.

Jakby fakt, że nasz więzień mówi po rosyjsku, był za mało niepokojący, to ponadto nie mówi po angielsku.

Cokolwiek Stella miała ochotę od niego usłyszeć, kiedy się obudzi, teraz nie ma na to szans. Całkowicie przekreślił reszki swojej użyteczności, a ja po raz kolejny zastanawiam się, dlaczego nie zostawiliśmy go na polu bitwy z trupami.

Oprócz tego, że byłoby to nieco nieetyczne. Czy coś w tym stylu.

Ona wydaje się nie zwracać uwagi na beznadziejność sytuacji. Jej twarz przyjmuje łagodny wyraz, kiedy powoli zbliża się do mężczyzny, który właśnie zapytał nas o coś po rosyjsku.

– A więc nie mówisz po angielsku. To nie szkodzi – zapewnia go. Trzyma otwarte dłonie w górze, na widoku. – Jesteś bezpieczny – dodaje łagodnie, jakby tempo, w którym mówi, mogło jakoś wpłynąć na jego zdolność rozumienia obcego języka.

Mężczyzna nadal kuli się pod ścianą, choć nie jest już aż tak przerażony, kiedy patrzy na Stellę. Dziewczyna zbliża się o krok, a oczy więźnia przeskakują do mnie.

Nie podoba mi się durna taktyka Stelli, więc robię jej przeciwieństwo. Prostuję się, krzyżuję ręce na piersi i próbuje wyglądać tak przerażająco, jak tylko potrafię. Żałuję, że mam na sobie bluzę, przez co widać mięśni. Mam nadzieję, że mój wzrost i szerokie ramiona wywołają chociaż część pożądanego efektu. Aby wiedział, że wystarczy jeden niewłaściwy ruch w jej kierunku, a połamię mu kręgosłup.

Zezuję na jego mocno zbudowane barki i dłonie przypominające bochenki chleba. To byłaby równa walka.

Stella w bardzo wyolbrzymiony sposób wskazuje dłońmi na samą siebie.

– Stella – mówi głośno i wyraźnie. Powoli kieruje dłonie w moim kierunku. – Aaron – dodaje. Tłumię westchnienie.

Dziewczyna w ten sam, kreskówkowy sposób wskazuje na mężczyznę i zachęcająco unosi brwi. Cały czas ma na twarzy przyjazny uśmiech.

Jedyna myśl, jaka znajduje się w mojej głowie, to taka, żeby przerzucić ją przez ramię i zabrać jak najdalej od tego człowieka.

– Ivan – odpowiada więzień ochryple, po chwili ciszy.

– Ivan – powtarza Stella, szczerząc zęby. – Zjadłbyś coś, Ivan? – pyta, wykonując krótką pantomimę jedzenia.

Powieka mi drży.

Ivan wpatruje się w nią niepewnie, po czym kiwa głową.

Stella dziarskim krokiem kieruje się ku schodom i choć mój wzrok zawsze instynktownie się do niej przykleja, tym razem nie odrywam go od Ivana.

– Aaron, pomożesz mi – oznajmia dziewczyna, po czym łapie mój nadgarstek. Jej dotyk zaskakuje mnie tak bardzo, że bez słowa pozwalam jej zaciągnąć mnie na górę.

Puszcza mnie w korytarzu, a ja dochodzę do siebie, dopiero kiedy wchodzimy do niewielkiej, jasnej kuchni. Obejmuję wzrokiem zestaw niedopasowanych mebli, aż moje spojrzenie zatrzymuje się na wyszczerbionym blacie.

– W czym mam ci pomóc? – pytam, kiedy dziewczyna sięga do szafki i wyjmuje z niej jakieś danie błyskawiczne. Stawia czajnik na gazie.

– W niczym – prycha. – Nie chciałam, żebyś tam nad nim wisiał. Jest przestraszony.

Oddycham głęboko. Staram się stłumić narastającą we mnie irytację. Ściskam palcami mostek nosa.

– Nawet nie mam siły z tobą dyskutować – mówię.

Nie każdy bohater nosi plecakWhere stories live. Discover now