Rozdział 40

5.2K 441 645
                                    

*Ethan

- Ethan?

- Mmm... - mruknąłem, wciąż nie otwierając oczu. Leżałem z głową na udach dziewczyny, która siedziała, opierając się o ścianę i bawiła się moimi włosami.

Mógłbym tak leżeć godzinami.

Gdy byłem mały, mama opowiadała mi przed pójściem spać różne bajki. Ona też lubiła zatapiać dłoń w mojej czuprynie. Kiedy jednak umarła, nikt już tego nie robił.

Dorastałem głównie w towarzystwie mężczyzn i nie było czasu na żadne pieszczoty i głaskanie po główce.

- Co będzie później, jak to wszystko już się skończy? - spytała.

- Mhmmm...

- Ethan. - Gdy ponownie mruknąłem, pociągnęła mnie za włosy.

- Auć! - Otworzyłem w końcu oczy, patrząc na jej rozbawioną twarz. - Co z tobą nie tak, kobieto? - jęknąłem.

- Ze mną? Nie słuchasz mnie! - odparła z wyrzutem, chociaż w jej fioletowych tęczówkach widziałem wesołe iskierki.

- Oczywiście, że słucham. - Zmarszczyłem lekko brwi, próbując przypomnieć sobie, o co dziewczyna pytała. - Co będzie potem? To proste, w końcu będzie święty spokój.

Skrzywiła się lekko.

- Bardziej myślałam o nas - wymamrotała.

- O nas? A coś z nami nie tak? - Ułożyłem się wygodniej na jej nogach. Nie wiedziałem do czego zmierza.

- Z nami jest wszystko nie tak - parsknęła - ale chodziło mi o to, jak będzie wyglądało nasze życie, gdy Nathaniel zasiądzie już na tronie. - Ponownie zaczęła przeczesywać moje włosy palcami, co dosyć utrudniało mi logiczne myślenie.

- Wiesz, to wszystko zależy od ciebie - powiedziałem cicho po chwili namysłu. - Moje miejsce jest przy tobie, więc gdziekolwiek nie pójdziesz, pójdę za tobą.

Annael uśmiechnęła się delikatnie, a mi dech w piersi zaparło. Pochyliła się lekko, a jej dłoń znalazła się na moim policzku.

- Mówił ci ktoś, że jesteś uroczy? - spytała, a jej uśmiech się powiększył.

- Tak. Ty. I wiedz, że wcale mi się to nie podoba - burknąłem, marszcząc brwi.

Roześmiała się i z trudem powstrzymałem się, żeby do niej nie dołączyć. Nie wiem na jakiej zasadzie to działało, ale zauważyłem, że jej nastrój był zaraźliwy. Nagle zamilkła, zmarszczyła brwi i spytała:

- A tak w ogóle, to gdzie jest Nathaniel?

- Śpi z Alekiem, młoda gdzieś wyszła.

- Ale dlaczego? - bąknęła zdezorientowana.

- Cóż... Nathaniel to dobry przyjaciel, chciał nam zapewnić trochę prywatności. - Wyszczerzyłem się.

Tak jak myślałem, elfka zarumieniła się i chrząknęła cicho.

- To naprawdę... Miło z jego strony - wybąkała, patrząc na swoje dłonie.

- Teraz to ty wyglądasz uroczo. Jesteś czerwona jak pomidor - parsknąłem, na co posłała mi oburzone spojrzenie.

- Ach tak? Świetnie. - Zepchnęła moją głowę ze swoich kolan, po czym wślizgnęła się pod koc i obróciła tyłem do mnie.

Cholera, nie tak to miało wyglądać.

Usiadłem i pochyliłem się nad nią, podpierając się na łokciu.

- Ej no, mała, nie obrażaj się - wymruczałem. - Pomidory to nie szarlotka, są pyszne! - próbowałem dalej.

Dziedzictwo FeniksaWo Geschichten leben. Entdecke jetzt