Epilog

5.7K 487 591
                                    

Leżałam na czymś miękkim, a mięśnie miałam tak odrętwiałe, jakbym nie używała ich od kilku dni.

Otworzyłam oczy i pierwsze co ujrzałam, to beżowy sufit pokryty kolorowymi wzorami.

Ściany pokoju wpadły w odcień różu i pomarańczy, a meble stojące pod nimi były wykonane z szarego drewna.

Usiadłam ostrożnie na łóżku i zerknęłam ze zdziwieniem na jedwabną pościel, którą byłam okryta.

Nagle moją uwagę przykuła sylwetka mężczyzny, który stał tyłem do mnie.

Ubrany jedynie w luźne spodnie, opierał łokcie na szerokim parapecie, a twarz miał schowaną w dłoniach. Jego plecy były pokryte bliznami, a skóra w niektórych miejscach była zaróżowiona.

Chłopak raczej nie podziwiał widoków za oknem...

Zeszłam z miękkiego materaca i ruszyłam powoli w jego stronę. Czułam delikatny ból w niektórych miejscach, ale bywało już gorzej, dlatego zignorowałam go. Obraz rozmywał mi się lekko przed oczami i mienił się dziwnymi kolorami, jednak dopisałam to do skutków ubocznych zbyt długiej śpiączki.

Brunet musiał być naprawdę zamyślony, bo nawet nie usłyszał, jak do niego podeszłam.

- Ethan? - wychrypiałam cicho i położyłam dłoń na jego barku.

Chłopak podskoczył zaskoczony i gwałtownie się obrócił, mierząc mnie uważnym spojrzeniem.

- Nie powinnaś wstawać, kładź się - powiedział.

Zmarszczyłam brwi, przyglądając się jego twarzy. Był strasznie blady, a pod oczami miał ciemne wory. Włosy straciły blask, a na policzkach miał kilkudniowy zarost. Wciąż wyglądał cudownie, ale teraz bardziej przypominał cień dawnego siebie.

Nie widząc żadnej reakcji z mojej strony, chłopak schylił się i wziął mnie na ręce, po czym skierował się w stronę łóżka.

- Ej, umiem sama chodzić - zaśmiałam się lekko, wciąż nieco zachrypniętym głosem. Najwyraźniej moje struny głosowe miały zbyt długi urlop, ale szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jak długo byłam nieprzytomna.

- Daj spokój, od początku naszej znajomości lubiłaś, jak nosiłem cię na rękach - parsknął cicho i położył mnie ostrożnie na materac. - Jak się czujesz? - Na jego twarzy widoczna była troska.

- Nie najgorzej - odparłam zgodnie z prawdą. Zerknęłam na swoje ręce. Skóra na jednej z nich była dosyć mocno zaczerwieniona, ale to była tylko kwestia dni, nim wróci do swojego pierwotnego stanu. - Naprawdę czuję się dobrze, tylko... - urwałam, dotykając lekko palcami mojego policzka. Przejechałam po nim opuszkami, czując pod nimi dziwną fakturę. Zmarszczyłam brwi. - Potrzebuję lustra - rzekłam spokojnie.

Ethan spiął się i pokręcił głową.

- Mała, potrzebujesz odpoczynku, a nie lustra. - W jego oczach dostrzegłam niepokój i już wiedziałam, że coś jest nie tak.

- Albo przyniesiesz mi lustro, albo sama je znajdę.

Widziałam, że chłopak walczył ze sobą, ale w końcu wstał i wyszedł z pokoju, by po chwili wrócić z niewielkim przedmiotem.

- Ann, to naprawdę nie jest dobry...

Wyrwałam mu z dłoni pozłacaną rzecz i zamarłam.

- O bogowie - szepnęłam przerażona - wyglądam... strasznie. - Głos mi się załamał, a do oczu zaczęły cisnąć się nieproszone łzy.

Brunet zabrał mi lusterko i odłożył je na bok, po czym usiadł przede mną i wziąwszy moją zdrową dłoń w swoje, zaprzeczył:

- Przestań. Nie wyglądasz strasznie. Twoje rany wciąż się goją... - urwał, zaciskając mocno zęby, po czym dodał: - Będzie lepiej.

Dziedzictwo FeniksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz