*Nieznany
W powietrzu unosił się zapach pieczonego mięsa, a konkretnie królika, którego złapałem wczoraj, szukając Nathaniela.
Teraz stworzonko obracało się nad ogniskiem, a wszystko dzięki prostemu zaklęciu.
Podniosłem wzrok i napotkałem spojrzenie fioletowych oczu.
O bogowie, co to za oczy! Owszem, fioletowe tęczówki to typowa cecha elfów, ale te były inne. Czasem miałem wrażenie, że ich właścicielka mogła zajrzeć w głąb mojej duszy i przejrzeć mnie na wylot.
- Możesz przestać się tak gapić? - zapytałem zdenerwowany.
- Mogę - odpowiedziała, ale nie przerwała tej czynności.
- To, kurwa, przestań! - warknąłem, zaciskając pięści.
- Chciałeś pogadać. Jeśli ty nie potrafisz zacząć, ja chętnie to zrobię. - Patrzyła na mnie wyzywająco.
Jeszcze czego... To ja ją tu sprowadziłem i będziemy grać na moich warunkach. Problem w tym, że ciężko mi się przy niej skupić.
Było w niej coś... niepokojącego? Ciężko opisać mi to uczucie, ale najchętniej bym się jej stąd pozbył, gdybym tylko mógł.
- Kim jesteś? - zapytałem, zresztą już drugi raz, stanowczo.
- To zależy - odparła wymijająco.
- Przestań kręcić, po prostu odpowiedz - zażądałem
- Skąd mogę wiedzieć, czy jesteś godny zaufania? - Uniosła brwi. - A może potem wydasz mnie pierwszemu lepszemu łowcy?
- Posłuchaj, słonko... - mruknąłem, pochylając się trochę do przodu. - Gdybym chciał się ciebie pozbyć, to nawet bym po ciebie nie wracał. Więc jeśli chcesz zostać z nami, odpowiesz teraz na moje wszystkie pytania. Szczerze. - Położyłem nacisk na ostatnie słowo i dodałem: - Będę wiedział, jeśli skłamiesz.
Usłyszałem, jak dziewczyna nerwowo przełyka ślinę. Punkt dla mnie.
- Okej. Odpowiem na twoje pytania, ale oczekuję tego samego w zamian. - Wciąż próbowała zachować jakąś kontrolę nad całą sytuacją.
Skinąłem tylko głową. Nie wiedziałem, czy faktycznie to zrobię. Wszystko zależało od tego, jakich odpowiedzi mi udzieli.
- Jestem hybrydą, jak pewnie zauważyłeś - zaczęła ostrożnie. - No wiesz, elf, mag, niby wampir... Coś w tym stylu - przerwała i wpatrywała się we mnie, przygryzając dolną wargę.
Albo była zdenerwowana, albo głęboko się nad czymś zastanawiała. Postanowiłem się wtrącić.
- A moc lecznicza? Należysz do Zakonu Światła czy jak?
Dziewczyna jeszcze chwilę milczała, a gdy się w końcu odezwała, jej głos był cichy i niepewny.
- Nie. Do żadnego zakonu nie należę i nigdy nie należałam - zaprzeczyła. - Oprócz ras, które wcześniej wymieniłam... Właściwie to nie wiem, jak to wyjaśnić...
Powoli zaczynałem tracić cierpliwość. Chciałem wiedzieć na czym stoję, a ona mi tu coś kręciła.
- Stop! - Uniosłem dłonie, przerywając jej niezrozumiały dla mnie bełkot. - Powiedz mi po prostu, co w tobie jest takiego... dziwnego.
Białowłosa westchnęła.
- Moc Feniksa. - Dwa krótkie słowa, nic więcej.
Wytrzeszczyłem oczy. Feniksa?! Ona?! Przecież to kobieta! Jest słaba! Jak ona miała nam niby pomóc?!
YOU ARE READING
Dziedzictwo Feniksa
FantasyW Antarze panuje wojna. Prawowity władca zaginął w tajemniczych okolicznościach, a jego miejsce zajął Czarny Mag o niespotykanej dotąd mocy. Jedynym sposobem na ocalenie kraju, a nawet całego świata, jest pokonanie uzurpatora i znalezienie prawdzi...