Rozdział 19

5.7K 482 407
                                    

Obudziłam się, a wokół mnie zalegała ciemność. Nie wyczułam obok Ethana, dlatego utworzyłam kulę światła i rozejrzałam się w poszukiwaniu zaginionego.

Ani śladu.

Nagle gdzieś z oddali usłyszałam plusk, jakby ktoś wchodził do wody. Bez namysłu ruszyłam w tamtym kierunku. Po kilku minutach dotarłam do wielkiej groty, na której środku znajdowało się jezioro. O dziwo było tu naprawdę jasno, dlatego światło nie było mi już potrzebne.

Ze stropu wyrastało mnóstwo stalaktytów. Wyglądały niczym kryształowe ostrza, a sól, którą były pokryte, mieniła się wieloma barwami. Dawało to niesamowity efekt, jakby z nieba spadały diamentowe miecze, które nigdy nie miały sięgnąć ziemi.

Moją uwagę przykuła postać, wchodząca coraz głębiej do parującej wody. Czarna koszula ciasno przylegała do ciała i mogłam ujrzeć pracujące pod nią mięśnie. Spodnie, również czarne, były podwinięte do kolan, jednak nogawki powoli zaczynały znikać pod błękitną taflą.

Był dosyć wysoki i naprawdę dobrze zbudowany.

Chciałam ruszyć w stronę chłopaka, jednak coś mnie zatrzymało.

A mianowicie kolor jego włosów.

Nie były brązowe, tak jak się spodziewałam. Były białe.

- Kazałaś mi długo na siebie czekać, a nie należę do cierpliwych istot, wybranko.

Głos był miękki i melodyjny, a jednocześnie zimny. Poczułam, jak przechodzi mnie lekki dreszcz, jednak nie wiedziałam, czy to aby na pewno ze strachu.

- Przyznam szczerze, że jeszcze wczoraj myślałem, iż okażesz się mężczyzną - rzucił luźno. - Wierz mi, gdyby tak było, już byś nie żyła. A tu nie dość, że jesteś kobietą, to jeszcze akurat tą malutką hybrydą, która brała udział w Szkarłatnej Nocy. - Z jego głosu wywnioskowałam, że jest rozbawiony tą sytuacją, aczkolwiek dalej nie mogłam dostrzec twarzy nieznajomego, gdyż wciąż był odwrócony do mnie plecami. - Generał gorzko pożałował za twoją ucieczkę - dodał cicho.

- Kim jesteś? - zapytałam, choć nie wiedziałam, czy chciałam znać odpowiedź. Oby moje podejrzenia się nie spełniły.

- Moja droga, już ty dobrze wiesz, kim jestem... - mruknął, po czym odwrócił się w moją stronę, a ja zatonęłam w jego czarnych jak heban tęczówkach.

*Nieznany

Obróciłem się w stronę dziewczyny i zamarłem.

Nie spodziewałem się takiego widoku.

Przede mną stała wysoka, dobrze zbudowana kobieta, o długich, srebrzystych włosach i alabastrowej skórze. Pełne usta miała lekko rozchylone w niemym zdziwieniu, jednak to jej oczy przyciągały największą uwagę.

Miały niespotykany odcień fioletu, a od czasu do czasu pojawiały się w nich złote przebłyski.

Wiedziałem, że akurat to było efektem dziedzictwa Feniksa, ale nawet bez tego jej spojrzenie mogło unieruchomić każdego.

Moja.

Postanowione. Gdy tylko znajdzie się w zasięgu ręki, będzie moja.

Nawet z tej odległości wyczuwałem olbrzymią moc, która płynęła w jej żyłach. Cóż ja mógłbym uczynić, mając ją na wyłączność!

Na moją twarz wypłynął nieznaczny uśmiech. Miałem pełną świadomość tego, że patrzyłem na elfkę jak drapieżnik na ofiarę.

- Ty jesteś Czarnym Magiem, prawda. - Jej pytanie było raczej stwierdzeniem, aczkolwiek postanowiłem odpowiedzieć.

Dziedzictwo FeniksaWhere stories live. Discover now